Teologiczne wzmożenie

Rzetelność dziennikarska polega między innymi na dopuszczaniu do głosu obu stron sporu. Problem pojawia się wtedy, gdy po jednej stronie stoi reprezentant nauki, po drugiej osobnik, który naukę ma za nic. Innymi słowy gdy po jednej stronie stoi wiedza, po drugiej ideologia lub wiara. Żadne medium, nie poważy się oddać swoich łamów do dyspozycji ludziom, którzy uważają na przykład, że szczepienia są groźne dla zdrowia, są nieskuteczne i umiera więcej osób zaszczepionych niż niezaszczepionych. Żadne poważne, a także takie, które za poważne chce uchodzić.

Portal wyborcza.pl opublikował artykuł o chrześcijaństwie prof. Jana Hartmana. Żeby było symetrycznie opublikował także „polemikę” autorstwa Jacka Albina, o którym wiadomo tylko, że jest teologiem.

Ciekawość, jak i potrzeba czegoś nowego popchnęły mnie do przeczytania artykułu o chrześcijaństwie prof. Jana Hartmana, który ukazał się 5 listopada w „Wolnej Sobocie”.

Jak na polemistę z prawdziwego zdarzenia przystało popchnięty teolog zżerany ciekawością zaczął polemikę od oceny… postawy profesora. Okazało się, że ta postawa jest konfrontacyjna, czego oczywiście nie można powiedzieć o polemice, bo ta z natury rzeczy zawsze przecież jest koncyliacyjna. Zwłaszcza jeśli jej autorem jest przepełniony tolerancją i miłością bliźniego teolog chrześcijański.

Już sam początek wskazuje, że profesor przyjmuje postawę konfrontacji i dominacji. Bo jak inaczej nazwać taką wypowiedź: „Czy współczesny człowiek ma w sobie tyle autonomii i odwagi, żeby starać się to przesłanie ocenić, czyli zapytać: »Czy to w ogóle jest prawda? Czy głoszenie takich przekonań jest etyczne?«”.

Jak widać cytować należy tak, by czytelnik nie wiedział o co chodzi, wtedy łatwiej przyzna rację cytującemu. Co to bowiem jest owo występujące w cytacie „to”? O co chodzi? Zerknijmy do teksu Hartmana:

Kto uwierzy w Jezusa, będzie żył wiecznie w niebie. Wstanie z grobu i zostanie zbawiony pomimo swych grzechów. Zostały one bowiem odkupione przez Jezusa-Boga, który ofiarował się Bogu Ojcu na krzyżu. Ofiara została przyjęta, bo Jezus zmartwychwstał. Ten cud niesie wszystkim wyznawcom nadzieję zbawienia. Czekają na jego triumfalny powrót, kiedy to obejmie władzę nad całym światem, a wszystkie ludy nawrócą się na prawdziwą wiarę. Zjednoczeni w oczekiwaniu wierni tworzą Kościół święty, będący jedyną drogą zbawienia. Dobra nowina o zbawczej mocy krzyża i odkupienia przeznaczona jest dla wszystkich ludzi, lecz gdy ktoś jej nie przyjmie, pozostając nieprzejednanym i wyznając swoje fałszywe bóstwa, sam będzie winien temu, że zostanie potępiony. Oto wiara katolicka. Bez krzywego zwierciadła, lecz również bez maskowania.

W tym kontekście pada zacytowane przez teologa pytanie. Jak odpowiada na nie? Tak jak na parafianina z prawdziwego zdarzenia przystało — pomija je milczeniem skupiając się z całym szacunkiem na tonie.

Z całym szacunkiem, ale taki ton można tylko jednoznacznie ocenić. Można by też zignorować, gdyby nie ogólna teza, że chrześcijaństwo należy traktować w kategoriach mitu, na potwierdzenie której profesor powiela współczesne i historyczne argumenty przeciw chrześcijaństwu.

Dobry teolog to taki, który nie mając nic do powiedzenia na omawiany temat koncentruje się na technikaliach.

(Na marginesie, czy zna zasady interpunkcji? Chyba nie, bo zmartwychwstanie i dobra nowina pisze z małej litery).

