Wtedy katastrofa, teraz wybawienie

Dlaczego rząd teraz sprzedaje polską rafinerię pośrednio rosyjskiej firmie? Odpowiedź jest dziecinnie prosta i oczywista do bólu — dlatego że Tusk 11 lat temu.

W 2011 roku rząd Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego wstępnie rozważał sprzedaż udziałów większościowych Lotos-u, sprywatyzowanie spółki. Wówczas, podczas konferencji prasowej 28 marca 2011 roku ówczesny premier Donald Tusk mówił tak: Na razie rozpoczynamy proces, który powinien dać odpowiedź – bardzo precyzyjną. Do września, października będziemy wiedzieć, jak wygląda zainteresowanie, na jakim poziomie potencjalni inwestorzy wyceniają wartość gdańskiej rafinerii. Będziemy oceniać wspólnie z szefostwem rafinerii i Skarbu Państwa, na ile satysfakcjonujące są sygnały, które otrzymam.

To było 11 lat temu. Ponieważ wtedy rząd Platformy i Stronnictwa rozważał sprzedaż Lotosu, co samo w sobie jest skandalem, to dziś należy Lotos sprzedać. To oczywista oczywistość. Wyjaśnia to Obajtek Daniel: Awantura w Sejmie była ogromna, odwołano ministra, pojawił się projekt obywatelski i PO się przeraziła, zdała sobie sprawę, że nie jest w stanie ani politycznie, ani gospodarczo tego przeprowadzić. To tylko świadczy o kupczeniu! Odwołano ministra! Teraz coś takiego jest nie do pomyślenia! Nie było żadnej konkurencyjności. Jak chce się sprzedać pakiet większościowy, to negocjuje się szeroko, z wieloma podmiotami, wysyła się zapytanie do strategicznych koncernów. Tak się robi jak się chce sprzedać coś jedenaście lat temu. Jak chce się sprzedać coś teraz, to się po prostu sprzedaje. Tym bardziej, że gdyby wtedy doszło do sprzedaży mielibyśmy olbrzymie problemy, których nie będziemy mieć gdy dojdzie do niej teraz. Logiczne i zrozumiałe. I oczywiście oczywiste.

Już pięćset lat temu Kopernik zauważył, że gdy na rynku jest zbyt dużo pieniędzy, to ich wartość maleje, czego przejawem jest wzrost cen. Pogrobowcy bolszewików, jak Zandberg, i populiści, jak… wszyscy, wolą udawać, że to wiedza tajemna. Stacja, która pozwala sobie przerywać konferencje prasowe polityków, z którymi jej nie po drodze, bo według niej kłamią lub zieją nienawiścią, bardzo wybiórczo traktuje — ujmijmy rzecz delikatnie — nieścisłości i przekłamania.  W „Kawie na ławę” Tomasz Rzymkowski plótł jak najęty, opowiadał bajki bez żadnej reakcji ze strony Krzysztofa Piaseckiego. Rozmawiałem w jednej z audycji radiowych z kolegą klubowym [marszałka Czarzastego], z Adrianem Zandbergiem i on, i się z nim zgodziłem jeśli chodzi o postawienie diagnozy przyczyny inflacji w Europie czy na świecie. Podstawowa kwestia to jest cena surowców energetycznych, węglowodorów. I dalej: cena żywności, która jest uzależniona od ceny nawozów, a na nawozy składają się między innymi właśnie węglowodory, bo z gazu się robi nawozy i zerwanie łańcuchów dostaw. Rzymkowski nie mógł dokończyć swych złotych myśli, ale nie dlatego, że prowadzący postanowił sprostować nieścisłości, ale dlatego, że wszyscy zaczęli mówić razem, a najgłośniej jak zwykle ryczał Piasecki. Dlatego nikt nie zapytał ile ropy i gazu importują Stany Zjednoczone i o ile tam wzrosły ceny tych surowców.

Jeśli przyjąć, że jest tak, jak twierdzi Rzymkowski, to ma rację rząd i Tusk postulując wzrost płac, obniżenie podatków, wszelkiego rodzaju tarcze, czyli zwiększanie podaży pieniądza. Tym samym nie ma racji Rada Polityki Pieniężnej i Glapiński Adam podnosząc stopy procentowe. Jeżeli bowiem inflacja jest spowodowana wzrostem cen węglowodorów i przerwaniem łańcucha dostaw, to jest to zjawisko chwilowe i ceny niebawem ustabilizują się tyle, że do czasu powrotu sytuacji do normy na wyższym poziomie. W tej sytuacji podnoszenie stóp procentowych jest ruchem zupełnie pozbawionym sensu, ponieważ uderzy wyłącznie w gospodarkę i spowolni rozwój gospodarczy.

Jeży włosy na głowie uświadomienie sobie co naprawdę powiedział Rzymkowski, a na co ani prowadzący, co nie dziwi, ani zaproszeni goście, co także nie dziwi, nie zwrócili uwagi. Otóż żywność, którą żywimy się obecnie została wyprodukowana w zeszłym roku, gdy ceny nawozów nie były niebotyczne. Oczywiście producenci, zwani rolnikami, podnoszą ceny już teraz ponieważ droższe nawozy są im potrzebne już teraz, ale umiarkowanie. Czyli prawdziwy wzrost cen dopiero przed nami — putinflacja uderzy z pełną mocą pod koniec lata. Co w tej sytuacji zrobią miłośnicy PiS-u? Dotrze do nich wreszcie, że powierzenie władzy durniom prędzej czy później musi skończyć się katastrofą? Co w tej sytuacji zrobi opozycja? Dalej będzie rżnęła głupa licząc na to, że wyborcy zagłosują na nią, bo nie będą mieli innego wyjścia?

Nie można wykluczyć, że Unia postanowi zadbać o to, by PiS wygrało z taką przewagą jak Orbán na Węgrzech, lecz większą, zapewniając finansowanie kampanii wyborczej. Uruchomienie zamrożonych pieniędzy z Krajowego Programu Odbudowy pozwoli na krótką metę obniżyć inflację stwarzając pozory wychodzenia z kryzysu, uruchomić kolejne transfery socjalne i tarcze oraz zrealizować inne pomysły.

Ponieważ nie wiadomo co zrobi Unia, więc opozycja już dziś zapewnia solennie, że zrobi wszystko, by zwycięstwo PiS-u było spektakularne i niepodważalne.

Dodaj komentarz