Koszenie nie trawy

Donald Tusk podsumował wystąpienie prezesa Kaczyńskiego. Nie ma w tym niczego zdrożnego gdyby nie… pamięć. Ona to bowiem przywodzi na myśl słowa sprzed dwóch tysięcy lat: Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? — pytał syn boży i sugerował — Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata. Tusk nie od dziś wytyka błędy Kaczyńskiemu skromnie przemilczając, że gdy był premierem zachowywał się identycznie. Gdy wypomina PiS-owi Ostrołękę C i wzrost importu ruskiego węgla z Rosji zdaje się zapominać, że sam — wbrew opinii specjalistów i przyjaciela, który wówczas stał na czele PGE i uznał inwestycję za chybioną — forsował rozbudowę elektrowni Opole.

Prezes PiS w wystąpieniu wspominał o polskiej chlubie i dumie — Centralnym Porcie Komunikacyjnym. Jest to inwestycja, która zwróci się mniej więcej po tysiącu lat, zaś Kaczyński mówił o niej jakby była już ukończona. Donald Tusk raczył był w związku z tym zauważyć, że tak wygląda to, co prezes Kaczyński nazwał dumą czy godnością narodową w wydaniu PiS. Godność narodowa oznacza spółkę, gdzie grupa darmozjadów zarabia gigantyczne pieniądze i zarządza cały czas łąką. I uściślić, że przecież wiecie, ile lat to już trwa — opowiadanie o CPK. Trawa jak rosła, tak rośnie, szefowie tych niezliczonych spółek na niezliczonych stanowiskach koszą nie trawę, ale gigantyczne wynagrodzenia i to według pana prezesa Kaczyńskiego jest nasza godność narodowa.

I tu właśnie pamięć płata figla i przywołuje słowa Tuska sprzed lat.

Zaangażowanie państwa i nadzór stricte polityczny nad projektem rozwoju energetyki jądrowej jest absolutnie niezbędny — powiedział premier Donald Tusk, komentując nominację byłego ministra skarbu Aleksandra Grada na prezesa spółki PGE Energia Jądrowa. — Grad był twórcą koncepcji energetyki jądrowej w Polsce i ma w kraju najwyższe kompetencje, by zająć się „wyzwaniem”, jakim jest budowa elektrowni jądrowej.

Potem przedstawił założenia. Zakładamy, że od początku roku 2016 r. rozpocznie się cykl prac związanych bezpośrednio z inwestycją, czyli pozwolenie na budowę i budowa pierwszego bloku pierwszej elektorowi jądrowej, a także rozpoczęcie budowy kolejnych bloków i elektrowni. Wreszcie oznajmił, że prąd z polskiej elektrowni jądrowej powinien popłynąć w 2020 r. Po roku pobierania wynagrodzenia twórca koncepcji energetyki jądrowej w Polsce przesunął termin. W wersji optymistycznej pierwszy blok jądrowy może zostać uruchomiony w 2023 r., natomiast projekt bazowy zakłada jego start w 2024 r. Elektrowni jak nie było, tak nie ma do dziś, ale po zmianie rządu, a w jego wyniku zarządu…. nic się nie zmieniło.

Tylko na wynagrodzenia poszło ponad 100 mln zł, a łączne koszty działalności już w zeszłym [2018] roku wyniosły 447 mln zł. Powołana w 2010 roku państwowa spółka PGE EJ 1 miała przygotować inwestycję w pierwszą polską elektrownię atomową, ale do dzisiaj wszystko pozostaje w sferze niejasnych, odległych planów.

Czy w tej sytuacji nie byłoby wskazane zachować się nieco bardziej powściągliwie skoro samemu także powoływało się spółeczki, w których grupa kolesi zarabiała gigantyczne pieniądze i tylko dlatego łąką nie zarządzała, że przez te wszystkie lata nawet lokalizacji uzgodnić nie zdołała.

Wspominanie starych grzechów oczywiście nie miałoby najmniejszego sensu gdyby Donald Tusk jednoznacznie odciął się od popełnionych przez siebie błędów. Niestety, zdaje się widzieć tylko źdźbło w oku PiS-u w żaden sposób nie wyciągając wniosków z własnych błędów. Owszem, wyborcy lubią narzekać, ale także chcieliby wiedzieć co ich czeka, jak opozycja zamierza rozwiązywać problemy i jakim kosztem. A tego Tusk nie zdradza.

I na tym właśnie polega problem.

 

PS.
Michał Kempa wraz z Tomaszem Sianeckim w Szkle Kontaktowym zgodnie z wytycznymi krytykowali Rafała Trzaskowskiego. Oczywiście nie za to, że był dupiarzem, ale za to że użył „takiego określenia”. Michał Kempa był jednak urażony nie z powodu znaczenia tego słowa jakiekolwiek by ono nie było tylko to jest bardzo brzydkie słowo, ale nie brzydkie bo tam się znajduje dupa. To jest piękne słowo — dupa. Poetyckie, wspaniałe. Ale to jest cała seria wyrazów, które się kończą na „-i arz”, „arz”. Babiarz, cinkciarz, kabareciarz, szmaciarz. To nie ma dobrych konotacji. Trudno się nie zgodzić z tą obserwacją. Piekarz, fliziarz, drukarz, malarz, harfiarz, narciarz, pisarz, a zwłaszcza dziennikarz… Paskudnie się kojarzą…

Dodaj komentarz