Las i szyszki

Tekst będzie napisany na zasadzie: kopiuj stamtąd – wklej tu:

Szyszki człowiek wykorzystywał od tysięcy lat na różne sposoby. W dzisiejszych czasach szyszki mogą stanowić źródło dochodu.

Szyszki znalazły zastosowanie w ogrodach jako ściółka dla roślin ozdobnych. Szyszka podczas suszy i wietrznej pogody rozchyla się co powoduje wzajemnie się zaczepianie. Wiatr ich nie rozwiewa, leżą dłużej niż kora, wydają bardziej intensywniejszy zapach. Wykorzystywane są w kwiaciarniach przed Świętem Zmarłych i Świętami Bożego Narodzenia. Odpowiednio udekorowane mogą być sprzedawane przez cały rok. Zainteresowane szyszkami są hipermarkety. Nasze szyszki sprzedają się dobrze w Niemczech. Koszt założenia firmy i prowadzenia nie jest wielki w porównaniu z prowadzeniem innej działalności, żeby firma dobrze funkcjonowała dobrze by było, aby była blisko obszarów leśnych z nasadzeniami sosnowymi, świerkowymi. Do składowania powinniśmy mieć zadaszone wiaty pod którymi będziemy gromadzić szyszkę. Doskonale do tego nadaje się stodoła, wiaty garażowe itp. Korzystać będziemy z transportu. Mogą to być przyczepy ciągnikowe, wozy konne i przyczepy samochodowe z plandeką. Zbierać szyszki mogą całe rodziny, można również otworzyć punkt skupu szyszek. (….)

Dekorowanie szyszek zaczynamy od przeglądu . Szyszki większe nie kojarzące się z postacią np. mikołaja., anioła itp. będziemy malować farbą w sprayu. Kolor może być różny od złotego aż po niebieski. Szyszki można malować stawiając jedną koło drugiej tym samym kolorem tak, aby dostęp ręki był z każdej strony . Farbę w sprayu używamy punktowo. Szyszki malujemy naciskając przycisk punktowo. Farba wtedy nie będzie wlewała się w nadmiarze. Malując musimy pozostawić widoczne zarysy szyszek, jednocześnie kolor musi farby być wyraźny i intensywny. Szyszki możemy malować na kilka kolorów. Dużą szyszkę obwijamy wstążką szerokości 1-1,5 cm spiralnie pozostawiając pas szerokości 1-1,5 cm.Ten pozostawiony pas malujemy np. na kolor zielony, po kilku minutach odwijamy wstążkę . Sprawdzać musimy, aby wstążka nie przywarła do szyszki, przyschnięcie wstążki spowoduje zepsucie szyszki. Szyszkę po dwóch dniach, gdy farba wyschnie, obwiązujemy ponownie wstążką w miejscu pomalowanym. Malujemy miejsce nie pomalowane farbą np. złotą , tworzymy kontrast. Znakomitym polem do podpatrzenia są bombki choinkowe. Malując na trzy kolory obwiązujemy szyszkę wstążką trzy razy, pamiętając o zachowaniu takich samych szerokości. Szyszki swoim kształtem przypominające postacie możemy dokleić np. skrzydła, kapelusz kominiarski itp. Szyszki mające otwór można wykorzystać wsuwając cienki patyk i malując całość na kolor srebrny, lub złoty możemy sprzedawać kwiaciarnią do dekoracji wiązanek. Pomalowane szyszki możemy układać warstwami w pudełkach. Poszczególne warstwy przekładamy cienkim papierem i sprzedajemy hurtowo na giełdach kwiatowych.

