My kontra oni

Tomasz z Akwinu zastanawiał się swego czasu czy wielu aniołów może znajdować się jednocześnie w tym samym miejscu. Oczywiście nie może, ponieważ „w tym samym ciele nie ma dwóch dusz; a więc i w tym samym miejscu z tego samego powodu nie ma dwóch aniołów.” (Św. Tomasz z Akwinu Suma teologiczna t. IV, Veritas, s. 108). Potem zaczęto zastanawiać się ilu upadłych aniołów, czyli diabłów zmieści się na końcu szpilki. Teraz problem wrócił z całą mocą. Oczywiście czasy zmieniły się, więc mało kto zaprząta sobie głowę problemem ilu aniołów czy diabłów zmieści się na ambonie czy mównicy. Dziś świat mierzy się z problemem ilu trolli internetowych potrzeba, żeby osiągnąć zamierzony cel.

Ilekroć ktoś zrobi coś paskudnego, tylekroć do boju ruszają wszelkiej maści moraliści i używając pierwszej osoby liczby mnogiej dawaj pouczać, łajać, przestraszać. Przestają liczyć się podziały, przestają przeszkadzać różnice poglądów, przestaje mieć znaczenie światopogląd. Wszyscy od prawa do lewa od razu wiedzą kto jest winny, dlaczego zrobił to, co zrobił, a niektórzy posuwają się nawet od ferowania wyroków. Problem z ich rozumowaniem polega na tym, że choć to ‚my’ jesteśmy winni, to odpowiedzialność ponoszą ‚oni’. Albo odwrotnie. Zwraca na to uwagę Anna Mierzyńska w oko.press. W lidzie artykułu zatytułowanego »Nienawiść w sieci zalewa PiS i anty-PiS, a trolle tym jeszcze kręcą. Ktoś przerwie tę wojnę?« czytamy:

Po ataku na prezydenta Adamowicza sieć nie zamilkła ani na chwilę. Komentarze coraz mocniejsze, pełne gniewu i nienawiści. Wielu od początku wiedziało, kto winien tragedii, i dawało temu gwałtowny wyraz. Po obu stronach – niestety, z pomocą rosyjskich trolli. Czy żałobę po Pawle Adamowiczu zdołamy przeżyć inaczej niż smoleńską, czy zapieczemy się w gniewie?

‚Oni’, w tej roli rosyjskie trolle, i my, gniewni, ale niewinni. Czy jednak jeśli ktoś zrobi coś złego, a ktoś inny publicznie przyznaje „to my”, to można to uznać za przyznanie się do winy? Mowa nienawiści stała się maczugą, którą wszyscy wszystkich walą na odlew. Hejterem według Matki Kurka jest Owsiak, według Owsiaka Matka Kurka i koło się zamyka. Do worka z napisem ‚mowa nienawiści’ wrzuca się już nie tylko prezentowanie odmiennych poglądów, ale także krytyczne uwagi i zwykłe, pospolite nieokrzesanie, zwane czasem chamstwem. Na dodatek media, które żywią się sensacją rozdmuchują i wyolbrzymiają marginalne zjawiska do gigantycznych rozmiarów. Jak tylko zrobi się ciepło następuje medialny wysyp czających się po krzakach ekshibicjonistów, którzy prezentując swoje wdzięki deprawują nieletnich. Cały rok trwa sezon na pedofilów, którzy czają się wszędzie. Podobnie rzecz się ma cała z molestowaniem, które uprawiają praktycznie wszyscy mężczyźni, choć o tym, że do czegoś nieakceptowalnego doszło, kobiety przypominają sobie z reguły dopiero po kilkudziesięciu latach. Ani pedofilia, ani nadużycia seksualne, ani przemoc nie powinny być tolerowane. Tyle, że jeśli są to zjawiska powszechne, a tak to przecież przedstawiają media, to następuje zobojętnienie, skutkujące lekceważącym podejściem do ofiar. W ten sposób ci, którzy faktycznie zostali skrzywdzeni muszą przejść upokarzającą i poniżająca procedurę, bo nikt nie daje im wiary. Skutek jest taki, że wychodzą na jaw zdarzenia sprzed lat, a ci, którzy są krzywdzeni dzisiaj wolą siedzieć cicho i w kąciku łykać łzy zamiast szukać zadośćuczynienia.

