Nieustanna agresja i kłamstwo

Okazuje się, że nie tylko polscy politycy nie mówią tego, co powiedzieli. Biały Dom wydał komunikat, w którym sugeruje, że ponieważ Biden jest już starszym człowiekiem, więc nie zawsze wie co mówi. Czasami zdarza mu się powiedzieć nie to, co chce powiedzieć względnie to, co powiedział znaczy zupełnie co innego niż myślał, że znaczy. Na przykład mając na myśli Putina powiedział for God’s sake, this man cannot remain in power (na litość boską, ten człowiek nie może pozostać u władzy). Biały Dom wytłumaczył, że nie chodziło o to, że Putin nie powinien sprawować władzy w Rosji, co to, to nie. Biden mówiąc to, co powiedział powiedział, że Putin nie powinien szarogęsić się ani u sąsiadów, ani w regionie.

Przy okazji wizyty amerykańskiego prezydenta wyszła na jaw różnica między mężem stanu, a mężem Agaty. Mąż stanu zwracał się do ludzi, napawał ich otuchą, zapewniał o wsparciu, potępiał agresora, poruszał ważkie kwestie. Mąż Agaty giął się w ukłonach, zapewniał o dozgonnej przyjaźni, dziękował za przybycie, za słowa otuchy, za obecność, za sankcje, za wsparcie, za wszystko. I cieszył się. Cieszył się z przybycia, ze słów otuchy, z sankcji, z wsparcia, z obecności wojskowej, ze wszystkiego. Z całą pewnością to była bardzo ważna wizyta — zapewniał Piaseckiego kiwając głową na wszystkie strony. — Jeżeli w ogóle mówimy o wizytach prezydentów Stanów Zjednoczonych tutaj u nas, to z całą pewnością po 89 roku to była jedna z wizyt absolutnie najważniejszych i dla nas kluczowych, bo dzisiaj prezydent Stanów Zjednoczonych odwiedza nas w sytuacji, która jest w sensie międzynarodowym, ale również tym regionalnym bardzo trudna, bo wojna jest w naszym regionie, wojna jest za naszą granicą.

Andrzej Duda nadziwić się nie mógł, że my jesteśmy członkiem NATO, a prezydent Stanów Zjednoczonych, najpotężniejszego mocarstwa, także i mocarstwa militarnego na świecie, wychodzi i mówi: „artykuł piąty obowiązuje”. W związku z tym co to oznacza? My bierzemy na siebie także odpowiedzialność za wasze bezpieczeństwo. I to jest dla mnie ważne. Zaiste, musi budzić zdumienie gdy w Warszawie prezydent Stanów Zjednoczonych wychodzi i mówi „artykuł piąty obowiązuje”, bo to oznacza, że obowiązuje Amerykanów. A Polaków? Nie wiadomo. Przecież ostatnio Trybunał Konstytucyjny zauważył, że wiele artykułów umów międzynarodowych i traktatów jest niezgodnych z polską konstytucją. Czy w tej sytuacji, żeby się upewnić i rozwiać wszelkie wątpliwości, nie byłoby wskazane, żeby Andrzej Duda, który przecież jest p.rezydentem, wystąpił do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o zbadanie, czy art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego sporządzonego w Waszyngtonie dnia 4 kwietnia 1949 r. (Dz.U.2000.87.970) w zakresie, w jakim obliguje Polskę do udzielania pomocy stronie lub stronom napadniętym jest zgodny z art. 2, art. 8 ust. 1, art. 9, art. 83, art. 229 w nawiązaniu do pozostałych art. konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej? Jest to bardzo zasadne, ponieważ gdy Unia wydała postanowienie o relokacji uchodźców Polska stanęła okoniem uznając, że jej to nie dotyczy. Bo oczywistą oczywistością jest i każde dziecko wie, że solidarność, współpraca jest wtedy, gdy wy nam, a nie wtedy, gdy my wam.

Wzruszająca jest radość, z jaką Duda wita prezydenta, któremu gratulował udanej kampanii, bo miał nadzieję, że wybory jednak wygrał Trump. Wzruszający jest też nagły i niespodziewany wybuch gorącego uczucia, wielkiej i niepohamowanej miłości jaką zapałał do Unii. Nie jest to ani miłość czysta, ani bezinteresowna. Na pokaz jest niezłomny, broni wartości, prawa, demokracji, a w kraju ciągle robi swoje. Bez mrugnięcia okiem mianuje partyjnych nominatów na sędziów. Zgłasza projekt ustawy, która likwiduje sporną Izbę Dyscyplinarną poprzez zmianę jej nazwy, a przy okazji tak przemodeluje wymiar sprawiedliwości, że przestanie być zgodny ze standardami europejskimi, a zacznie z putinowskimi. Biden co prawda napomykał, że „prawo daje siłę, a nie odwrotnie”, ale przecież jest wojna, więc na pewno przymknie oko na bezprawie w Polsce w obliczu bezprawia na Ukrainie czy w Rosji.

