A to Polska właśnie

Zgodnie z obietnicą gdzieś, kiedyś, by nie zdradzać za dużo, miał miejsce taki oto dialog między Cichym Bratem, czyli pochodzącym ze świata Achai Polakiem, a Ziemcem, czyli Polką z Polski. W oryginalnym wydaniu Fabryki Słów z 2016 roku to rozwinięcie akcji ze strony 444 IV tomu „Pomnika cesarzowej Achai”.

— Czemu mi tak mało opowiadasz o swoim świecie? — zmienił temat.
— Oj, nie mogę, takie mamy instrukcje. — Zerknęła na niego, jak przyjmie jej słowa. — A poza tym co mam mówić? Historię naszych światów w ogólnych zarysach znasz. Jesteście kopią naszego świata i tylko Bogom w rachubach coś poszło lekko nie tak, bo jesteśmy do przodu z rozwojem o kilkadziesiąt lat. I tyle.
— No fakt. Biorąc pod uwagę eony czasu, kilkadziesiąt lat to drobiazg. Jednak tyle wystarczyło, byście uczynili z Polski supermocarstwo. Więc nie daj się błagać, tylko zaspokój moją ciekawość, proszę.
— Hmmm. Instrukcje są dość jasne i jednoznaczne. Z drugiej strony ta wiedza nie może mi ani mojej ojczyźnie w żaden sposób zaszkodzić. Jednak opowiem ci o Ziemi gdy przysięgniesz, że to, co usłyszysz zachowasz tylko dla siebie.
— Przysięgam uroczyście — powiedział kładąc rękę na sercu.
— No dobrze. Jak wspomniałam jesteście kopią naszego świata. Ale niedokładną z wielu przyczyn. Po pierwsze nie da się odwzorować całości na połowie, więc z oczywistych względów w waszym świecie nie ma ani Ameryki Południowej, ani Australii. Po drugie tworząc kopię bogowie musieli przyjąć jakąś cezurę. W czasach Achai Polska praktycznie nie istniała. Z porównania historii obu światów wynika, że skopiowali stan mniej więcej z XV wieku. I niemal od razu wszystko zaczęło się rozjeżdżać. Jestem inżynierem, historia mnie nie interesuje zbytnio, ale poza językami już sto lat później niewiele się zgadzało. Dziś moja Polska to kraj w środku Europy wciśnięty między Odrę i Bug, Tatry, Sudety i Bałtyk.
— Nieprawdopodobne! Toż to raptem mniej więcej pięć województw.
— Tak, z tym, że my mamy jeszcze Śląsk. Wy po prostu uniknęliście zaborów, nie było ani pierwszej wojny światowej…
— O czym ty mówisz? Wojny światowe?
— Właśnie. Nie wiem dlaczego wam się udało. Może ludzie stworzeni przez bogów na wzór i podobieństwo są rozsądniejsi, mądrzejsi, nie wiem. Owszem, także mieliście Targowicę, ale nam sprowadziła na głowę zaborców, a wy bez ceregieli powiesiliście wszystkich zdrajców. Rosjanie z Niemcami i Austriakami próbowali skorzystać z zamieszania, ale dostali po łapach.  Umocniliście i rozszerzyli swoją obecność na Morzu Czarnym, a Niemcy stracili Hamburg. Zyskaliście w ten sposób bezpośredni dostęp do oceanu, dzięki czemu możliwe stały się operacje morskie na olbrzymią skalę, przebicie się przez Góry Pierścienia i utrzymywanie tego w tajemnicy. Owszem, teoretycznie wszystko się zgadza, są Niemcy, jest Rosja, są Amerykanie, Japończycy, ale na tym podobieństwa się kończą.
— No ale macie przecież supernowoczesną broń, technologie o jakich nam się nie śniło… — przerwał widząc jak pogardliwie wydyma usta.
— Gówno mamy — rzuciła ze złością. — Nie mamy floty wojennej, samoloty kupujemy od Amerykanów. To głównie od nich pochodzi technologia, dzięki której Polska tutaj stała się supermocarstwem. Język programowania krokomierzy i maszyn liczących, komputerów, to nie dlatego angielski, że polski jest gorszy, ale dlatego, że u nas to anglosaska technologia. A tworzenie od podstaw z pobudek patriotycznych języka maszynowego kompletnie mijało się z celem.
— No to skąd macie tak olbrzymią wiedzę? Plany, działające modele?
— Stosowane u was rozwiązania to dla nas prehistoria. A dostęp do wiedzy poza pilnie strzeżonymi tajemnicami wojskowymi jest powszechny. Internet pozwala…
— Co to jest Internet?
— To ogólnoświatowa sieć umożliwiająca błyskawiczną wymianę informacji, komunikację, pracę i wiele innych rzeczy. Nie ma teraz czasu na szczegółowe wyjaśnienia.
— Trudno mi w to wszystko uwierzyć…
— Widzisz, tu szanuje się uczonych, ich talent, wiedzę, wynagradza, bo przynoszą wymierne korzyści. Dzięki temu z naszą pomocą możliwy był tak gigantyczny skok technologiczny w tak krótkim czasie. Jeśli współpraca nadal będzie się układać Polska jeszcze długo będzie hegemonem, długo jeszcze będzie narzucać światu ton, zarabiać na sprzedaży technologii. W naszym świecie jest odwrotnie. Uczonymi się pogardza, nauka praktycznie nie rozwija się, a jak się rozwija to z reguły na przekór władzy i bez jej wsparcia. Zabory, wojny, okupacje, niemal pół wieku rządów ludu, zdziesiątkowały elity, zniszczyły kulturę. Najlepsi synowie narodu jeśli nie zginęli, to często byli zmuszani do wyjazdu przez własne państwo…
— Niewiarygodne! — przerwał jej. —  No ale to bardzo krótkowzroczna polityka. My ściągamy uczonych z całego świata…
— Mnie to mówisz? Taki mamy mądry lud i taka mądra jest wybrana przezeń władza.
— Przerażające — szepnął.
— Czasem lepiej żyć wyobrażeniami, prawda? — zapytała, a on siedział bez ruchu nie mogąc pozbierać myśli. Zszokowany jedno dostrzegł z całą jaskrawoscią. Zrozumiał, że odpowiedź na nurtującą go od dłuższego czasu kwestię — czy i w jego świecie za kilkadziesiąt lat wykształcone kobiety z dobrych domów zaczną używać słów takich jak „skurwysyn” — brzmi „nie!”