Teolog ma prawo nie wiedzieć, że pisze się literami, a nie z liter, a pisownia dużą czy małą literą to nie interpunkcja. Hartman:

Bóg kochający i przykazanie miłości bliźniego to idee hebrajskie, tysiąc lat od chrześcijaństwa starsze. Jednak nawet nie to przywłaszczenie tradycji żydowskiej jest tak rażące, lecz sama idea i praktyka chełpienia się miłością, czy może raczej mistrzostwem w miłosierdziu, oraz to, że owa miłosierność chrześcijan (a katolików zwłaszcza) dotyczy wyłącznie swoich (bądź dobrze rokujących kandydatów do „nawrócenia”), a ponadto uwarunkowana jest ich posłuszeństwem; przede wszystkim jednak była pustą deklaracją, nie powstrzymując kościelnych panów i władców od tysiącletniego ciemiężenia ludów i przerażających zbrodni.

Najwyższy czas chełpienie się nadzwyczajną doskonałością w miłowaniu bliźniego nazwać tak, jak na to zasługuje: pychą i szantażem moralnym. Od dwóch tysięcy lat chrześcijanie pokazują martwe ciało na krzyżu, epatując wszystkich, których spotkają, takim wyzwaniem: umarł za ciebie, więc co, odmówisz mu teraz wiary? Tę niegodziwą manipulację łączono ze straszeniem piekłem (w razie nienawrócenia się) oraz nieustannym przypominaniem wszystkim wiernym i niewiernym, że są od narodzin aż po grób nędznymi grzesznikami, zdanymi na łaskę Boga. To nie do wiary, że w katolicyzmie zrezygnowano z tej amoralnej i poniżającej retoryki zaledwie kilka dekad temu. Zostało już tylko przekonywanie wiernych i jeszcze nienawróconych, że chrześcijanie są niemalże wynalazcami miłości bliźniego, dobroci, współczucia. Kiedy dostrzeżemy, że ta przewrotna pycha jest równie niemoralna jak wmawianie ludziom poczucia winy i straszenie ich mękami piekielnymi?

Albin:

Chrześcijaństwo wyrosło z tradycji żydowskiej, jest religią monoteistyczną obok judaizmu i islamu, jedną z największych religii świata. Jego doktryna jest niezmienna od dwóch tysięcy lat, a w wielkim skrócie można ją przedstawić tak: „Jezus Chrystus przyszedł na świat, głosił Miłość Boga Ojca. Umarł na krzyżu aby zbawić człowieka, Zmartwychwstał, wstąpił do Nieba i przyjdzie powtórnie. Jezus Chrystus założył Kościół, który jest narzędziem zbawienia”. I tego nikt, nawet profesor, nie może zmienić. Przynależność do wspólnoty Kościoła dokonuje się przez przyjęcie Chrztu. Sam chrzest też nie wystarczy, aby osiągnąć zbawienie. „Wiara bez uczynków martwa jest sama w sobie” – napisze w liście jeden z Apostołów. A zatem, jeśli człowiek chce być zbawiony, to oprócz wiary musi pokazać swoim postępowaniem to, w co uwierzył.

W co uwierzył teolog? W co uwierzyli inkwizytorzy, Krzyżowcy, konkwistadorzy w Bogiem na ustach i sztandarach grabiący i mordujący? Okazuje się, że odczytywanie tekstów biblijnych wprost, tak jak są przetłumaczone przez natchnionych tłumaczy to ignorancja, a wręcz głupota. Hartman:

Zacytujmy samego Jezusa. „Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy. Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał” (Mt 10,34-11,1). Jezus wyraził się jasno: oczekuje, że ludzie będą się do niego przyłączać, nawet za cenę poważnych konfliktów i zrywania więzi rodzinnych, nawet za cenę utraty życia.

Skecz Neo Nówki w krzywym zwierciadle pokazał, że da się, że nauki Jezusa nie poszły w las, ponieważ podzielone są bardzo głębokie, skaczą sobie do oczu nawet rodziny, choć nie tyle ze względu na miłość do Jezusa, ile do Kaczyńskiego i Tuska. Hartman:

Inny cytat: „Ja jestem krzewem winnym, wy jesteście latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten wydaje wiele owocu; bo beze Mnie nic uczynić nie możecie. Kto nie trwa we Mnie, ten zostaje wyrzucony precz jak zeschnięta latorośl; takie zbierają i wrzucają w ogień, gdzie spłoną. Jeśli we Mnie trwać będziecie i słowa Moje w was trwać będą, proście o cokolwiek byście chcieli, stanie się wam” (J 15,1-8). To pogróżka. Kto nie ze mną, ten przeciwko mnie. Biada tym, którzy się nie podporządkują, a za to ci, którzy pójdą za mną, dostaną, co tylko chcą. Podobałoby się wam, gdyby ktoś tak do was lub waszych dzieci w ten sposób przemawiał, tak je szantażował i straszył? Gdyby zaczepiał uczniów pod szkołą i mówił takie rzeczy?

