Phi

Kubuś Puchatek był Misiem o Bardzo Małym Rozumku. Był, ponieważ w wyniku wieloletnich, żmudnych badań okazało się, że to wcale nie Miś Kubuś Puchatek tylko Niedźwiedź Fredzia Phi Phi. Dawniej

— Tak — powiedział Kubuś Puchatek. — Teraz już rozumiem — powiedział — byłem gapą, strasznie głupim gapą. Jestem po prostu Miś o Bardzo Małym Rozumku.

W rzeczywistości to nie był Kubuś Puchatek, ponieważ — jak wspomniano na wstępie — był to Fredzia Phi-Phi. Dlaczego Fredzia był? Bo to bajka. Dlatego w nowej, lepszej wersji przytoczony wyżej fragment brzmi znacznie lepiej:

— Teraz już wiem — powiedział Fredzia Phi-Phi. — Byłem Głupi i dałem się Nabrać — powiedział — i jestem Niedźwiedziem w ogóle bez Rozumu.

Prawdziwą tożsamość Fredzi Phi Phi, który, ten Fredzia, przybrał fałszywą tożsamość i dał się poznać jako Kubuś Puchatek ujawniła p. Monika Adamczyk. Warto zauważyć, że Puchatek chcąc dobrać się do miodu znajdującego się wysoko na drzewie posłużył się balonem, skutkiem czego

miał tak zesztywniałe łapki od ściskania sznurka, że przez cały tydzień trzymał je wyciągnięte w górę. Ile razy mucha siadła mu na nosie, nie mógł odpędzić jej łapką, tylko zdmuchiwał ją, ot tak: “puch, puch, puch!” i zdaje mi się, choć nie jestem tego pewien, że i dlatego jeszcze nazwano Misia Puchatkiem.

Okazało się, że było nieco inaczej, ponieważ

łapy tak mu zesztywniały od trzymania przez cały ten czas sznurka od balona, że trzymał je w górze jeszcze ponad tydzień i kiedy tylko jakaś mucha przelatywała i siadała mu na nosie, musiał ją zdmuchiwać. I zdaje mi się, choć nie jestem tego pewien, że dlatego właśnie nazywano go zawsze Phi-Phi.

Bo muchy zdmuchuje się wydając odgłos, który słownik języka polskiego definiuje jako «wykrzyknik wyrażający lekceważenie, rozczarowanie lub niedowierzanie». Ciarki chodzą po krzyżu na myśl, że w równie odkrywczy sposób p. Adamczyk mogłaby podejść do tłumaczenia dialogów do „Shreka”. Wróćmy jednak do meritum. Otóż pewnego razu Kubuś Puchatek, który był Fredzią, poszedł odwiedzić Prosiaczka. Niestety zastał otwarte drzwi mieszkania, a

im bardziej zaglądał do środka, tym bardziej Prosiaczka tam nie było.

Trudno nie zauważyć, że podobny problem jak Kubuś z Prosiaczkiem rząd ma z inflacją, z tą różnicą, że im bardziej wydaje mu się, że jej nie ma, tym bardziej ona jest. Przywołanie przygód Puchatka ma istotne znaczenie, ponieważ zadaje kłam twierdzeniu Tuska, że Polską rządzi Rząd o Bardzo Małym Rozumku. Takie podejrzenie jest bardzo krzywdzące i w ogóle nie na miejscu, ponieważ wiele faktów przeczy tej tezie. Weźmy chociażby należne Polsce od Niemców odszkodowanie, zwane reparacjami. Polska wystąpi o reparacje wojenne, o odszkodowania za to wszystko, co Niemcy uczynili w Polsce w ciągu lat 1939-1945oznajmił prezes Polski. O jakiej kwocie mowa? Chodzi o 6.200.000.000.000 zł. Czy te 6,2 biliona zł to dużo czy mało? To zależy od kursu złotego. Ponieważ złoty sukcesywnie traci na wartości, więc w miarę upływu czasu wartość należnych Polsce odszkodowań spada.

Codziennie Polska płaci milion euro (ok. 5 milionów zł) kary, a mimo to nie podejmuje żadnych kroków, żeby jej nie płacić. Nie stara się także o pieniądze z programów unijnych dostępne od ręki. Celem są gruszki na wierzbie, reparacje, których nikt nikt nie wypłaci. Prezes di tutti prezesi tłumaczy, że to jest cel wpisujący się w całą koncepcję odbudowy normalności, jeżeli chodzi o funkcjonowanie państwa polskiego. Dziesiątki państw na świecie — oczywiście w bardzo różnym wymiarze, niekiedy minimalnym — a jednak uzyskało odszkodowania od Niemiec, natomiast Polska nie uzyskała. Tak dalej być nie mogło, ponieważ tych pieniędzy brakuje w kasie państwa. To był pewien brak. Ten brak inicjatywy w tej sprawie był luką w tej sferze działalności, którą każde państwo powinno, musi podjąć, jeżeli ma być państwem poważnym, państwem chroniącym swoich obywateli, państwem dbającym o swoje interesy. Jak widać o interesy dba się płacąc kary i odsetki od pieniędzy, na które się wypięło.

Skoro prezes poruszył kwestię interesów to poświęćmy im kilka zdań. Otóż ceny energii rosną niebotycznie stawiając interesy przedsiębiorców pod wielkim znakiem zapytania. Szewc, fryzjer czy restaurator musi zapłacić za ogrzewanie i energię kilkaset procent więcej, a nie może podnieść tak drastycznie cen, bo straci klientów. Co na to rząd? Zna i rozumie problem, więc wychodzi naprzeciw potrzebom przedsiębiorców by zapobiec grupowym zwolnieniom pracowników, które już zaczynają mieć miejsce. W tym celu w ustawie budżetowej zapisał, że

Składki ZUS dla firm w 2023 roku wzrosną jeszcze bardziej niż przewidywano. Podwyżka wyniesie aż 17,1% a nowe składki będą o ponad 200 zł wyższe niż dotychczas. Przedsiębiorców czeka zatem największa w historii podwyżka składek ZUS.

Trzeba lepszego dowodu, że to najlepszy rząd od czasów Mieszka? W ciągu kilku lat doprowadzić do tak gigantycznego wzrostu wszystkich krzywych, na czele z krzywą inflacji nie udało się dotąd nikomu. Ale prawdziwą miarą sukcesu jest skala zadłużenia. Udało się nie tylko zwiększyć w ciągu siedmiu lat dług jawny o około pół biliona złotych, ale ukryć dalsze 400 miliardów we wszelkiego rodzaju funduszach. To oznacza, że opozycja, jeśli jakimś cudem uda jej się wygrać wybory, będzie zarządzała masą upadłościową. A PiS będzie grzmiało, że jak ono rządziło, to Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatnio.

Gdy w czasach minionych władza ośmieliła się podnieść ceny podstawowych produktów spożywczych o kilkanaście procent Polacy gremialnie ruszyli na ulice i rozpoczęli strajki. Gdy w czasach obecnych ceny rosną o kilkaset procent Polacy gremialnie nie ruszają się z miejsca. Na co liczą? W co wierzą? Że ta władza sama wypije piwo, które naważyła?

Dodaj komentarz