Oficjalny bootleg, Twitter, Facebook i ACTA

Czy ktoś zna nazwisko Ronald Mack? A zespół The Chiffons? A ich piosenkę „He’s So Fine”, która w roku 1963 znalazła się na liście Billboardu? Nikt? To może ktoś słyszał o ex-Beatlesie George’u Harrisonie, który „He’s So Fine” nagrał jako „My Sweet Lord”? Nikt nie nazwał Harrisona piratem, nikt nie nazwał złodziejem. Bo na to, co zrobił Harrison branża znalazła inne określenie – plagiat. Czerpanie korzyści materialnych z cudzej pracy jest potępianie na wszelkie możliwe sposoby. A jednak mimo obowiązywania prawa „autorskiego” za „My Sweet Lord” tantiemy nie płyną do tego, kto ten kawałek skomponował…

Czy słyszał ktoś nazwisko Jake Holmes? A utwór „Dazed and Confused”? Kojarzy się z zespołem Led Zeppelin i ich pierwszą płytą? Jednak to Jake Holmes jest twórcą tego utworu, który znalazł się na jego płycie „The Above Ground Sound of Jake Holmes” wydanej dwa lata przed płytą Led Zeppelin. Nikt nie nazwał Zeppelinów piratami, nikt nie nazwał złodziejami. Nadal podpisują się jako autorzy utworu, który „pożyczyli”. Czerpanie korzyści materialnych z cudzej pracy jest potępianie na wszelkie możliwe sposoby. A jednak mimo obowiązywania prawa „autorskiego” z „Dazed and Confused” profity czerpie już ponad czterdzieści lat Jimmy Page…

Ale… Prawo stanowi, że kupując płytę nie stajemy się właścicielami zawartości. Płacimy za nośnik i za użyczenie znajdujących się na nim treści. I tu napotykamy paradoks – jesteśmy bowiem w tej samej sytuacji zarówno kupując płytę jak i ściągając ją z sieci. Nie ma znaczenia, czy słuchamy kupionej płyty, czy ściągniętych plików, bowiem w obu przypadkach muzyka jest nadal własnością twórcy. Pytanie brzmi w którym momencie dochodzi do kradzieży? I czy można ukraść coś, czego z mocy prawa ukraść się po prostu nie da? Właścicielem piosenki Obracam w palcach złoty pieniądz będzie zawsze Zbigniew Hołdys, niezależnie od tego w ilu kopiach znajdzie się ten kawałek na dysku.

Ale jest tutaj także druga strona medalu. Otóż kupując dysk twardy, nagrywarkę, dowolny nośnik płacimy twórcom! Zajrzyjmy do ustawy: Art. 20. Ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych.

1. Producenci i importerzy:
1) magnetofonów, magnetowidów i innych podobnych urządzeń,
2) kserokopiarek, skanerów i innych podobnych urządzeń reprograficznych umożliwiających pozyskiwanie kopii całości lub części egzemplarza opublikowanego utworu,
3) czystych nośników służących do utrwalania, w zakresie własnego użytku osobistego, utworów lub przedmiotów praw pokrewnych, przy użyciu urządzeń wymienionych w pkt 1 i 2
– są  obowiązani do uiszczania, określonym zgodnie z ust. 5, organizacjom zbiorowego zarządzania, działającym na rzecz twórców, artystów wykonawców, producentów fonogramów i  wideogramów oraz wydawców, opłat w wysokości nieprzekraczającej 3 % kwoty należnej z tytułu sprzedaży tych urządzeń i nośników.

Co z tego wynika? Że kupując dowolny nośnik płacimy twórcom za prawo do utrwalenia na nim „kopii całości lub części egzemplarza opublikowanego utworu”! Ale gdy z tego prawa skorzystamy możemy zostać oskarżeni o kradzież i narazić się na szykany. Warto w związku z tym spytać, czy piosenka ściągnięta z sieci jest równie nielegalna jak nagrana z radia, czy bardziej? A jeśli bardziej to jak bardzo? A film? Bardziej nielegalny jest ten, który na dysk trafił przez gniazdko LAN, czy przez gniazdko antenowe karty telewizyjnej? I następne pytanie – czy nie jest niezgodne z prawem zmuszanie do niekorzystnego rozporządzania mieniem? Bowiem kupując nośnik płacimy twórcom za prawo do kopiowania ich dzieł, czyli za coś, z czego nie możemy skorzystać, bowiem korzystając narażamy się na szykany i niejednokrotnie dotkliwe kary nie tylko finansowe. A art. 286. Kodeksu Karnego stanowi przecież:

§ 1. Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8

I jeszcze pod rozwagę wszystkim, którzy na facebookach i twiterach protestują przeciw cenzurze, ACTA, zamordyzmie i dławieniu wolności. Nie czujecie dyskomfortu zgadzając się na zasady, przeciw którym protestujecie? Zaznajomiliście się w ogóle z nimi? Czy niecierpliwie klikaliście Dalej, Dalej, byle szybciej przejść procedurę rejestracji i ogłosić swój sprzeciw przeciw totalitarnym zapędom rządu? Więc bez mrugnięcia okiem zgodziliście się na to, przeciw czemu protestujecie – na pełną jawność. Nie czujecie dyskomfortu?

Facebook, punkt 4:

Użytkownicy serwisu Facebook podają swoje prawdziwe imiona i nazwiska oraz dane. Potrzebujemy pomocy użytkowników, aby utrzymać ten stan rzeczy. Poniżej zawarto przyjęte przez użytkownika zobowiązania względem serwisu Facebook, które dotyczą rejestracji oraz troski o bezpieczeństwo konta.

Pomóż administracji Facebooka, donieś na sąsiada ukrywającego się pod fałszywym nazwiskiem! Idźmy dalej. Nie wadzi przesyłanie  prawdziwych (!) danych do Stanów Zjednoczonych, a wadzi zbieranie danych wymuszone przez ACTA i przesyłanie ich do… Stanów Zjednoczonych?

Facebook, punkt 17:

Użytkownik wyraża zgodę na przesłanie danych osobowych i przetwarzanie ich w Stanach Zjednoczonych.

Nie przeszkadza Wam także podleganie pod jurysdykcję amerykańską, konkretnie stanu Kalifornia, hrabstwa San Francisco? Zgadzacie się na ściganie i sądzenie za „przestępstwa”, które w Polsce przestępstwami nie są?

Twirrer, Controlling Law and Jurisdiction:

These Terms and any action related thereto will be governed by the laws of the State of California without regard to or application of its conflict of law provisions or your state or country of residence. All claims, legal proceedings or litigation arising in connection with the Services will be brought solely in San Francisco County, California, and you consent to the jurisdiction of and venue in such courts and waive any objection as to inconvenient forum. If you are accepting these Terms on behalf of a United States federal government entity that is legally unable to accept the controlling law, jurisdiction or venue clauses above, then those clauses do not apply to you but instead these Terms and any action related thereto will be will be governed by the laws of the United States of America (without reference to conflict of laws) and, in the absence of federal law and to the extent permitted under federal law, the laws of the State of California (excluding choice of law).

(Za zwrócenie uwagi na powyższe zapisy podziękowania dla p. Wojciecha Olszaka, którego za język pociągał niezawodny p. Cezary Łasiczka)

Dodaj komentarz