Dodaj komentarz


komentarze 2

  1. To wydaje się nieprawdopodobne, ale „mój” świat gdzieś zniknął. Odszedł w nicość? Czasami zastanawiam się, czy ten świat był realny, był rzeczywisty, czy był tylko ułudą? Czy ludzie, z którymi przecież rozmawiałam, dyskutowałam i wydawało mi się, że znam ich poglądy, są tymi samymi, którzy inaczej zaczęli oceniać rzeczywistość, stosunek do KK, stali się agresywni w mowie. Już nie rozmawiają, nie dyskutują, to ja  mam ich słuchać bo są jedynymi posiadaczami prawdy.

    To nie słucham ich, na sugestie odwiedzin odpowiadam: nie, pora nie jest odpowiednia. Ale zastanawiam się czy to oni, czy to ja jestem inna? Czy ten „mój świat” rzeczywiście istniał? Czy był tylko złudzeniem, brakami widzenia rzeczywistości taką, jaka ona była?

    Ten stan zawieszenia przypomina mi dom rodzinny. Moja Mama bardzo źle czuła się w rzeczywistości PRL. Nigdy w niej się nie odnalazła. Ale ona oceniała ją realistycznie. Dlaczego więc ja…. tak się pomyliłam, gdy do życia zawsze podchodziłam tak, by rzeczywistość nie mieszała mi się z marzeniami o innym, lepszym świecie?

    W Rosji jest wielu jej obywateli, którzy do dzisiaj uważają Stalina za wybitnego twórcę państwa. I nie przekonują ich żadne doniesienia, opracowania o rzeczywistym komunizmie. Czy to jakiś zadawniony strach, obawa przed skutkami zaakceptowania teraźniejszości? Ale ci,których znam nie mieli takich traumatycznych przeżyć. Skąd więc to prawie uwielbienie wodza?