Laik jak moja osoba

Ponieważ pierwszego gniota zwanego pierwszym radiem informacyjnym przestałem słuchać całkowicie, więc buszuję po internecie, żeby wiedzieć co się święci. Dawniej uprawianie buszingu zaczynałem od portalu gazeta.pl i dziś też zaczynam, jednak z zupełnie innych przyczyn. Otóż dawniej czyniłem to po to, żeby dowiedzieć się czegoś. Dziś zaś po to, żeby dowiedzieć się o czym pisze Dziennik, Rzeczpospolita, Onet, Polityka i inni. Gdy gdzieś pojawi się coś ciekawego gazeta.pl natychmiast omawia to opatrując własnym tytułem. Na przykład jeśli Rzeczpospolita publikuje materiał pod tytułem »41,3 proc. Polaków: Powiązać pieniądze z UE z praworządnością«, to Gazeta swoje omówienie tytułuje »Sondaż. Wyborcy PiS nie chcą, by wypłaty środków z UE były zależne od stanu praworządności w Polsce«.

Wydawać by się mogło, że tam, gdzie prawo podporządkowane jest władzy, tam zwykły, szary człowiek, zwany czasem ciemnym ludem, ma kolokwialnie mówiąc pozamiatane. Albowiem jeśli zostanie skrzywdzony nie będzie mógł liczyć na sprawiedliwość. I wcale nie musi zadzierać z władzą. Po prostu sędzia nie będzie chciał ryzykować, narażać się na szykany i najpierw dokładnie sprawdzi czego władza oczekuje, a dopiero potem wyda wyrok. Precedensy już były. Jeden sędzia nie zastosował aresztu tymczasowego, więc miał postępowanie dyscyplinarne. Inny zastosował i też miał. Z sondażu wynika, że dla wyborców PiS-u to jest równie nie do ogarnięcia jak teoria względności.

Wczoraj dywagowaliśmy sobie o „walce” z efemerydą, czyli przeważnie wyimaginowaną mową nienawiści. Za przykład posłużyła wypowiedź Beaty Kempy, która partnera Biedronia nazwała pierwszą damą. Potwierdzeniem, że w Polsce króluje logomachia jest — jak to zgrabnie ujęła wspomniana wyżej Beata Kempa — kazus ministra kultury. Dziennik Fakt najpierw poinformował, że p. P. Gliński zamierza remontować swe lokum wydając na ten cel ponad 12 milionów złotych. Później powrócił do tematu zestawiając wydatki Glińskiego z wydatkami angielskiej królowej.

Wicepremier Piotr Gliński (65 l.) ma rozmach większy niż królowa Wielkiej Brytanii! Jak pisaliśmy w Fakcie, szef resortu kultury chce wydać na remont ministerstwa 12 mln zł. To sześć razy więcej niż wyłożyła w ubiegłym roku na remont swojej rezydencji angielska królowa Elżbieta II (94 l.). Za prace w Sandringham, zapłaciła 500 tys. funtów, czyli ok. 2,3 mln zł.

Co na to zainteresowany? Dał odpór. Oczywiscie niczemu nie zaprzeczył, nie przedstawił wyliczeń, kosztorysów, nawet nie próbował dowieść, że tabloid kłamie! Twórczo rozwinął stary, sprawdzony sposób z czasów minionych, gdy krytykę ze strony Amerykanów przedstawiciele władzy zbywali krótkim „a u was Murzynów biją!”

Czy niemiecki tabloid chce sfinansować konieczny remont miejsc pracy polskich urzędników? Wygląda na to, że tak — narażając się na proces za kłamstwa w sprawie remontu siedziby @MKiDN_GOV_PL. A tak wyglądało nasze ministerstwo po ostatniej ingerencji Niemców.

Dawniej było ministerstwo kultury i sztuki. Wiązało się to z faktem, że sztuką było zachować kulturę piastując stanowisko ministra. Gliński stoi jednak na czele resortu zwanego Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, ponieważ taka kultura jakie dziedzictwo. Z tego powodu mini ster nie mógł odnieść się do zarzutu o rozrzutność.