Zagadką jest dlaczego rząd nie występuje o relokację uchodźców z Ukrainy, choć jest już ich w Polsce ponad dwa miliony i stale napływają nowi. Rozwiązanie jej jest banalnie proste. Nie czyni tego po pierwsze dlatego, że praktycznie nic go nie kosztują. Koszty utrzymania wzięły na siebie samorządy, wolontariusze i zwykli ludzie. Po drugie nie występuje o relokację, bo usilnie zabiega o środki finansowe, które mógłby rozdzielić między swoich. Jak to będzie wyglądało w praktyce pokazał wojewoda mazowiecki. Po trzecie gdy w pewnym momencie pozbawione pomocy, biedniejące z powodu inflacji społeczeństwo nie będzie już w stanie pomagać, do boju ruszy państwowa machina propagandowa szczując i na Ukraińców, i na Unię, która „znowu nam nie nie pomaga, a tylko od nas wymaga”. Wielu uwierzy bez zastrzeżeń, że tragicznej sytuacji nie zawdzięczają nieudolnym rządom, lecz Ukraińcom i Unii. Co ciekawe Rosjanie w swej masie są podobnego zdania — Putin jest dobry, a wszystko przez złych Ukraińców, Unię i Zachód.

Nie można nie docenić starań opozycji, która ostatnio odmienia przez wszystkie przypadki słowa ‚solidarność’, ‚jedność’, ‚zgoda’. Rozumie je jednak najwyraźniej tak jak Kali, tylko na odwrót — my solidarni i zjednoczeni z wami, a wy z nami niekoniecznie. Im bardziej będziecie nami pomiatać i opluwać nas, im bardziej będziecie nas wywodzić w pole, wpuszczać w maliny i dymać, tym skwapliwiej my będziemy stawać na głowie żebyście środki unijne dostali, z pożytkiem dla siebie z nich korzystali i pełnymi garściami czerpali. Tak nam dopomóż Bóg odbierając te reszki rozumu, które najwidoczniej przez przeoczenie pozostawił. A im bardziej opozycja stara się, im bardziej przymila, im większego wiernopoddańczego dostaje wzmożenia, tym… gorzej jest postrzegana, surowiej oceniana. Liderzy i liderządka latają po mediach jak koty z pęcherzami, zarzekają się, że wyrwą Unii z gardła należne PiS-owi pieniądze, a Kaczyński zamiast docenić starania, po główeńkach pogładzić, stanowiskami nagrodzić narzeka, że opozycja miała szansę na to, żeby zrezygnować z „totalności”, czyli z czegoś, czego w ogóle nie ma w europejskiej, a nawet światowej praktyce państw rzeczywiście demokratycznych. Choć wiadomo, że Unia to głównie zagranica, a euro obca waluta, to opozycja powinna starać się bardziej, ponieważ w Polsce jest realizowany program „ulica i zagranica”, który polega na nieustannej agresji. I kłamstwie – ostatnie padło z mównicy sejmowej: podobno stwierdziłem, że nie ma żadnych pieniędzy i że ich nie będzie. Będą, bo obowiązkiem durnowatej opozycji jest załatwienie ich i podanie na tacy.

Dlatego mylił się ten, kto sądzi, że władzy drgnie powieka, że zawaha się, nie ruszy z kampanią, w której zastąpi żarówkę wizerunkiem Ukraińca i informacją, że Polska ponosi 100% kosztów utrzymania go, a Unia zero. W ostatnim wywiadzie udzielonym Polska The Times Kaczyński mówi wprost, że mają zasady. Dwie! Mamy zasadę – żadnych relokacji. Jak ktoś chce tu zostać to zostaje, a jak chce wyjechać, to wyjeżdża. Nikogo nie zmuszamy do niczego. I druga zasada – nie chodzimy po prośbie.

Warto zwrócić uwagę na daleko idącą konsekwencję, by nie rzec prawdomówność. W wigilię prezes zapewniał, że istotna jest jeszcze jedna sprawa — kondycja głównej partii, czyli Prawa i Sprawiedliwości. Nasze ugrupowanie musi się uaktywnić w tych kwestiach, które są istotne. Dziś bywa często tak, że działa, ale nie tam, gdzie potrzeba. Dlatego właśnie najpewniej do końca I kwartału zajmę się partią na 100% i zrezygnuję z zasiadania w rządzie. Gdy zbliżył się koniec I kwartału oznajmił: nie odejdę. Chociaż nie ukrywam, że bardzo chętnie pracowałbym na ten jeden etat szefa partii, bo po prostu partia musi przejść do bardziej energicznej działalności. No ale jest jak jest. W tej chwili nie jesteśmy przecież w stanie powiedzieć: „kończymy wojnę i zaczynamy pokój”. Trwa rozpętana przez Rosję wojna na Ukrainie i nikt nie wie, kiedy się ona zakończy. Z uwagi na tę nadzwyczajną sytuację zdecydowałem się pozostać w rządzie. Parafrazując słowa prezydenta można śmiało stwierdzić, że z całą pewnością to jest bardzo ważna, kluczowa z punktu widzenia bezpieczeństwa Polski decyzja.

Na wschodzie Rosja walczy z faszyzmem, a w Polsce wieje optymizmem.

Dodaj komentarz