100 obiecanek

W pierwszą studnicę rządów koalicji na gorąco przyjrzeliśmy się realizacji obietnic wyborczych. Marnie to wygląda. Sprzyjające władzy media przekonują, że nie można dawać im wiary, ponieważ politycy zawsze obiecują gruszki na wierzbie traktując wyborców jak stado bezmyślnych baranów. Trudno jednak sprawdzić, czy mają rację, bo przez trzydzieści lat od transformacji żaden lider nie odważył się potraktować wyborców poważnie, mówić prawdę i nie rzucać słów na wiatr. Donald Tusk podczas kampanii wyborczej zapewniał, że już nic nie musi, bo osiągnął już wszystko, byt ma zapewniony. Mimo to nie zdobył się na mówienie prawdy, nie odważył się złożyć realnych obietnic. Przygotował 100 konkretów, choć nawet dziecko wiedziało, że nie da się ich zrealizować w 100 dni.

Portal Skrót polityczny wyliczył, że udało się w pełni zrealizować ledwie 9 „konkretów”. Do zrealizowanych zaliczono konkret nr 14, a także konkret nr 67. Propagandyści z Platformy Obywatelskiej z kolei doliczyli się aż 14, choć nie wszystkie się pokrywają. Trudno jednak uznać za zrealizowany na przykład konkret nr 6:

Podniesiemy wynagrodzenia nauczycieli o co najmniej 30%. Nie mniej niż 1500zł brutto podwyżki dla nauczyciela. Wprowadzimy stały system automatycznej rewaloryzacji. Przywrócimy autonomię i prestiż zawodu nauczyciela – mniej biurokracji, większa niezależność w doborze lektur, rozszerzaniu tematów.

Pod spodem umieszczono wyjaśnienie, że na przykład nauczyciel początkujący, który zarabiał 3690 zł, po podwyżce o 30% (ale nie mniej niż 1500 zł) będzie zarabiał o 1107 zł więcej (o 393 zł mniej niż 1500 zł). Gdyby rolnikom tylko do paliwa dopłacano mniej, to można by z nawiązką spełnić obietnicę daną nauczycielom. Podobnie sprawa ma się z konkretem nr 42:

Odpolitycznimy szkoły. Natychmiast wycofamy przedmiot HiT. Wprowadzimy praktyczne, a nie ideologiczne podstawy programowe i podręczniki, tworzone i zatwierdzane przez ekspertów i nauczycieli praktyków w Komisji Edukacji Narodowej, a nie przez polityków.

Nie da się odpolitycznić i przygotować solidnych podstaw programowych w 100 dni. Ten, kto twierdzi, że to zrobi jest nie tylko nieodpowiedzialnym populistą, ale i kłamcą. Nieprzemyślane, przygotowane na kolanie, bezsensowne zmiany wprowadzała wpierw Anna Zalewska, potem Przemysław Czernek, a teraz Barbara Nowacka. Nowej władzy najwidoczniej także nie zależy na tym, by nauczanie stało na jak najwyższym poziomie, a program nauczania był przemyślany, dostosowany do wymagań współczesności i spójny.

Na jednym z wieców wyborczych Donald Tusk wpadłszy w populistyczny amok obiecał uczniowi, że zlikwiduje prace domowe. No i umieścił tę obietnicę na liście konkretów na pozycji 46.

Zlikwidujemy prace domowe w szkołach podstawowych. Wprowadzimy szeroką ofertę bezpłatnych zajęć pozalekcyjnych w szkole. Przeznaczymy dodatkowe pieniądze na zajęcia rozwijające zdolności uczniów i wyrównujące szanse, sport, rozwijanie zainteresowań. Zapewnimy pomoc w szkole zamiast korepetycji w domu.