Doszło do tragedii. Wiatr zerwał dach, który zabił trzy osoby. Trwają poszukiwania winnego. Oczywiście nie będzie nim ani władza, ani stosowne służby. Musiało dojść do tragedii, żeby urzędnicy uruchomili się i dostrzegli, że to była samowola budowlana. Z drugiej strony czy potrzebne jest pozwolenie na postawienie szopy? Na Podhalu i w Tatrach huraganowe wiatry zwane halnymi wieją często, wywracają drzewa, wiaty, robią wiele szkód, ale dachy pozostawiają z reguły nietknięte. I wcale nie dlatego, że przymocowane są gwoździami lub śrubami grubości pięści długimi na metr. Na szczęście śledztwo prowadzi specjalista, któremu nie jest potrzebna wiedza, bo takie rzeczy się wie. Sami państwo oceńcie konstrukcja wątła, oczywiście w oględzinach brały tutaj pracownicy inspektorzy z powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego Zakopane więc też wiedza ewentualnie co do zasadności takiej konstrukcji czy w ogóle prawa bytu przy takim, przy takim wietrze i w takim miejscu będziemy jeszcze oceniać. Krokwie prowizorycznie zrobione, maksymalne mocowania to były na poziomie gwoździ lub tak zwanych wkrętów na poziomie długości pięciu centymetrów, więc no solidna to nie była konstrukcja. To to już dla laika jak moja osoba wynika, że nie trzeba tu biegłego, by stwierdzić, że, że to nie miało prawa funkcjonować. Wypowiedź p. prokuratora świadczy o tym, że zmiany w wymiarze sprawiedliwości zmierzają w pożądanym kierunku. Nawet dla laika jest jasne, że dach prowizorycznej budy, wykorzystywanej przez kilka tygodni w roku, należy przytwierdzać do podłoża.

Podobne kanciapy sklecone byle jak można spotkać choćby na Gubałówce w Zakopanem, ale także w wielu innych miejscach w całej Polsce. Zmieniający się klimat sprawia, że gwałtowne zjawiska pogodowe stają się coraz częstsze i coraz bardziej destrukcyjne. Dlatego służby i urzędnicy powinni bardziej przyłożyć się do pracy i nie wymądrzać się po fakcie, ale działać prewencyjnie, zanim wydarzy się nieszczęście. Należy sobie także odpowiedzieć na pytanie czy prowizoryczne budy powinny wytrzymywać ekstremalne podmuchy wiatru? Zgodne z wymogami polskiej normy dach musi wytrzymywać wiatr do 100 km/h. Z informacji podanych przez media wynikało, że z feralnej budy dach zdmuchnął poryw wiejący z szybkością 120 km/h. Ale jest też przecież i druga strona medalu. Czy ci, którzy dostawszy ostrzeżenie przed silnym wiatrem nie rezygnują ze swoich planów i wychodzą na trasę lub stok nie są aby sami sobie winni?

Te żywoty wszystkich głupców pouczają o sposobie
Jak przestrogi lekceważąc błyskawicznie spocząć w grobie.

Podczas wichury nie tylko dachy zabijają. Zabija także koronawirus. Analiza opublikowana w Lancecie (The Lancet) nie napawa optymizmem. Zakażenie może przebiegać bezobjawowo, zaś pierwsze symptomy mogą pojawić się później niż przypuszczano, a to oznacza, że badanie temperatury pasażerów samolotów zdało się psu na budę, ponieważ pozornie zdrowi ludzie już zarażali. W ten sposób wirus został nie tylko rozwleczony po całych Chinach, ale także po świecie.

Niezależny, samonapędzający się rozwój epidemii w dużych miastach na całym świecie może stać się nieunikniony ze względu na znaczną liczbę przypadków przedobjawowych i brak interwencji w zakresie zdrowia publicznego na dużą skalę. Plany gotowości i interwencje zapobiegawcze powinny być gotowe do szybkiego wdrożenia na całym świecie.

Zakrawa niemal na kolejny cud nad Wisłą, że w Polsce nie stwierdzono dotąd ani jednego przypadku mimo bezpośredniego połączenia z Chinami. Na co Polacy mogą w tej sytuacji liczyć? Na solenne zapewnienia władz, że są bezpieczni. Bo albo objawy zostaną przez rodaków zlekceważone, albo uznane przez lekarzy pierwszego kontaktu za grypę. Szpitale zakaźne z kolei nie mają ani możliwości, ani pieniędzy, żeby robić badania, a komu będzie chciało się pobierać próbki i wysyłać do Warszawy? Na dodatek ta władza nie lubi przyznawać się do błędów…

 

PS.
Alert RCB brzmiał: Uwaga! Dziś (9/02) po południu, w nocy i jutro w ciągu dnia bardzo silny wiatr. Możliwe przerwy w dostawie prądu. Jeśli możesz zostań w domu.

Dodaj komentarz