 

http://img.zszywka.pl/1/0215/w_4934/DIY-Zrob-to-sam/zobaczcie-w-jaki-sposob-mozna-wykor.jpg

albo

http://img.zszywka.pl/0/0048/w_9906/moj-swiat/choinka-z-szyszek--p.jpg

i

http://forum.portalflorystyczny.pl/images/63f2bc350eb0d0e8acf0ce6dd629fbcc.jpg

Jednak Szyszki nie należy oglądać, bo wygląd ma paskudny i szkodnik z niego gorszy od…moli i korników

Dodaj komentarz


komentarzy 9

    1. Choćbym tydzień myślał nie wpadłbym na to, żeby szyszkę malować. To nie lepiej kupić lub zrobić sobie plastikową? To mi się kojarzy z masłem o smaku szynki czy czymś podobnym. Młoda szyszka, ociekająca żywicą pachnie przepięknie, ale niestety krótko. Ale pasjonujące jest obserwowanie jak wysycha, zmienia kolor, otwiera się. Nie przyszło mi dotąd do głowy by z szyszek (niemalowanych oczywiście) zrobić dekorację. Same w sobie są dekoracją. Jeśli już malować to delikatnie lakierem bezbarwnym po to, by można było odkurzać i by szyszka nie „łysiała”. Prościej jednak i zdrowiej udać się do lasu i nazbierać nowych.

      Czy ktoś wpadł już na pomysł malowania róż czy orchidei?

      1. Po primo: ;-)) szyszka jest sucha, kwiatki nie.

        Po drugie primo ;-)) ileż to w sprzedaży sztucznych róż i orchidei. Często lepiej wyglądają niż te żywe. I nie więdną. 😉

        Co do wpadnięcia na pomysł – też bym nie wpadła, ale wujcio Gógiel mi podpowiedział.

        Teraz wszystko jest sztuczne. Meble z deski są bardzo drogie. Ekologiczne!!! By zrobić tanie meble trzeba tę deskę zmiażdżyć albo zmielić, nasączyć klejem lub innym paskudztwem, uformować według planu  i wtedy robi się tania.:-)

        Kupiliśmy dziś chleb w innym miejscu niż zwykle. Żaden jednak nie przypomina w smaku tego z paskudnych czasów PRL. Gdyby ktoś pomysłowy zaczął wypiekać taki chleb i reklamował go: chleb z receptury z PRL – to miałby ogromny zbyt. Do czasu gdy nie zacząłby go ulepszać. W tym kupionym chlebie był kwas askorbinowy czyli witamina C. Ale sztucznie wyprodukowana. Był też dodatek określony jako „środek do przetwarzania mąki”.

        Nic nie ma naturalnego. Malowane szyszki nie powinny dziwić. Powiem jeszcze, że na moje pytanie skierowane do ogrodnika: dlaczego te pachnące (w naturze) kwiaty nie mają zapachu? Popatrzył na mnie jak na kosmitkę, wzruszył uprzejmie ramionami i rzekł: bo ja wiem? a muszą pachnieć?

        Ten wpis z szyszkami to taki żarcik. Być może żarcik z Szyszki będzie niedługo z konsekwencjami. Pozdrowienia znad morza ślę.

        1. Po pierwsze primo świeżuteńka, młodziuteńka szyszka jest zielona (a dopiero co poczęta różowa) i lepka od żywicy, a kwiatki też bywają suche. Co szkodzi pociągnąć je farbą, pomalować w paski, kwiatki czy kółeczka?

          Szyszki

          Kocanka

          Sztuczne kwiaty mają zalety ale też i wadę — nie pachną.

          Po drugie, choć ciągle primo, deski są drogie, ale jeśli już ktoś z tych desek coś skleci, to natychmiast to maluje obficie farbą olejną, żeby przypadkiem nikt nie pomyślał, że to nie plastik.

          Ja kupuję chleb pieczony według receptury rodem z PRL-u. Niestety, tych wynalazków o których piszesz nie mogę już jeść, choć zdecydowanie tańsze są. Poszukaj w swoim mieście lub sąsiednim piekarni oferującej chleb pieczony na zakwasie. On przykryty ściereczką czerstwieje i robi się twardy dopiero po kilku dniach, a nie po kilku godzinach. Skóreczka (jak jest świeży) chrupiąca, i choć podobno taki chleb świeży jest niezdrowy, to mimo iż pochłaniam na jedno posiedzenie ćwiartkę, to nie mam żadnych dolegliwości. Teraz z uwagi na święto musiałem jeść ten wyrób chlebopodobny i pobolewa.