Ludzie posiadają uczucia, emocje. Kochają, ale też nienawidzą. Pomiędzy skrajnościami jest cała paleta stanów pośrednich — obojętność, sympatia, niechęć. Tak zwana mowa nienawiści to przejaw frustracji i bezsilności. Nakazy nie skłonią do miłości, zakazy nie wyeliminują nienawiści. Dlatego to nie ‚mowa nienawiści’ jest groźna. Zarówno miłość jak i nienawiść przeważnie nie mają konsekwencji, a jeśli już, to raczej werbalne lub koncentrujące się na nękaniu, zastraszaniu, ośmieszaniu itp. Destrukcyjne i śmiertelnie niebezpieczne bywa inne uczucie — gniew, bezsilna złość. To wyprowadzeni z równowagi, doprowadzeni do furii  najzwyklejsi, spokojni ludzie popełniają największe zbrodnie.

Bezradności, lekceważeniu towarzyszą dwa uczucia — rezygnacja i gniew. Rezygnacja to pogodzenie się z losem, kapitulacja. Gniew to adrenalina, potrzeba czynu. Co może zrobić zwykły użytkownik, którego nosi, któremu „nóż się w kieszeni otwiera”, który zaciska pięści i zęby z bezsilnej złości widząc butę i arogancję, słysząc jawne łgarstwa? Może siąść przed komputerem i dać upust swojej frustracji. Warto sięgnąć po film „Kabaret” z Lizą Minnelli by to zobaczyć, na własne oczy przekonać się, że nagromadzenie negatywnych emocji musi znaleźć ujście. To, co zwolennicy demokratycznego zamordyzmu określają mianem ‚mowa nienawiści’  jest swego rodzaju wentylem bezpieczeństwa. Kowalski nie weźmie noża i nie pójdzie zabijać bo Nowak go do tego namówił. Najwyżej ulży sobie używając na Nowaku. Jad sączy się z mównicy sejmowej i z mediów. Wystąpień polityków słucha miliony, nienawistny wpis przeczyta raptem kilka czy kilkanaście tysięcy. Chyba, że zostanie nagłośniony i rozpropagowany przez media właśnie, dzięki czemu dotrze do milionów.

Politycy, żurnaliści, którzy na co dzień sami posługują się mową nienawiści, manipulują, kłamią, uprawiają bezczelną propagandę bardzo chętnie wyciągają paluch w oskarżycielskim geście wskazując winnych. Gdy stojące w obliczu ważnych wyborów społeczeństwo słyszy od przedstawicieli nadzwyczajnej kasty, że można było w kilka miesięcy zniszczyć system prawny państwa, ale odbudowywać go będzie trzeba latami, bo w pierwszym rzędzie należy zadbać o to, by winnym nie spadł włos z głowy to czarne myśli przychodzą mu do głowy. Na konferencji „Jak przywrócić państwo prawa” zorganizowanej przez forum Idei Fundacji im. Stefana Batorego 14 i 15 stycznia w Warszawie, wybitni specjaliści uznali, że należy to robić tak jak dotąd, czyli bardzo powoli. Przynajmniej tak to zrozumiała i zrelacjonowała Anna Wójcik na portalu okop.press.

Występujący prawnicy oceniali, że usuwanie efektów „rewolucyjnego pośpiechu” obecnego rządu zajmie wiele lat, zwłaszcza, że eksperci wysoko stawiają sobie poprzeczkę, wychodząc z założenia, że

  • naprawa ustroju będzie wymagała wyrzeczenia się stosowania – często wygodnych dla władzy – mechanizmów, którymi posługuje się dziś PiS.
  • reforma nie może się ograniczać do przywrócenia stanu sprzed 2015 roku, musi doprowadzić do realnego poprawienia standardów państwa prawa w Polsce.

Wieje optymizmem, czyli nihil novi sub sole. Zamiast strupa wyciąć specjaliści będą go pudrować, toczyć uczone spory czy należy go posmarować, czy wystarczy wymasować. Co w tym czasie mają robić zwykli obywatele? Jednym z rozwiązań jest postawienie jeszcze raz na PiS, by dokończył dzieła i zmusił specjalistów do działania, do szybkiego i sprawnego przywrócenia przewróconej normalności. Bo po pierwsze nic nie jest tak trwałe jak prowizorka, zwłaszcza w Polsce. Po drugie zaś nie da się normalnie funkcjonować w państwie tymczasowym, w którym działa tymczasowe prawo. I nie chodzi o rozliczenia, tylko prawo właśnie. Zamiast bić pianę specjaliści powinni już pisać ustawy, by przywrócić państwo prawa natychmiast po zmianie władzy. To też zadanie dla Schetyny, by po wygranych wyborach ograniczył apetyty kolesi, zmusił ich do głosowania za prawem korzystnym nie dla nich, lecz dla państwa i obywateli.