Co na to teolog? To, co zawsze w takiej sytuacji — nic.

Z kolei cytując wcześniej słowa Jezusa z Ewangelii Mateusza i Jana, autor nie zważa na kontekst tych słów i do kogo są skierowane, ale z całym impetem dokonuje osądu. To pogróżka. […] Oczywiście każdy by się temu sprzeciwił, ale ignorancja niestety nie zna granic. A może chodziło o głupotę?

Jaki jest kontekst tych słów? Do kogo są skierowane? Nie oczekujcie od teologa odpowiedzi. Jemu należy wierzyć na słowo, że cytujący je „w tym kontekście” jest ignorantem i głupcem. No ale

Czy można wymagać od osoby, która ma tytuł profesora, choć trochę obycia i wgłębienia się w temat? Bo albo autor nie wie, co pisze, albo świadomie uprawia indolencję poznawczą. Coś, co wymyka się zmysłom ludzkim, coś, czego człowiek nie potrafi wytłumaczyć, a nauka w takich przypadkach – tak, w takich przypadkach – jest bezradna, nazywa obrazkiem archaicznym, naiwnym, że aż żenującym. Nie oczekuję znajomości doktryny chrześcijańskiej z jej każdym małym szczegółem, ale jak wytłumaczyć zdarzenia z historii, które dotyczyły wyznawców tej religii i są one potwierdzone licznymi świadectwami – chociażby sprawa odrośniętej nogi w Hiszpanii czy też nierozkładające się ciała osób, które zmarły 100 i więcej lat temu, lub chociażby słynny cud św. Januarego? Te fakty są znane nauce i jakoś nie potrafi ona ich wytłumaczyć. A odnosząc się do cudów w innych religiach, autor nie podaje przykładu żadnego z nich. Przypadek? Nie sądzę.

Kościelne cuda są równie wiarygodne jak biblijne. Z tą różnicą, że nawet Jezus nie potrafił sprawić, by obcięta kończyna odrosła lub pojawiła się z dni na dzień. Oczywiście dla teologa nie ma niczego uwłaczającego w sprowadzeniu wszechmogącego do roli jarmarcznego kuglarza dającego znać o swoim istnieniu przez popisy to tu, to tam. Żadnemu kataklizmowi, żadnej wojnie, zbrodni, niegodziwości nie jest w stanie zapobiec, ale a to słońce otoczy obwódką, a to zamruga nim, a to w Hiszpanii, weteranowi wojennemu kończynę dolną zwróci itp., itd., etc. Swoją drogą ciekawe jak powodziło się żebrakowi po tym, jak mu noga odrosła.

Teolog podsumowuje swoje wywody zwracając się wprost do filozofa:

Panie profesorze, parafrazując pana słowa: świat nie musi być tak straszny, jakim był. Może być o wiele, o wiele lepszy. Już taki jest. Walczmy o to, żeby był jeszcze lepszy, jeszcze bardziej chrześcijański. Aby to się spełniło, czas najwyższy już panu i osobom o podobnych poglądach do pana podziękować. Mieliście swoją szansę. Jedną, drugą, tysięczną. Dość. A ostatnie słowo zawsze należy do Boga, który żyje, a nie umarł.

Brzmi jak groźba i jest groźbą. Oni faktycznie walczą. Hitler walczył pod hasłem Gott mit uns, Putin walczy, czego dowodzą przyjmowane przez rosyjską Dumę ustawy. Walczą wyznawcy, a Bóg, który żyje, a nie umarł, bo jest nieśmiertelny, przygląda się temu beznamiętnie i ani myśli kiwnąć palcem mimo, iż jego słudzy upodobali sobie dzieci i krzywdząc je namiętnie wraz z fanatycznymi wyznawcami rozpychają się coraz śmielej i bezczelniej narzucają swoje barbarzyńskie zwyczaje. Nie wolno zapominać, że to nie chrześcijanie znieśli „karę” śmierci. Biblia zawiera nie tylko szczątkowe przesłanie miłości i dziesięć starannie wybranych zaleceń, które określono mianem „Dekalog”. Zaleceń i zakazów, których nieprzestrzeganie winno być karane śmiercią  jest znacznie więcej.

