To jest po prostu bezczelność!

Są dwie możliwości. Albo Dominika Wielowieyska wie to, czego nie wie nikt poza zainteresowanym, albo wprowadza czytelników w błąd.

Wolę, aby szef rządu kupował obligacje, niż inwestował w inny sposób, np. kupował akcje spółek czy obstawiał zmiany kursów walut. W przypadku obligacji sprawa jest jasna: mają z góry określone warunki, które nie zmieniają się w trakcie inwestycji. Wszyscy obywatele mogli je kupować na tych samych warunkach co szef rządu. Co więcej, państwo zawsze zachęca obywateli do kupna obligacji. I w zeszłym roku cieszyły się one wyjątkowym powodzeniem.

Jaka jest wartość poznawcza i informacyjna opowieści p. redaktor?  Żadna. W jednym zdaniu stwierdza, że woli, a w następnym, że obligacje, które kupił p. premier i — można domniemywać — także jego żona „mogli kupić wszyscy obywatele”. Problem w tym, że wcale nie wiadomo czy mogli, ponieważ nie wiadomo jakie obligacje kupił, o czym informuje sama p. redaktor.

Najważniejsze pytanie brzmi: kiedy i jakie obligacje kupił Morawiecki.

Nie wiadomo jakie obligacje kupił, ale wiadomo, że wszyscy mogli sobie kupić takie same? Doprawdy? Co wiadomo na pewno? Wiadomo, że kupił on i być może ci, którym poradził, żeby też kupili. Pewne jest także, że to ministerstwo finansów decyduje jakie obligacje wypuści, ustala warunki, oprocentowanie, nominał i pulę. Także to, że Mateusz Morawiecki pełnił jakiś czas funkcję ministra finansów. Oczywiście to zupełny przypadek, że mniej więcej w tym samym czasie Glapiński przekonywał, że inflacja nam nie grozi, zaś Dominkia Wielowieyska przekonuje, że

Inflacja w lipcu zeszłego roku dobiła do 5 proc., co przewyższyło prognozy ekonomistów i było uważane za rekord. W czerwcu też dane były niepokojące, co wskazywałoby na to, że nie mamy do czynienia z jednorazowym wyskokiem drożyzny. Po raz ostatni inflację na podobnym poziomie obserwowaliśmy 10 i 20 lat temu. W związku z tym było oczywiste, że przy takim trendzie opłaca się nie lokata, lecz kupno obligacji, na których zarobek jest powiązany z inflacją. I była to wiedza powszechna – Bogusław Grabowski, ekonomista pełniący niegdyś wiele funkcji publicznych, były członek Rady Polityki Pieniężnej, w rozmowie z Dorotą Wysocką-Schnepf mówił, że on wtedy też decydował się na takie lokowanie pieniędzy.

Mimo, że „było oczywiste”, to nie można znaleźć ani jednego artykułu p. Wielowieyskiej, ani nikogo innego, w którym zachęcano by czytelników, że w związku z rosnącą inflacją należy inwestować w obligacje i dawano siebie za przykład. Owszem, Dziennik Gazeta Prawna informował, że obligacje są najpopularniejsze i skutecznie chronią przed inflacją, ale trudno to uznać za zachętę do kupowania. Ale zostawmy to.

Mateusz Morawiecki, który jak wiadomo jest premierem, w roku 2019 miał żal do Niemców, że za mało wydają na zbrojenia. Nie powiedziałbym, że Niemcy są pasożytem, ale ich nakłady nie odpowiadają zobowiązaniom. Niemcy powinny szybciej zwiększać wydatki na obronę. W 2022 roku Jarosław Kaczyński, który jak wiadomo jest prezesem, ma żal do Niemców, że szybko zwiększają wydatki na obronę, a on nie wie, czy zbroją się przeciwko Rosji, czy przeciwko nam, ale się zbroją. Na szczęście oraz dzięki Bogu wiadomo przeciw komu Polska się zbroi. I niewykluczone, że nie jest to nasz partner w NATO. No bo dajmy na to, że nie sprzeda nam uzbrojenia, to co wtedy? Trzeba będzie lecieć do Korei. A jak ktoś pomyli Północną z Południową?

Na wieść o tym, że Niemcy się zbroją po Marku Suskim, który jest wiceprzewodniczącym Prawa i Sprawiedliwości, zaczęły chodzić ciarki. O tym, że coś po nim łazi poinformował słuchaczy radia Plus. Jak ja wspominam historię to mi ciarki przechodzą jeśli chodzi o niemiecką siłę militarną. W mojej rodzinie sporo osób zginęło podczas wojny właśnie z Niemcami. Może mam uczulenie, ale jak słyszę o tym, że Niemcy się zaczynają zbroić, to  rzeczywiście, no, nie czuję się komfortowo. Wynika z tego, że Niemcy powinny zwiększyć wydatki na obronę, ale nie po to by zbroić się. Ale gdyby zapłaciły za swe zbrodnie, o, to wtedy byłaby zupełnie inna rozmowa. A tak niby jesteśmy w Unii, Niemcy nas traktują… No chyba jesteśmy ale wydaje mi się, że na niby, bo Unia nas nie traktuje poważnie. My nie pozwalamy się tak traktować, a oni z uporem maniaka próbują nam wejść na głowę. Czy Niemcy poczuwają się do tego, żeby nam zrekompensować te miliony zamordowanych obywateli? Spaloną Warszawę? Czy człowiek opowiadający takie rzeczy nie zasługuje na poważne traktowanie?

Największą zbrodnią Unii Europejskiej jest aneks do Krajowego Planu Odbudowy. Mimo, że widnieje pod nim podpis Mateusza Morawieckiego, który jest premierem, to ten aneks to tak naprawdę Unia może sobie powiesić w bibliotece jako pamiątkę jej bezczelności. To jest po prostu bezczelność! Ja słyszałem o warunku, no likwidacja właśnie tej Izby Dyscyplinarnej, na to żeśmy się zgodzili, na taki aneks się nie zgodziliśmy. I co z tego, że rząd się zgodził? A ja się nie zgodziłem! Dlaczego? Albowiem swego czasu Stalin pisał nam konstytucję. Byliśmy państwem podległym. Dzisiaj Bruksela próbuje nam pisać regulamin Sejmu, regulamin Senatu, regulamin Rady Ministrów, oni się zachowują jak Stalin. Podsumowując TSUE i te wszystkie różne organa chcą po prostu zlikwidować państwo polskie. Dlatego ja wspieram rząd w walce z Unią, która chce zlikwidować państwo polskie.

Oczywistą oczywistością jest, że nie dążą do likwidacji państwa polskiego ci, którzy ręka w rękę z Putinem prowadzą kraj wprost ku przepaści. Którzy robią wszystko, by Polska karlała, a ludzie żyli w ubóstwie.

 

Dodaj komentarz