          Dawniej kupowałem chleb dwukilowy, ale odkąd zrobił się droższy od kilowego, kupuję kilowy. Dzwonię do piekarni, proszę, by mi upiekli z kminkiem lub z makiem, po czym na drugi dzień na mnie czeka. Niemal prosto z pieca, czasem jeszcze gorący (jak przyjadę zaraz po wypieku). Starcza dla naszej trójki na bez mała tydzień (zależnie od tego, co na śniadanie, obiad, kolację). I przez ten tydzień nie jest trzymany w worku foliowym!

          Prośba o szyszki to był taki żarcik. Cieszę się, że podeszłaś doń z całą powagą. Bo malowanie szyszek to poważna sprawa. Szyszki zaś nawet malować nie trzeba. Po co? To nie jest lis do pofarbowania, ale warzywo, które występuje także w postaci pastewnej.

          PS.
          Wiesz może jak nazywają się kwiatki na drugim obrazku? Nieśmiertelnik? To to samo?

          Nieśmiertelnik

          1. Znam ten kwiatek pod nazwą nieśmiertelnik. Obrazek czaruje! 🙂  Kwiaty, które aż usypiały nadmiarem zapachów w ogrodzie rodziców, kupione u „ogrodnika” woni nie wydają. Prawdopodobnie są z hodowli holenderskich, a tam nie dotykają gruntu, tak jak w przypadku pomidorów. To towary do handlu, a nie użytkowe.

            Chleb kupuję u piekarza (w dodatku znajomego). Ma być lepszy i bez dodatków, w co nie wierzę. Smaku tego z PRL nie ma.

            Czytałam wywiad z piekarzem z Warszawy. Już na emeryturze, po sprzedaniu piekarni z przepisami łącznie, był zatrzymywany przez kupujących chleb w piekarni od zawsze. „To nie to samo co kiedyś” narzekali.

            Wyjaśnił kilka spraw. U niego chleb wyrabiany był ręcznie, po sprzedaży kupiono maszyny, które mieszają ciasto. Nastawia się je na czas. Piekarz ręką wyczuwał jego jakość. Był w tej piekarni stary piec do wypieków. Kupiono elektryczny. Zmniejszyło się zatrudnienie, zwiększyły zyski, zmalała jakość.!

            Dodał, że kupowane w sklepach gorące bułeczki (wypiekane na miejscu) nie są zdrowe. Ciasto nastawia się do wyrośnięcia, lecz w trakcie fermentacji robi się bułki i zamraża, by w tym stanie dowieźć je do sklepu. Tam wsadzane są do chłodni. Gdy kończy się stan bułek w sklepie, wyciągane są te zamrożone i…pieczone. Ale to nie uruchomi przerwanego w trakcie wyrastania. Taki wypiek jest szkodliwy dla zdrowia.

            Od szyszek….do bułek.    Wszystko przez Szyszkę, bo z nową koncepcją winnego należy wskazać. (Ale to już było…)

            1. Chleb, nawet mieszony maszynowo i pieczony w piecu elektrycznym (w Krakowie inny nie wchodzi w grę) ale z ciasta przygotowanego według tradycyjnej receptury smakuje jak… chleb. Oczywiście, że nie będzie smakował jak pieczony w piecu opalanym drewnem czy węglem, chociażby z tego powodu, że podczas spalania paliwa temperatura nie jest stała. Podejrzewam, że gdyby podczas pieczenia w piecu elektrycznym zaprogramować losowe wahania temperatury pieczywo zyskałoby. Ale to należałoby sprawdzić. Poza tym zmiana smaku mogłaby być niewyczuwalna. Przy najbliższym pieczeniu spróbuję to poćwiczyć w piekarniku.

              Nie rozumiem tego co piszesz.

              Chleb kupuję u piekarza (w dodatku znajomego). Ma być lepszy i bez dodatków, w co nie wierzę. Smaku tego z PRL nie ma.

