Hejterski hejt miażdżący

Dawniej nie było możliwości dzielenia się poglądami z szerszym gronem odbiorców. Zwłaszcza w Polsce i w tak zwanych „demoludach”, gdzie środki masowego przekazu znajdowały się w rękach władzy. Mimo to nie ustawano w wysiłkach, by z przekazem dotrzeć do jak największej liczby osób. Co i rusz na płocie lub w ubikacji pojawiała się informacja, że „Juzek jest gópi” czy „Kaśka się puszcza”. Czasem ktoś dzielił się spostrzeżeniami na temat państwowych mediów informując, że „Telewizja kłamie”, albo krócej „kłamsTVo”. Przekazowi często towarzyszyły ilustracje. Pod wizerunkiem Scherlocka Holmesa widniał podpis „Muzg zastąpiły pały” (nawiązanie do wybitnej inteligencji stróżów prawa, zwanych wtedy milicjantami). Niestety, liczba odbiorców była siłą rzeczy ograniczona.

Do domu pewnego mężczyzny zapukał nieznajomy i oznajmił, że ma do przekazania bardzo ważną wiadomość. Po wymianie kilku zdawkowych uwag o pogodzie przeszedł do sedna i opowiedział o panu Kowalskim, który pół roku wcześniej zmarł na zawał, Nowaku, który trzy miesiące temu popełnił samobójstwo i innych, którzy zmarli nagle, choć cieszyli się doskonałym zdrowiem i byli w doskonałej kondycji fizycznej. Nieco znudzony i zniecierpliwiony gospodarz chciał wreszcie dowiedzieć się jaki jest cel najścia i jaki te wszystkie przypadki mają związek z nim. Wtedy gość poinformował go, że tysiące osób codziennie o tej samej porze łączyło się mentalnie życząc z całego serca wszystkim wspomnianym zmarłym rychłej śmierci. A ponieważ cała akcja nie miałaby sensu gdyby zainteresowani nie wiedzieli o tym jak wiele osób źle im życzy, on został wynajęty żeby ich o tym informować.

To treść opowiadania, którego tytułu ani autora w tej chwili nie pomnę. Jakże od tamtego czasu zmienił się świat! Dziś wystarczy mieć dostęp do Internetu by móc dzielić się własnymi przemyśleniami, kompleksami, uczuciami, sympatiami i antypatiami z praktycznie nieograniczoną liczbą osób. Zmieniła się także nomenklatura. Dawniej sąsiad nienawidzący sąsiada, ubliżający mu przy każdej okazji był nieżyczliwym, uciążliwym sąsiadem. Dziś negatywne emocje, krytyka, niepochlebne opinie, czasem połączone z wyzwiskami, określane są mianem hejt. Wielu dziennikarzy specjalizuje się w tropieniu i demaskowaniu tego zjawiska. A ponieważ nie jest to pojęcie ścisłe, więc to, co jednych oburza innych zachwyca. Podczas gdy jedni rwą sobie włosy z głowy i nie posiadając się z oburzenia utyskują, że „fala hejtu spadła na Kowalskiego”, inni wręcz przeciwnie, uważają że padły „mocne słowa pod adresem Kowalskiego” albo wręcz „wreszcie ktoś miał odwagę powiedzieć Kowalskiemu prawdę”.

Anna Mucha zjadła w restauracji obiadek i uznała, że cena ma się nijak do jakości.

Poszliśmy na ostrygi, żeby było tak, wiecie, światowo, na bogato… Zapłaciliśmy absurdalnie dużo, absurdalnie drogo w stosunku do jakości.

Jej relację Super Express z niekłamanym entuzjazmem ochrzcił mianem „miażdżącej” dla lokalu. Szczegóły owego miażdżenia opisano w materiale zatytułowanym »Anna Mucha zmiażdżyła znaną restaurację, w której wydała 700 złotych. Teraz właściciele lokalu dosadnie dogryźli aktorce». Na czym polega owo „dogryzienie”? To wyjaśnia „Fakt” publikując ripostę restauracji w materiale zatytułowanym »Anna Mucha ostro skrytykowała luksusową restaurację. Lokal odpowiada aktorce: wrzuciła klasyczny hejterski materiał«. „Lokal” informuje swoich potencjalnych klientów, że

Wszystkie zamówione dania przez Celebrytkę są w karcie menu i ceny są widoczne, wiec dziwi nas zaskoczenie kwotą rachunku, wypada się cieszyć, że Pani Anna nie zamówiła homara z kawiorem z jesiotra bądź kraba królewskiego w całości, bo to dopiero byłby „paragon grozy”, który mocno przebiłby ten słynny polskiej rodziny z wakacji z Włoch…

Trudno pojąć tego typu argumentację. Z każdego surowca można przygotować zarówno coś pysznego jak i coś trawiastego, łykowatego i bez smaku. Z mąki, mleka, cukru  i drożdży jedni upieką babkę, inni zakalec. W Nowym Targu jest kilka lodziarni, ale tylko do jednej ustawiają się kolejki. I wcale nie dlatego, że jest w niej najdrożej. Dlatego kompletnie niezrozumiała jest sugestia, że droższe dania są równie smaczne jak tańsze. „Nie smakowało? To macie szczęście, bo prawie wszystkie dania są u nas równie dobre!” Właściciele lokalu wydają się być dumni z tego, że nie są najlepszą lecz najdroższą restauracją i najwidoczniej nie zależy im także na zadowoleniu klientów.

TAK – JESTEŚMY NAJDROŻSZĄ RESTAURACJĄ W POLSCE…

Ponieważ z reguły lokale gastronomiczne starają się przyciągać klientów wysoką jakością, więc nie pozostaje nic innego jak złożyć z głębi serca płynące życzenia: wszystkiego najlepszego, najdrożsi!

Dodaj komentarz