Chcem acz nie muszem

Donald Tusk osobiście sparafrazował Wałęsę, który nie chciał ale musiał. Ja chcę być premierem, chcę wziąć odpowiedzialność na siebie. Ale nie muszę. To jest dość ważne rozróżnienie. Podkreślam to, kiedy rozmawiam z moimi aktualnymi czy przyszłymi partnerami: nie przejmujcie się mną za bardzo. Znaczy, jeśli wspólnie dojdziemy do wniosku, a szczególnie, jeżeli wyborcy tak uznają, że ja jestem potrzebny, to się na to nie gniewajcie. Ale jeśli uznamy, że dużo lepszy będzie ktoś inny, czy młodszy, czy nieobciążony rządzeniem w przyszłości, to ja nie będę miał z tym żadnego problemu. Więc dawne słowa Lecha Wałęsy sparafrazuję: chcę, ale nie muszę.

Codziennie umiera ponad pół tysiąca osób. Co w sprawie szczepień zrobiłby Tusk gdyby został premierem i wziął na siebie odpowiedzialność? Nie kiwnąłby palcem, bo jest w opozycji. To oznacza, że nie tylko nie musi nic robić, ale nawet nie musi wiedzieć co należy zrobić. Jak przestanie być w opozycji i zostanie premierem, to wówczas dowie się i powie. Teraz wręcz nieprzyzwoite jest w jego obecności poruszanie kwestii, które ewidentnie są jedynie „próbą przerzucenia na opozycję odpowiedzialności za decyzje, które trzeba podejmować”. Dlatego pytanie o szczepienia, a zwłaszcza ich obowiązkowość to nie jest pytanie do opozycji! Ale to nie znaczy, że ja nie chcę. Ja chcę, żeby polski rząd, którego premier powołał, powołał Radę Medyczną i wzywam do tego, i to jest, i tu nie ma ani przestrzeni do żartów ani do jakichś dwuznaczności, wzywam polski rząd i premiera Morawieckiego, żeby ujawnił, dzisiaj, jak brzmią e y rekomendacje Rady Medycznej, którą powołał rząd. Jak Morawiecki to ujawni, to to będzie jawne i będzie wiadomo, co powinien zrobić rząd Morawieckiego, bo przecież nie Tuska. No bo to na Morawieckim spoczywa obowiązek załatwienia sprawy zanim Tusk zostanie premierem.

W dawnych czasach, gdy na czele polskiego rządu stał Donald Tusk każdy kryzys, każdy problem rozwiązywany był w podobny sposób. Najpierw jakiś czas nic się nie działo, a premier jakby zapadł się pod ziemię. Wreszcie pojawiał się znienacka i oznajmiał, że w najbliższą środę, w przyszłym tygodniu, za miesiąc poinformuje kiedy i jaką decyzję podejmie. Jak widać niewiele zmieniło się i zbawca na siwej chabecie jak czmychał przed wyzwaniami, problemami, pytaniami, tak czmycha. Nie ma jednak symetrii między rządami Tuska a obecnymi. Nie ma dlatego, że trudno mówić o symetrii porównując wzgórek z górą. Nie oznacza to, że wszystkie procesy psucia i gnicia państwa zostały zapoczątkowane dopiero teraz. Po prostu szlaki przecierane przez lata teraz zostały przekształcone w szerokie arterie. Pierwszy z brzegu przykładowy mały wspominek.

Oczywiście degrengolada nie zaczęła się od Tuska, lecz dużo, dużo wcześniej. De facto została wpisana w akt założycielski III RP. Od samego początku raczkującą demokrację przykrawano pod rządzących, by rządziło im się jak najbardziej komfortowo i by nie trzeba było prowadzić długich i żmudnych negocjacji koalicyjnych, dyskutować, dogadywać się. Wprowadzono drugą izbę parlamentu, bo kolesiów trzeba było gdzieś poupychać, ale od razu przypilnowano, by nie odgrywała żadnej roli. Jeśli w Sejmie opozycja nie ma większości, to jej przewaga w Senacie nie ma żadnego znaczenia. Widać to teraz jasno i wyraźnie. Od początku kolejne rządy, może z wyjątkiem pierwszego, Tadeusza Mazowieckiego, próbowały tworzyć bądź wykorzystywać szczeliny i pęknięcia w barierze, jaką były przyzwoitość i demokracja. Chichotem historii jest to, że pierwszym, który z zapałem kruszył ową barierę był ten, który całe życie strawił na walce o jej powstanie, czyli Lech Wałęsa. Warto przypomnieć sobie zapomniane już pojęcie  „falandyzacja”, czyli pierwotną wersję słynnego „żadne krzyki i płacze nie przekonają nas, że czarne jest czarne”. Jeśli prawo czegoś zabraniało, to wyłącznie dlatego, że niewłaściwie było interpretowane. Stąd syn prezydenta nie spowodował wypadku w stanie upojenia alkoholowego, lecz ze du „pomroczności jasnej”.

O tym, czy należy szczepienia przeciwko covidowi włączyć do puli szczepień obowiązkowych dowiemy się więc gdy Tusk zostanie premierem, choć pewności nie ma. Tymczasem portal Politico przygotował kompleksowy przewodnik dla podróżnych wybierających się do innych krajów na przykład na narty — »A comprehensive guide to travel restrictions across Europe«. Polskie restrykcje na pierwszy rzut oka nie odbiegają zbytnio od tych, które obowiązują w innych krajach:

Wszelkie pomieszczenia zamknięta, w tym transport komunalny, sklepy oraz instytucje kulturalne i publiczne, wymagają od odwiedzających noszenia masek ochronnych. Przybytki kultury i wydarzenia kulturalne, takie jak kina, muzea, koncerty, działają z pewnymi limitami frekwencji. To samo dotyczy restauracji, barów, hoteli i siłowni.

Czym zatem różnią się? Ano tym, że musi to na Rusi, a ściślej w Europie, a w Polsce jak kto chce:

Rosnąca czwarta fala infekcji, pogłębiona paniką związaną z pojawieniem się wariantu omikron, skłania kraje całej wspólnoty do wprowadzania nowych środków nadzwyczajnych. Austriackie bary i restauracje są zamknięte. W Belgii musisz okazać przepustkę COVID, aby dostać stolik w restauracji. W Polsce nikt w ogóle nie zadaje sobie trudu sprawdzania.

Portal po więcej informacji odsyła na stronę ministerstwa. Żeby zamieszkujący strefę Schengen oraz Turcję wiedzieli co i jak i czuli się w Polsce jak ryba w wodzie dział „Przyjazd do Polski ze strefy Schengen” przygotowano wyłącznie w języku polskim. Dodatkowo na stronie straży granicznej można przeczytać, że wszystko co tam stoi to i owszem, ma umocowanie w jakichś przepisach, ale nie należy do tego przykładać większej wagi, albowiem to, czy przyjezdny zostanie wysłany na kwarantannę czy nie, zależy wyłącznie od widzimisię funkcjonariusza.

Niniejsze informacje mają wyłącznie charakter informacyjny i nie mogą stanowić podstawy do rozstrzygania w indywidualnych przypadkach. Weryfikację na podstawie przedstawionego do kontroli dokumentu oraz ostateczną decyzję w kwestii objęcia danej osoby kwarantanną lub podstaw do zwolnienia z takiego wymogu podejmie funkcjonariusz SG dokonujący kontroli granicznej.

W wojsku nie matura lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera, w państwie prawo do niczego cię nie zmusza, prawem jest wola funkcjonariusza.

Dodaj komentarz