  1. Strzeżcie się wstępować na górę i dotykać jej podnóża, gdyż kto by się dotknął góry, będzie ukarany śmiercią. (Wj 19:12)
  2. Jeśli kto tak uderzy kogoś, że uderzony umrze, winien sam być śmiercią ukarany. (Wj 21:12)
  3. Jeśli zaś ktoś posunąłby się do tego, że bliźniego zabiłby podstępnie, oderwiesz go nawet od mego ołtarza, aby ukarać śmiercią. (Wj 21:14)
  4. Kto by uderzył swego ojca albo matkę, winien być ukarany śmiercią. (Wj 21:15)
  5. Kto by porwał człowieka i sprzedał go, albo znaleziono by go jeszcze w jego ręku, winien być ukarany śmiercią. (Wj 21:16)
  6. Kto by złorzeczył ojcu albo matce, winien być ukarany śmiercią. (WJ 21:17)
  7. Jeśliby wół pobódł mężczyznę lub kobietę tak, iż ponieśliby śmierć, wówczas wół musi być ukamienowany, lecz nie wolno spożyć jego mięsa, właściciel zaś wołu będzie wolny od kary. (Wj 21:28)
  8. Gdy jednak wół bódł i dawniej, i zwracano uwagę na to właścicielowi, a on go nie pilnował, tak iż wół zabiłby mężczyznę lub kobietę, to nie tylko wół winien być ukamienowany, ale też i właściciel jego winien ponieść śmierć. (Wj 21:29)
  9. Ktokolwiek by obcował ze zwierzęciem, winien być ukarany śmiercią. (Wj 22:18)
  10. Przez sześć dni będzie się wykonywać pracę, ale dzień siódmy będzie szabatem odpoczynku, poświęconym Panu, i dlatego ktokolwiek by wykonywał pracę w dniu szabatu, winien być ukarany śmiercią. (Wj 31:15)
  11. Ktokolwiek cudzołoży z żoną bliźniego, będzie ukarany śmiercią i cudzołożnik, i cudzołożnica. (Kpł 20:10)
  12. Ktokolwiek obcuje cieleśnie z żoną swojego ojca, odsłania nagość ojca: będą ukarani śmiercią oboje, sami tę śmierć na siebie ściągnęli. (Kpł 20:11)
  13. Ktokolwiek obcuje cieleśnie z synową, będzie razem z nią ukarany śmiercią: popełnili sromotę, sami tę śmierć na siebie ściągnęli. (Kpł 20:12)
  14. Ktokolwiek obcuje cieleśnie z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość. Obaj będą ukarani śmiercią, sami tę śmierć na siebie ściągnęli. (Kpł 20:13)
  15. Ktokolwiek obcuje cieleśnie ze zwierzęciem wylewając nasienie, będzie ukarany śmiercią. Zwierzę także zabijecie. (Kpł 20:15)
  16. Jeśli kobieta zbliży się jakiegoś zwierzęcia, aby z nim się złączyć, zabijesz i kobietę, i zwierzę. Oboje będą ukarani śmiercią, sami śmierć na siebie ściągnęli. (Kpł 20:16)
  17. Jeżeli jaki mężczyzna albo jaka kobieta będą wywoływać duchy albo wróżyć, będą ukarani śmiercią. Kamieniami zabijecie ich. Sami ściągnęli śmierć na siebie. (Kpł 20:27)
  18. Będą strzec mojego zarządzenia, nie będą narażać się na grzech z tego powodu – za to spotkałaby ich śmierć, ponieważ dopuściliby się zbezczeszczenia. Ja jestem Pan, który ich uświęcam! (Kpł 22:9)
  19. Ktokolwiek bluźni imieniu Pana, będzie ukarany śmiercią. Cała społeczność ukamienuje go. Zarówno tubylec, jak i przybysz będzie ukarany śmiercią za bluźnierstwo przeciwko Imieniu. (Kpł 24:16)
  20. Ktokolwiek zabije człowieka, będzie ukarany śmiercią. (Kpł 24:17)
  21. Kto zabije zwierzę, będzie obowiązany do zwrotu. Kto zabije człowieka, będzie ukarany śmiercią. (Kpł 24:21)

Można domniemywać, że gdyby chrześcijanie literalnie stosowali się do zaleceń swej święte księgi nie byłoby ani inkwizycji, ani wypraw krzyżowych. Po prostu nie byłoby chrześcijan.

Dodaj komentarz