O kondycji opozycji słów kilka

Aby głosowanie było ważne musi w nim wziąć udział określona liczba uprawnionych. Ta liczba to tak zwane kworum. Gdy głosujących jest zbyt mało kworum nie ma i głosowanie jest nieważne. Co trzeba zrobić, żeby nie wziąć udziału w głosowaniu? Trzeba być nieobecnym. Co trzeba zrobić, żeby być nieobecnym? Można nie przyjść lub wyjąć kartę do głosowania.

Aby zostać magistrem należy ukończyć ośmioletnią szkołę podstawową, czteroletnie liceum i cztero- lub pięcioletnie studia, razem maksimum 17, góra 18 lat edukacji. Tyle trzeba, żeby legitymować się dyplomem i uchodzić za człowieka wykształconego.

Iwona Elżbieta Śledzińska-Katarasińska została posłem w roku 1991 i była wybierana w kolejnych wyborach. W ławach poselskich zasiada więc nieprzerwanie od 29 lat. Okazuje się, że to stanowczo za mało by zrozumieć co to jest kworum i nauczyć się jak się je zrywa.

Ponieważ nieszczęścia chodzą parami, więc drugą niebywale rozgarniętą posłanką była posłanka lewicy, która przed wyborami do Europarlamentu przykleiła się do PO i utworzyła tak zwaną Koalicję Europejską, przemianowaną później na Koalicję Obywatelską. Lewica to jak wiadomo nowa jakość w polskiej polityce z uwagi na sposób, w jaki jej członkowie dostali się do sejmu. Część weszła w skład Koalicji Obywatelskiej, część jako SLD. To zobowiązuje dlatego swoje obowiązki poselskie towarzysze traktują wyjątkowo poważnie nie pojawiając się na głosowaniach. Na przykład 19 grudnia posłanka Biejat Magdalena tłumaczyła, że była na posiedzeniu Komisji Polityki Społecznej i Rodziny, choć — jak wynika ze stenogramów, ani 11, ani 12 grudnia w posiedzeniach komisji udziału nie wzięła, a w dniu głosowania komisji nie było. Gdy to wyszło na jaw wzruszyła ramionami i stwierdziła „No cóż, spóźniłam się”. Falej Monika z kolei stała w kolejce by zapisać się do głosu. Kto jak kto, ale lewica wie, a jak nie to na pewno Czarzasty i Miller chętnie opowiedzą, jak frustrująca jest utrata miejsca w kolejce. Gdula Maciej zajmował się dziećmi. Startował do Sejmu bo dobrze płacą, robota lekka i żadnej odpowiedzialności. Niestety, posiedzenia odbywają się często i zwoływane są znienacka. A dieta poselska, niecałe 10.000 zł brutto, nie wystarczy, żeby przeżyć do pierwszego, a co dopiero opiekunkę do dzieci wynająć. Żukowska Anna Maria musiała załatwić niebywale pilną sprawę związaną z dzieckiem. Takiej sprawy nie można załatwić ani przed, ani po głosowaniu. Musi być osobiście załatwiona w trakcie. Także Szejna Andrzej zmuszony był zaopiekować się chorym synem. Tylko Napieralski Grzegorz, niegdyś szef SLD a teraz liberał z KO, pozazdrościł Petru i po prostu udał się na zasłużony urlop. W końcu to było drugie posiedzenie sejmu odkąd został posłem, więc urlop bezsprzecznie mu się należał za cztery dni nieludzkiej harówki w listopadzie. Wszystkie usprawiedliwienia zebrał p. Marek Trela.

Można naśmiewać się z posłanki, która od 29 lat zasiada w sejmie i nadal nie wie co i jak. Można przyjąć, że to niefrasobliwość i przypadek. Problem w tym, że te przypadki zdarzają się praktycznie zawsze wtedy, gdy opozycja może choć na chwilę przystopować obóz rządzący. Nawet wtedy, gdy jest pełna mobilizacja w obozie władzy obowiązkiem posłów opozycji jest uczestniczyć w posiedzeniach sejmu, ponieważ to jest ich praca, za to biorą pieniądze. Nie pierwszy raz posłowie PO zapewniają kworum umożliwiając przepchnięcie forsowanych przez partię rządzącą uregulowań. Podczas głosowania ustawy o KRS opozycja postanowiła zerwać kworum. Nie udałoby się, bo zapewnił je poseł niezrzeszony, kawaler Zakonu Rycerskiego Grobu Bożego w Jerozolimie Klawiter Jan. Ale o tym można się było przekonać dopiero po głosowaniu. Z uwagi na rozkład głosów w sejmie i frekwencję na wszelki wypadek, choć oczywiście przez pomyłkę, niedopatrzenie lub z innych ważnych przyczyn, dwóch posłów pozostało na posterunku i tak jak przedwczoraj zagłosowało przeciw.

