Nie dalej niż wczoraj

Nie można było przeznaczyć kilku milionów na dokończenie badań nad polską szczepionką przeciw covidowi. Nie można było, ponieważ priorytety są inne. Marszałek Witek hojną ręka rozdała ponad 1,6 miliona złotych w formie premii i nagród. Ponieważ senatorów jest ponad 4 razy mniej niż posłów, więc i nagród marszałek Grodzki przyznał 4 razy mniej, 400.000 zł. Podział na ‚oni’ źli i ‚my’ dobrzy kończy się bowiem wtedy, gdy zaczynają szeleścić banknoty. A ponieważ wspierany przez opozycję projekt podwyżek uposażeń dla siebie i swoich upadł w atmosferze skandalu, poszukano więc innego sposobu na dobranie się do pieniędzy.

Funkcjonariusz kontrolowanej przez PiS policji państwowej połamał rękę dziewczynie. Sprawę wnikliwie zbadał wiceminister resortu spraw wewnętrznych i administracji Maciej Wąsik z PiS-u. Po dogłębnym przeanalizowaniu sprawy doszedł do konkluzji, że Wszystkie działania Policji podjęte od 22 października to jej ustawowe zadania: także ochrona Sejmu, obywateli i protestujących, bo zdarzały się sytuacje, że między grupami protestujących dochodziło do zwarć. Oczywistą oczywistością jest, że jak się protestującym połamie ręce, a jeszcze lepiej nogi, to do żadnych zwarć nie dojdzie. To się fachowo nazywa ‚prewencja’. Środki przymusu bezpośredniego są przewidziane przepisami prawa, ustawą. I policja stosuje te środki przymusu bezpośredniego zgodnie z przepisami ustawy. […] Przed komisariatem, przed komendą rejonową policji na Wilczej, gdzie w wyniku stosowania przez policjantów środków przymusu bezpośredniego 19-letnia dziewczyna, 19-letnia osoba no, doznała złamania reki, ja powiem tak jako minister, jako wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, niestety ubolewam głęboko nad tą sytuacją, bo używanie środków przymusu niestety czasami może zdarzyć się taka sytuacja, że dojdzie do tego typu uszczerbków. I ja ubolewam nad tą sytuacją. I ta sytuacja jest wyjaśniana. I nie dalej niż wczoraj poprosiłem komendanta głównego policji o przedstawienie mi tej sytuacji. I powiem tak: to postępowanie trwa. Ta młoda dama, młoda pani nie będzie, będzie jeszcze przesłuchiwana w tym postępowaniu jeżeli się stawi i będzie chciała złożyć swoje zeznania i jej zeznania będą ważnym elementem tego postępowania. W tej chwili, na tym etapie, nie ma powodów do tego, żeby uważać, żeby policjanci użyli środków przymusu niezgodnie z przepisem.

To oczywiście nie koniec wypowiedzi. Pan Wąsik jeszcze dłuższą chwilę ubolewał i dowodził, że wszystko było zgodne z prawem, a dziewczyna sama sobie winna, bo gdyby siedziała  sobie w domu, to nikt by jej rąk nie wykręcał. Chyba, żeby umyśliła sobie, że w oknie czy na balkonie powiesi biało-czerwoną flagę i znieważy ją jakimś symbolem, a potem nie zechce otworzyć łomoczącym funkcjonariuszom lub w inny sposób utrudniać czynności służbowe. Co prawda zgodnie z doktryną nikt nie może być sędzią we własnej sprawie, ale nie może to dotyczyć państw, w których wszystkie instytucje podporządkowane są jednej sile, czy może raczej sitwie politycznej, więc siłą rzeczy o innych niż własne sprawach mowy być nie może. Dlatego ktoś, kto wierzy, że jeden PiS-owski funkcjonariusz wnikliwie i obiektywnie zbada sprawę i ewentualnie ukarze innego pisowskiego funkcjonariusza jest albo nieskończenie naiwny, albo niespełna rozumu.

Chciałbym państwu też powiedzieć — perorował Wąsik — że od 22 lipca w wyniku działań demonstrantów rannych zostało ponad 50 policjantów. Ponad 50 policjantów, niestety! I nad tym też głęboko ubolewam! Wliczam w to 11 listopada, natomiast to nie jest tak, że większość jest z 11 listopada. Jest i z 11 listopada i ze strajków kobiet. 11 listopada zostało rannych 35 funkcjonariuszy, o czym raczył był poinformować sam nadkomisarz Sylwester Marczak. Nawet dziecko wie, że 35 to znacznie mniej niż ponad 15, zaś to dziecko, które nie wie, ubolewa że nie wie. Hasło „Żadne krzyki i płacze nie przekonają nas, że czarne jest czarne” staje się ciałem.

Nie tylko to świadczy o niebywałych kompetencjach urzędników państwowych. Oto wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski z rozbrajająca szczerością przyznał, nie zamierzają kiwnąć palcem, bo co prawda wiedzą, ale nie wiedzą co zrobić: Wiemy, że część szczepionek nie będzie efektywnie wykorzystana. […] Część szczepionek na pewno się zniszczy. Dlaczego? Bo rząd robiąc wszystko by zaszczepić naród nie zrobił nic, by szczepionki dotarły w jednorazowych dawkach. Bedą więc dostarczone w ampułkach zawierających od 5 do 10 dawek, a jeśli nie znajdzie się od razu tylu chętnych, niewykorzystane dawki zmarnują się. To oznacza, że z zamówionych 62,06 mln dawek za około 2,4 mld zł w skrajnym przypadku ponad 20 milionów, około miliard zł, wyląduje w koszu. Tak niefrasobliwe podejście w połączeniu z odmową wysupłania kilku milionów na badania nad polską szczepionką sugeruje, że narodowy program szczepień to przykrywka, której prawdziwym celem jest transfer pieniędzy do prywatnych kieszeni. Wszystkie etapy „narodowego programu” od zakupu po dystrybucję szczepionek kontrolują przecież instytucje podporządkowane władzy, więc o klarowności i transparentności procesu nie może być mowy. W kwietniu w podobnym trybie, choć wtedy nie nazywano tego „narodowym programem testowania”, sprowadzono testy z Korei nie zadbawszy o odpowiednie warunki transportu. W rezultacie kilka milionów złotych wyrzucono w błoto, bo testy nie nadawały się do użytku. Potem sprawie szybko i sprawnie ukręcono łeb.

Trudno, jeśli w ogóle jest to możliwe, wskazać jedno przedsięwzięcie, jedną akcję, program, który nie skończył się albo skandalem, albo stratami. Dlaczego z „narodowym programem szczepień” miałoby być inaczej?

 

Dodaj komentarz


komentarze 2

  1. Czy Wąsik i jemu podobni w „pięknie” mowy polskiej nie powinni jednak oblać matury z języka polskiego?

    Czy w przyszłości tacy jak Wąsik, Miłkowski poniosą odpowiedzialność za swoje nierządy, łamanie prawa i totalną głupotę? Czy znowu zaistnieje jakaś gruba kreska?

    W innym kraju może i byłaby dobra, ale nie w Polandii.