              Ma być lepszy? Przecież chleb pieczony na zakwasie poznać można na pierwszy rzut oka. Po pierwsze skórka, gdy jest świeży, jest błyszcząca i ten stan utrzymuje się kilka godzin. Po drugie przekrojony pachnie… chlebem. Po trzecie zaś, najważniejsze – pozostawiony na stole na drugi dzień nadaje się do jedzenia poza pierwszą kromką, która z wierzchu jest jak grzanka, lekko twarda, ale to nie znaczy, że posmarowana masłem jest niejadalna i grozi połamaniem zębów. Jeśli jest twardy jak kamień, to znaczy, że jest pieczony na spulchniaczach i chemii.

              Jako konsumenci mamy prawo wiedzieć, co (kupu)jemy. Przepisy mówią, że muszą być podawane informacje o sposobie wyprodukowania pieczywa. W rozporządzeniu ministra rolnictwa z 2007 r. w sprawie znakowania środków spożywczych mowa jest o tym, że pieczywo niepakowane powinno być dokładnie oznaczone na stoisku z podaniem wszystkich składników.

              Ale najlepsze jest to, że w niektórych sklepach ciasto do pieczenia „świeżych” bułeczek sprowadzane jest z Chin. W supermarkecie znalazłem skład takiego wyrobu pieczywopodobnego. Można w nim znaleźć fosforan wapnia, diglicerydy, chlorek wapnia, emulgatory, stabilizatory. W hot dogu jeszcze dodatkowo były mleczan, azotyn i benzosan sodu, sorbinian potasu, modyfikowana skrobia ziemniaczana, alfa amylaza, amyloglukozydaza (co to jest!?), oksydaza itp. Zaczęło mnie uwierać w okolicach z kamieniem zanim w ogóle po to sięgnąłem.

              Co jest w mące wie tylko jej dystrybutor…

              1. W Kołobrzegu NIE MA ANI JEDNEJ PIEKARNI, którą mijając czuje się zapach chleba. Kiedyś taka (za PRL) była przy mojej ulicy, ale piekarz już w zaświatach. I nie miał następcy.W tej piekarni niby wszystko jest ok., ale nie ma nigdzie wywieszonego składu chleba. Na chlebie też nie ma karteczki jak to kiedyś bywało.

                Czy ktokolwiek w 1989 r myślał o tym, że tak wszystko spsieje?

                Wchodząc do kawiarni nie czuje się zapachu kawy.

                W masarni brakuje zapachu wędzonych wędlin.

                Ale….wchodząc tam gdzie sprzedają ryby też nie czuć ich zapachu 😉

                Może mam coś z węchem?

                Jeśli chodzi o stosowanie przepisów….sam bardzo często opisujesz to, że prawo jest tylko ustanowione, ale nie czynione.

                A jak jeszcze wejdą w życie przepisy utajnionej umowy z USA majstrowanej w Europarlamencie, to pozostaje wyjazd do….Rosji 😉

                1. Zwróciłaś uwagę na ciekawą rzecz. Mijając piekarnię, w której kupuję też nie czuję zapachu chleba. Dopiero czuć coś po wejściu. Za to w supermarkecie zapach jest wyczuwalny z daleka. To brzydko pachnie. Bo jak sięgam teraz pamięcią, to zapach chleba rozchodził się po ulicy tylko wtedy, gdy chleb był pieczony, czyli gdzieś między czwartą a piątą rano. Potem już nie.

                  Niewykluczone, że w mniejszych miejscowościach nie pieką chleba na zakwasie, bo się nie opłaca – kilowy kosztuje bez mała 10 zł, czyli jest niemal dwa razy droższy od wyrobu chlebopodobnego z marketu. Choć jeśli dobrze pamiętam mieszkasz koło brzegu, a to miejsce dość spore. Może poszukaj trochę dalej od domu?

                  Ja kupuję tutaj. Mogę Ci wysłać próbkę kurierem. 😉