To nie Kowalski, ale politycy i dziennikarze, czyli tak zwana czwarta władza, powinni trzymać język za zębami, starannie dobierać słowa po to, by nie jątrzyć i nie judzić. Ich trzeba ścigać z całą surowością za mowę nienawiści, bo to oni powielają brednie i kolportują w milionach egzemplarzy. Nie bez winy jest także system edukacji, który nie uczy pragmatyzmu, odróżniania prawdy od fikcji, wiązania skutków z przyczynami, jak nie dać się zmanipulować. Skutek jest taki, że niewyedukowani, niedouczeni ludzie prędzej uwierzą w największa brednię niż w naukowe fakty.

Zarówno politycy jak i dziennikarze żyją i żywią się konfliktem i antagonizmami. Jedni zbijają na tragedii kapitał polityczny, drudzy multiplikują zyski. Po wypadku, zdarzeniu, zabójstwie prześwietlą zarówno sprawców jak i ofiary do ósmego pokolenia wstecz. Dopuścił się gwałtu? Okazuje się, że już w wieku sześciu lat „przejawiał skłonności”, ponieważ podglądał dziewczynki i ciągnął je za włosy. Im więc nie zależy na dialogu, wręcz przeciwnie, starają się każdą próbę rozmowy, porozumienia storpedować. Nie przypadkiem najwięcej strzelanin, mordów i zabójstw jest w kraju, który surowo egzekwuje poprawność polityczną od swoich obywateli, ale już politycy czy duchowni mogą pleść co tylko im ślina na język przyniesie. W Polsce Rzecznik Praw Obywatelskich zamiast stanąć w obronie praw i wolności obywatelskich, zagwarantowanej w Konstytucji wolności słowa domaga się by państwo wykorzystało cały swój aparat przemocy i przymusu i walczyło z czymś, co nawet ścisłej definicji nie ma i pod co podciągane jest praktycznie wszystko. A przecież wszystkie podręczniki historii są zgodne co do jednego — nigdy tłumu nie porwał nikomu nieznany John, Jan czy Johann. Natomiast charyzmatyczni przywódcy, politycy, rozsławieni przez media i owszem. Doskonałym przykładem jest Wielka Brytania, w której głosujący tak wierzyli władzy, że nie sprawdzili nawet za czym głosują, jakie konsekwencje będzie miała podjęta przez nich decyzja.

Ktoś kiedyś zauważył, że w tym cały jest ambaras aby dwoje chciało na raz. Czy tak głęboki podział oznacza, że Polacy postradali rozum? Dlaczego ci, którzy rozdzierają szaty nad podziałami nie dążą do dialogu? Anna Mierzyńska we wspomnianym na wstępie artykule potwierdza stawianą tutaj wielokrotnie tezę, że obie strony sporu są siebie warte. Że ani jednej, ani drugiej na dialogu i kompromisie nie zależy. Że siłę argumentów coraz powszechnie zastępuje argument siły. Dlaczego? Oto jest pytanie…

Polak-katolik ma wolną wolę,
Ale kierują nim ruskie trolle.
Niech tylko wskażą cel jakiś w sieci,
A już tam Polak jak głupi leci.

 

PS.
Nieziemską mową miłości popisał się arcy biskup Gądecki: To może paradoksalne, ale zabójca potrzebuje większego współczucia niż zabity.

Dodaj komentarz


komentarze 3

  1. Gądecki ….. może on wie coś, co nie jest wiadome publicznie?  I na swój sposób przygotowuje ludzi do …. rozwiązań nieoczekiwanych?  Wśród żałobników pojawił się Głódź, który nie tak dawno zachwycał się prawdomównością stacji, która szkalowała Adamowicza. A jego słowa współczucia to bezmiar fałszu i obłudy, gdy pamięta się jego wcześniejszej gadanie.

    Jednak najbardziej zaskoczył mnie PIS. Gdy tylko gdzieś ktoś napisze pochwałę bandyty albo napisze, że innego prezydenta należy zabić, to od razu wkracza policja i aresztuje delikwenta. Co się za tym wszystkim kryje? Przypuszczam, że niedługo będzie wiadomo. Być może robią dobre wrażenie na lewakach, którym Schetyna, nijakość i bezwolność PO nie podoba się. Może to będzie powód by wołać przed wyborami: My mściwi nie jesteśmy, my wprowadzamy prawo i sprawiedliwość itp. Iluś da się omamić. Jednak prezes zrobił głęboki ukłon w stronę swoich zatwardziałych zwolenników i „spóźnił się” do Sejmu. Ma dobrego doradcę od psychologii tłumu, od psychologii jednostek.

    Ileż w tym prawdy…

    Polak-katolik ma wolną wolę,
    Ale kierują nim ruskie trolle.
    Niech tylko wskażą cel jakiś w sieci,
    A już tam Polak jak głupi leci.

    I tak leci od stuleci…