Kobiecy eksperyment myślowy

Katarzyna Wężyk na portalu Wyborczej nawiązuje do stosunku kobiet do reszty, w tym rzeczywistości. Niestety, nie wystawia im najlepszego świadectwa. Bez owijania w bawełnę sugeruje brak rozsądku skutkujący działaniem wbrew własnym interesom. Zanim jednak przeszła do lamentowania nad ciężkim losem kobiet, które na złość mamie postanowiły sobie odmrozić uszy, zaproponowała „eksperyment myślowy”.

Proponuję eksperyment myślowy. Wyobraźmy sobie umowę koalicyjną podpisaną przez demokratyczne, proeuropejskie, centrowe (od centroprawicy do centrolewicy) ugrupowania, w której znalazł się zapis „wzmocnimy prawa mężczyzn, które będą kluczowym obszarem działań Koalicji. Unieważnimy wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku. Mężczyźni mają prawo decydowania o sobie”.

Trudno zrozumieć dlaczego p. red. nie poszła tropem Monty Pythona i nie rozszerzyła myśli o prawo do posiadania przez mężczyzn macicy, zachodzenia w ciążę, możliwości jej przerywania przed upływem dwunastego tygodnia i znieczulenia przy porodzie. Tym bardziej dziwne, że fantazji jej nie brakuje.

Wyobraźmy sobie, że ów wyrok dotyczył nie zniesienia wad płodu jako przesłanki do legalnej aborcji, tylko obowiązkowej wazektomii. I wyobraźmy sobie, że ową umowę podpisało pięć liderek. Jedna z liderek centroprawicy, ta, która chce przeprowadzić referendum odnośnie obowiązkowej wazektomii, cieszy się, że „w umowie nikt nie rezygnuje z tożsamości, ale tworzymy nadzieję, grunt do zmiany”. — Chcemy dać ludziom wolność i o tym jest ten tekst — dodaje. Jej koleżanka, która też preferuje eufemizmy od słowa wazektomia, dodaje: — To, co pozostaje nieobjęte umową, to obszar wrażliwości, którą każda z partii będzie realizować.

I tak dalej, bo płacą za znaki ze spacjami. Na dodatek nie trzeba wielkiej wyobraźni, aby obrócić kota ogonem. Zróbmy eksperyment myślowy i wyobraźmy sobie, że skoro oni tak, to my na odwrót. Na przykład załóżmy, że nie czytelnicy płacą Wyborczej za możliwość czytania przemyśleń Katarzyny Wężyk, lecz Katarzyna Wężyk płaci czytelnikom za czytanie jej wywodów. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że ów absurdalny eksperyment myślowy (czy nazwanie go „myślowym” nie jest aby nadużyciem?) poprzedziła informacja, że

84 procent wyborców Polski 2050 i 78 procent wyborców PSL popiera aborcję do 12. tygodnia. Czyli światopogląd Hołowni i Kosiniaka-Kamysza wygrał z preferencjami ich elektoratu.

Te dane oznaczają przecież ni mniej ni więcej tylko przyznanie wprost, że 80% wyborców i — co w tym kontekście jest kluczowe — wyborczyń głosowało wbrew rozsądkowi, wbrew swoim interesom! Jaka myśl przyświecała tym, którzy będąc w przytłaczającej większości za prawem kobiet i ogólnie rodzin do decydowania o sobie i swojej przyszłości, z pełną świadomością poparli tych, którzy mniej lub bardziej otwarcie to prawo kwestionują? Innymi słowy Polki i Polacy postawili na tych, którzy mniej lub bardziej jawnie występują przeciw kobietom, a Katarzyna Wężyk ma do nich pretensje, ma im za złe, że po wyborach obstają przy swoim.

Powrót do stanu prawnego sprzed 2020 roku nie sprawi bowiem, że Polki będą mogły o sobie decydować (nie w systemie ochrony zdrowia, bo pozasystemowo od 30 lat pokazują, co myślą o opiniach polityków na temat ich prawa do samostanowienia). Zakaz z trzema wyjątkami to wciąż zakaz. Wciąż to inni — lekarze i, w przypadku gwałtu, prokurator — będą decydować o tym, czy Polka ma prawo przerwać ciążę nawet w tych trzech najbardziej traumatycznych przypadkach. I wciąż nie ma gwarancji, że kobiety przestaną na porodówkach umierać, bo lekarze za późno przerwali ich ciąże. Wyrok pseudotrybunału nie mówił nic o przesłance zagrożenia życia i zdrowia oraz nic na temat tego, czy z przerwaniem ciąży należy czekać na ustanie bicia serca płodu, a lekarze dalej się nim zasłaniali, argumentując, że nic nie mogą zrobić, bo pójdą siedzieć.

No i? Jaki wniosek? Że zdrowy rozsądek nakazuje głosować na tych, którzy otwarcie deklarują poparcie dla kobiecych postulatów? Ależ skąd!

Polki oraz najmłodsi wyborcy wielokrotnie pokazywali — na masowych protestach, w licznych i skutecznych kampaniach profrekwencyjnych, w badaniach opinii — że legalizacja aborcji jest dla nich tematem ważnym. Kiedy ich postulaty zostaną wreszcie uwzględnione?

Wielokrotnie pokazali na protestach i ani razu przy urnach. A przecież odpowiedź jest prosta jak konstrukcja cepa i nie wymaga przeprowadzania skomplikowanego eksperymentu myślowego, którego celem jest wyobrażenie sobie jak wygląda świat gdy się stoi na głowie. Czy komuś, kto głosuje na człowieka, który odmówiłby pomocy skrzywdzonemu dziecku, na pewno chce praw dla kobiet? Postulaty Polek oraz najmłodszych zostaną wreszcie spełnione wtedy, gdy zaczną stawiać krzyżyki przy kandydatach tych partii, które legalizację aborcji zawarły w swoich programach. W przeciwnym razie Katarzyna Wężyk wraz z redakcyjnymi koleżankami będą mogły eksperymentować myślowo jeszcze przez dziesięciolecia.

Z drugiej jednak strony może właśnie chodzi o to, żeby gonić króliczka w nieskończoność? Przeprowadźmy prosty eksperyment myślowy. Kobiety gremialnie poszły do urn i wybrały ludzi, którzy spełnili wszystkie ich postulaty. Co wtedy poczną? O czym będą pisać, nad czym ubolewać, o co walczyć? Najwidoczniej głęboko wzięły sobie do serca myśl Jonathana Strouda, pisarza fantasy, który we Wrotach Ptolemeusza zalecał „Najlepiej nie myśleć. Tylko walczyć.” Wężykiem!

Dodaj komentarz