Prawda

W Kwaśniewicach stanął w ogniu dom — ujawnił był swego czasu zespół No To Co. Z kolei w Częstochowie stanęła w parku miniatur sakralnych miniaturowa figura Jana Pawła II. Jak na miniaturę przystało postument liczy zaledwie czternaście metrów wysokości. Nikt nie dociekał za co Jan Paweł II został uhonorowany pomnikiem. Wszystkim wystarczyła informacja, że był Polakiem i papieżem (w kolejności chronologicznej). Wielkim Polakiem i wielkim papieżem. Okazało się jednak, że to nie jest prawdziwy powód ufundowania pomnika. Oddajmy głos fundatorowi: To było trzy lata temu, w Chorwacji. Byłem tam z synem. Stałem w łódce, a syn siedział na nabrzeżu. Nagle patrzę — nie ma go. Zobaczyłem tylko cień w wodzie. Skoczyłem, zanurkowałem i udało mi się uratować syna. Postanowiłem, że w podzięce ufunduję figurę papieża. I to jest logiczne. Głupiec, który zostawia na nabrzeżu małe dziecko bez opieki, na pomnik przecież nie zasługuje.

Dzięki temu wiadomo za co papieżowi należy się pomnik z plastiku. Jakie zasługi ma Lech Kaczyński, pochowany na Wawelu, który zginął tragicznie w kwietniu 2010 roku? I pytanie ważniejsze — dlaczego zginął? Gdyby w Polsce nie rządził rząd mięczaków już dawno sprawy mieliby ci, którzy wiedząc, iż najbliżsi zginęli w zamachu, a nie żadnej katastrofie, wyłudzili olbrzymie odszkodowania. Zamiast tego premier pozywa satyryczny tygodnik, ponieważ satyra „bezprawnie naruszyła jego dobra osobiste” (sic!). Jeśli satyryczny tygodnik ten proces przegra będzie to dowód, że wymiar sprawiedliwości w Polsce jest równie niezależny jak na Białorusi czy w Korei Północnej. Bez względu na to jak niskich lotów była ta „satyra”.

Wspomnijmy przy tej okazji, bez żadnych podtekstów, Ryszarda Milewskiego, prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku, który rozmawiając z domniemanym urzędnikiem kancelarii Donalda Tuska prosił o instrukcje, czy przyspieszać posiedzenie sądu ws. aresztu Marcina P., prezesa Amber Gold.

Od trzech lat cyniczni politycy palą pod smoleńskim kotłem obłędu. Przy okazji przez wszystkie przypadki odmieniane jest słowo „prawda”. Myli się jednak ten, kto twierdzi, że katastrofą smoleńską gra tylko jedna opcja polityczna. Gdyby tak było sprawa byłaby zamknięta. A nie jest. Prokuratura nadal „prowadzi śledztwo” i „bada”. Zaś znając tempo prac tego organu można być pewnym, że owo „badanie” potrwa jeszcze lata. Bowiem nie tyle chodzi o to, by zbadać, ile by badać. Grzanie tej tragedii w nieskończoność jest na rękę obu stronom. A prawda? Zginęła w katastrofie razem z prezydentem.

prawdasmolenska

Jeden z rodzajów prawdy, z przyczyn cenzuralnych
pominięty przez śp. księdza Tichnera

Ci, którzy wierzą, że naprawdę chodzi o prawdę powinni zapoznać się ze sprawą pewnego prywatnego detektywa. Otóż detektyw ów został wezwany przez pewnego polityka, który zlecił mu zdobycie dowodów na wierność lub niewierność żony. Bo doszły go słuchy, że żona go zdradza. Nie chce mu się w to wierzyć, ale chce poznać — uwaga, kluczowe słowo w tej historii — prawdę. Po kilku tygodniach pracy detektyw zjawia się u zleceniodawcy i dzieli się wynikami śledztwa. Wywiązuje się wymiana zdań.

— Niestety, potwierdziło się najgorsze. Jest pan zdradzany.
— Co pan opowiada?
— No niestety, zdobyłem dowody. To prawda.
— Jaka prawda? Co pan za bzdury wygaduje? Moja żona jest mi wierna. To jest prawda.
— Nie jest. Taka jest prawda.
— Sugeruje pan, że jestem jeleniem?
— Nie sugeruję. Wiem, że pan jest. Niech pan spojrzy na te zdjęcia.
— Panie, za pomocą Photo Shopa nie takie rzeczy można zrobić.
— No to jak pan wie lepiej, to po jasną cholerę pan mnie wynajął? — zdenerwował się detektyw.
— Żeby pan zbadał jak było naprawdę.
— No to zbadałem! Pana żona puszcza się na prawo i lewo. Z autobusem Arabów zdradziła pana. Tym o 15:10. Jeden jedyny ksiądz się uchował, ale tylko dlatego że on woli…
— Panie! Ja nie po to pana wynająłem, żeby mi pan bajki opowiadał! Żądam prawdy! Rozumie pan? Praw-dy!
— Niech no pan spojrzy tutaj. Widzi pan ten tatuaż na dupie?
— Proszę pana! Trochę kultury! Moja żona nie ma dupy tylko pupcię. A poza tym to jest wstrętny, chamski, nieudolny fotomontaż.

Itd. Itp. Etc. And so on… Jeden przedstawiał dowody, drugi domagał się prawdy. I tak w nieskończoność. Jedyna różnica (dla mniej spostrzegawczych), że śledztwo zostało zakończone…

Dodaj komentarz