Gdyby Tusk obiecał, że po wyborach minister edukacji zatańczy na rurze, to by zatańczył. Barbara Nowacka nie bacząc na protesty, ignorując głosy krytyczne, bez konsultacji wysmażyła stosowne  rozporządzenie. Oczywiście nie po to, żeby coś usprawnić lub uregulować, podnieść edukację na wyższy poziom, lecz by przypodobać się pryncypałowi. W końcu za wierność, bo przecież nie za kompetencje, uczynił ją ministerką. Uzupełniła pisowskie rozporządzenie zapisując w nim, że

w klasach I–III nauczyciel nie zadaje uczniowi:
a) pisemnych prac domowych, z wyjątkiem ćwiczeń usprawniających motorykę małą,
b) praktyczno-technicznych prac domowych
– do wykonania w czasie wolnym od zajęć dydaktycznych;

‚Motoryka mała’ to po prostu sprawność dłoni i palców. Ćwiczy się ją pisząc na przykład w linijkach literki, kółeczka, kwadraciki, rysując szlaczki. Zgodnie z rozporządzeniem nauczyciel nie może zadawać uczniom pisemnych prac domowych, ale może, ba! ma obowiązek zadawać uczniom pisemne prace domowe rozwijające motorykę, ponieważ

2. Ćwiczenia usprawniające motorykę małą, o których mowa w ust. 1 pkt 1 lit. a, są obowiązkowe dla ucznia i nauczyciel może ustalić z nich ocenę.

Motorykę małą rozwijają także prace praktyczno-techniczne, takie jak budowanie domków z klocków lego czy lepienie plastusiów z plasteliny. Czy dzieci będą miały prawo to robić w domu? A co z bezpłatnymi zajęciami pozalekcyjnymi? Co z zajęciami rozwijającymi zdolności i zainteresowania? Na pewno jedno głupawe rozporządzenie, w którym nie ma o tym ani słowa, stanowi spełnienie tego „konkretu”?

Bezczelnością jest także malowanie na zielono konkretu nr 87:

„Zamrozimy” ceny gazu w 2024 r. dla gospodarstw domowych i odbiorców wrażliwych na poziomie cen z 2023 r.

Owszem, zamrozili ceny gazu, ale tylko na pół roku. Podobny manewr wykonało swego czasu Prawo i Sprawiedliwość obiecując 500 zł na dziecko, a po wyborach doprecyzowując, że na drugie. Poza tym nie wszyscy mają gaz, choć wszyscy mają prąd. A ten znacznie podrożeje w drugiej połowie roku. Jeśli ktoś w czerwcu płacił 100 zł, to w lipcu zapłaci ponad 160 zł.

Zdawać by się mogło, że nie ma niczego prostszego do zrealizowania od składającego się z ledwie trzech słów konkretu nr 16:

Zlikwidujemy Fundusz Kościelny.

Okazuje się, że likwidacja tego funduszu idzie jak po grudzie. Najprawdopodobniej chodzi o wymyślenie czegoś zastępczego tak, by się wyborcy nie zorientowali, że nic się nie zmieniło poza nazwą. Tusk ma doświadczenie w takich ruchach pozornych, ponieważ swego czasu zlikwidował Komisję Majątkową tak, że pokrzywdzeni nie mogli dochodzić roszczeń. Pewnie dlatego do tych trzech słów jest aż 88 słów wyjasnienia:

Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej prowadzi prace analityczne nad zmianą modelu regulacji ubezpieczenia społecznego duchownych. Przygotowywane są założenia rozwiązań, które mają doprowadzić do przeniesienia ciężaru finansowania składek na ubezpieczenia społeczne za duchownych z Funduszu Kościelnego na instytucje diecezjalne, zakonne lub samych duchownych z zachowaniem pełnych gwarancji konstytucyjnego prawa do zabezpieczenia społecznego dla osób duchownych.

Powołany został międzyresortowy zespół, który przystąpił do pracy nad zmianą systemu finansowania Funduszu Kościelnego oraz innych źródeł finansowania z pieniędzy publicznych kościołów, w tym także finansowania świadczeń emerytalnych i rentowych dla osób duchownych.

Jedni muszą harować przez całe życie, a jeśli z jakichś powodów nie pracowali, to na starość dostaną grosze. Inni mogą przez całe życie opowiadać bajki, obiecywać życie wieczne po śmierci i inne cuda niewidy i żyć jak pączki w maśle. Ile lat zajmie ministerstwu i międzyresortowemu zespołowi opracowanie systemu, w którym na emeryturę duchownych będą składać się wierni? Skoro pan nie płaci swoim sługom, to niech ciężar ich utrzymania ponoszą ci, którzy wierzą w głoszone przez nich banialuki. Przy okazji można by do ich opowiadania dopuścić kobiety. A co? One gorsze?

Jak widać nowy rząd podąża szlakami przetartymi przez stary. Na szczęście dla Tuska Morawieckiemu nos nie maleje, choć jemu rośnie coraz szybciej.

Dodaj komentarz