Psikus vel sęk

Degrengolada tak zwanych wolnych mediów postępuje w zastraszającym tempie. I nie tyle chodzi o niską wiarygodność i rzetelność, lecz o coraz bardziej nieporadny język. Być może ma to związek z sposobem rozliczania. Jeśli wydawca płaci za ilość słów lub długość paplania, a polszczyzna nie jest najmocniejszą stroną wyrobnika klawiatury czy mikrofonu, to powstają potworki słowne, mowa trawa, a czasem wręcz nie mający większego sensu bełkot. Cóż ma zrobić na przykład niewiasta, której wręczono mikrofon i kazano opowiadać przez kilka minut o mordercy prezydenta Gdańska? Mówi co jej ślina na język przyniesie, że sąd próbował dopatrzyć się w oskarżonym jakichkolwiek człowieczych odruchów, że wyrok, że rodzina, że sąd, że proces. Okazuje się, że polscy dziennikarze nie muszą umieć poprawnie posługiwać się językiem ojczystym.

Żeby przedłużyć paplaninę choćby o ułamek sekundy stosuje się słowa-wypełniacze. Jednym z nich jest zaimek ‚swój’. Wszystko jest ‚swoje’. Widzowie w swoich domach oglądają na ekranach swoich telewizorów swój ulubiony program telewizyjny. Nawet wyrok jest ‚swój’. Niedawno kobieta za przesłanie innej kobiecie tabletek wczesnoporonnych usłyszała wyrok skazujący za „pomoc” w aborcji. Widzowie z kolei usłyszeli, że skazana aktywistka Justyna Wydrzyńska będzie się odwoływać od swojego wyroku.  Ale naprawdę śmiesznie robi się dopiero wtedy, gdy redaktor zaczyna swoimi słowami opisywać to, co widzowie widzą na towarzyszącym informacji materiale filmowym. Często można odnieść wrażenie, że opis dotyczy zupełnie czego innego.

Innym wypełniaczem jest wszechobecne ‚zdarzenie’. Najpierw reporter informuje, że miał miejsce wypadek, kraksa, trzęsienie ziemi, pobicie, kradzież, wybuch wulkanu. Ale widz, słuchacz lub czytelnik na tym etapie nie dowie się gdzie to miało miejsce. Dopiero po zmianie nazwy wypadku, katastrofy itp. na ‚zdarzenie’, podawane są szczegóły takie jak miejsce, czas i co się stało. Na przykład usiłowano porwać dziecko. Oczywiście do porwania nie doszło, ponieważ doszło do zdarzenia.

9-letnia dziewczynka została siłą wciągnięta do samochodu. Ktoś próbował ją wywieźć, ale dziecko uciekło. Policja prowadzi postępowanie w tej sprawie. Do zdarzenia doszło w okolicach Szkoły Podstawowej nr 14. Podejrzany wywiózł dziecko w okolice ulic Zagórskiego i Ogrodniczej. Na szczęście dziecku udało się uciec.

Stary dowcip wyjaśniał w prześmiewczy sposób jak postępować z niekumatymi, którzy mają problem ze zrozumieniem co się do nich mówi. Bardzo pomaga powtarzanie. Zapewne dlatego bardzo często w materiałach prasowych jedno i to samo powtarzane jest dwa, trzy, a bywa, że i więcej razy. Choć wyjaśnienie może być zupełnie inne — niedouczony pismak sam nie rozumie co napisał i dopiero powtórzywszy sobie kilkukrotnie doznaje olśnienia. Tak czy owak działa. Wróćmy jednak do zdarzeń.

Kierowca opla najechał na nastolatka jadącego hulajnogą – do zdarzenia doszło na przejściu dla pieszych.

Oczywiście można to powiedzieć prosto, bez udziwnień — kierowca opla na przejściu dla pieszych najechał na nastolatka jadącego hulajnogą — ale to aż o trzy słowa mniej i o tyle krótszy materiał. A są w nim informacje kluczowe, jak na przykład taka, że kierowca opla najprawdopodobniej nie zachował szczególnej ostrożności i dlatego doszło do zdarzenia.

Ostatnio wyszło na jaw, że ‚zdarzenie’ nie zawsze oddaje istotę rzeczy. Wyobraźmy sobie, że ktoś powiesił flagę. Czy można z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że doszło zdarzenia polegającego na umieszczeniu flagi na wysokości? Absolutnie wykluczone! Dlatego to nie jest zdarzenie, lecz sytuacja! Ostatnio do takiej właśnie sytuacji doszło na granicy ukraińsko-białoruskiej.

Ukraińscy pogranicznicy zrobili psikusa swoim białoruskim odpowiednikom. Na jednym z przejść granicznych zawiesili białoruską flagę obok ukraińskiej. Sęk w tym, że zamiast oficjalnej flagi wybrali historyczną — biało-czerwono-białą, która jest obecnie zabroniona na Białorusi.

I ten psikus vel sęk był właśnie ową sytuacją, do której ukraińscy pogranicznicy doprowadzili na granicy.

Jak poinformował ukraiński portal Korrespondent, sytuacja miała miejsce na granicy ukraińskiego obwodu żytomierskiego i białoruskiego obwodu homelskiego.

Nie wiadomo, czy umieszczenie swojego wpisu na swoim blogu jest zdarzeniem czy sytuacją, W tej sytuacji do czasu znalezienia odpowiedzi należy jak najszybciej zakończyć dzisiejszą pisaninę.

Dodaj komentarz