Warto wspomnieć, o czym media nie wiedzieć czemu milczą, że zerwanie kworum to półśrodek. Cały projekt można było utrącić, gdyby na głosowanie raczyli stawić się wszyscy posłowie opozycji. W głosowaniu nie wzięło znowu udziału 4 posłów z koalicji populistycznej (Aniśko Tomasz, Filiks Magdalena, Krzywonos-Strycharska Henryka i Nitras Sławomir) i posłanka Lewicy (Senyszyn Joanna). Dwóch posłów PiS wsparło opozycję głosując ‚za’. Gdyby wszyscy byli obecni ‚za’ byłoby 225 posłów, ‚przeciw’ 223 i Kurski nie miałby za co propagandy uprawiać.

Poseł Robert Kropiwnicki w programie „Tak jest” p. Morozowskiego pozwolił sobie zakpić z wyborców. Tłumacząc kolejny blamaż z głosowaniem zapewnił, że ubolewają, ale nie mają sobie nic do zarzucenia. Bolejemy nad tym oczywiście, że ko koleżanki z dużym doświadczeniem no, troszkę się zagapiły, ale też to jest tylko opóźnienie, to było wczoraj po południu, a więc PiS zrobiłby pół godziny przerwy, ściągnąłby Jarosława Kaczyńskiego czy innych posłów i powtórzyliby to głosowanie. Miarą polityka jest jego skuteczność. I nie ma znaczenia co by było gdyby, ponieważ liczy się to, co jest. Jeśli poseł Kropiwnicki wraz z towarzyszami uważają, że nie muszą nic robić, bo nic się nie da zrobić, to niech po prostu zrzekną się mandatów. Bowiem szczytem bezczelności jest lekceważenie swoich obowiązków i kwitowanie krytyki wzruszeniem ramion. Opozycja będąc w mniejszości ma obowiązek wykorzystać każdą okazję, by choćby na chwilę opóźnić dewastację kraju. Kropiwnicki, Gdula i inni nie dostają pieniędzy za zgadywanie co PiS zrobi jeśli oni zrobią to, co do nich należy, tylko za obecność na posiedzeniach i głosowaniach.

W pojeździe komunikacji miejskiej dwóch dżentelmenów toczyło ożywioną rozmowę, której temperatura rosła, rosła, aż osiągnęła apogeum w postaci rzuconego w przestrzeń pytania: „Ludzie! Kogośmy k…wa wybrali?!” Moja osoba stała się przedmiotem brutalnej gry politycznejoświadczył był swego czasu Marian Banaś. To co się dzieje wokół mojej osoby, to nie jest polowanie na Grodzkiego, to polowanie na polski Senatpoinformował marszałek Senatu Tomasz Grodzki. Zamieszanie wokół osoby Grodzkiego ma związek z prowadzonym przez Centralne Biuro Antykorupcyjne wespół z Prokuraturą Regionalną w Szczecinie od początku grudnia śledztwem dotyczącym przyjęcia korzyści majątkowych przez osobą pełniącą funkcję publiczną w szczecińskim szpitalu. O wynik śledztwa możemy być spokojni, ponieważ prokuratura jest sprawna i skrupulatna jak nigdy. Dlatego wręczającym korzyść majątkową może okazać się nawet bankomat wypłacający gotówkę. Zdumiewająca jest tak brudna, bezpardonowa walka o Senat, instytucję, która w procesie legislacyjnym nie odgrywa żadnej roli, a jedynie nieco go wydłuża. Przerażające z kolei jest to, że człowiek na stanowisku przestaje być sobą, a staje się swoją osobą.

Opozycja dostawała histerii krytykując zabieranie pieniędzy niepełnosprawnym i przeznaczenie ich na finansowanie 13. emerytury. Złożyła nawet wniosek o odrzucenie w pierwszym czytaniu projektu ustawy w tej sprawie. Jednak gdy przyszło co do czego stanęła murem za PiS-em i zagłosowała ‚za’. Nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz. Coraz trudniej uwierzyć, że ludzie współpracujący z władzą i wspierający ją na wszelkie możliwe sposoby, są do niej w opozycji.

Buta i arogancja władzy bije kolejne rekordy. Niestety, bezczelność, bezmyślność i hipokryzja opozycji wcale nie jest mniejsza.

 

PS.
Czy uczynienie marszałkiem Senatu lekarza, profesji najłatwiejszej do zaatakowania, oskarżenia o przyjmowanie „dowodów wdzięczności”, nie jest kolejnym dowodem na bezmyślność, zerową, a wręcz ujemną skuteczność opozycji? To tylko nieudolność, czy coś więcej? Przecież ci ludzie psują wszystko, czego się tkną! Nie robią nawet tego, co mogą i powinni robić!

Dodaj komentarz