Zawszem bronił i bronił będę

Nie zgodzę się na żadne próby ograniczania, podważania czy kwestionowania konstytucyjnych uprawnień Prezydenta. Z dwóch kadencji, przez które pełnię swój urząd, zostało mi zaledwie już 20 miesięcy urzędowania. Nie robię tego i nie będę robił więc dla siebie, ale dla Polski i kolejnych prezydentów, którzy przyjdą po mnie. Porządek konstytucyjny musi zostać zachowany. Nie zgodzę się na żadne obchodzenie czy naginanie prawa! To nie jest wystąpienie Adriana w „Uchu prezesa” ani nawet kwestia wypowiadana przez Andrzeja w skeczu kabaretowym zdjętym z anteny Polsatu. To Andrzej Duda, który jest p.rezydentem i który — jak sam obliczył — będzie jeszcze prezydencił przez 20 miesięcy.

Zawsze broniłem i będę bronił — kontynuował Adrian vel Andrzej z mównicy sejmowej — dwóch najważniejszych polskich wartości, o które walczyły całe pokolenia: wolności i solidarności! Jeśli uznam, że jakieś rozwiązanie budzi poważne wątpliwości merytoryczne czy prawne, to nie zawaham się skorzystać z prezydenckiego weta czy skierowania ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. Obóz polityczny, z którego się wywodzę, przekonał się o tym wielokrotnie, także w odniesieniu do niezwykle głośnych medialnie ustaw w ciągu ostatnich ośmiu lat!

Oczywiście to nie jest tak, że on będzie kierował się interesem kraju i stosował się do swych własnych deklaracji. Co to, to nie. Oni mają obowiązek spełniać wyborcze obietnice, a on będzie im uniemożliwiał ich spełnianie wetując lub odsyłając do Trybunału Konstytucyjnego co tylko uchwalą. Chciałbym jednak z tego miejsca wyraźnie powiedzieć wszystkim formacjom politycznym: ewentualne weto Prezydenta nie może być usprawiedliwieniem dla niezrealizowania Państwa zapowiedzi i obietnic wyborczych! Ja swoje słowa traktuję niezwykle poważnie. Wy też macie obietnice, które złożyliście Polakom. I bardzo proszę, zrealizujcie je! Ja wam będę podkładał nogi, a wy biegnijcie i nie tłumaczcie się głupio, że tak się nie da.

Tak mówi człowiek, który zapis konstytucji mówiący, że

Pierwsze posiedzenia Sejmu i Senatu Prezydent Rzeczypospolitej zwołuje na dzień przypadający w ciągu 30 dni od dnia wyborów

rozumie „zwołuje na dzień przypadający w trzydziestym dniu od dnia wyborów”. Osoba, która tego nie rozumie uzurpuje sobie prawo decydowania, które rozwiązania budzą poważne wątpliwości merytoryczne czy prawne i zamierza bez wahania je wetować. Gdyby to był skecz kabaretowy, byłoby śmieszne. Ale to nie jest kabaret, tego pełnego kompleksów, niesamodzielnego, najwierniejszego z wiernych członka partii suweren uznał dwukrotnie za godnego piastowania urzędu prezydenta. 15 października poszedł po rozum do głowy. Czy podobnie postąpi po 20 miesiącach?

Na szczęście oraz dzięki Bogu, który wielu posłom i senatorom dopomaga, będzie całe mnóstwo marszałków i wicemarszałków w obu izbach. Wyborców stać. Tak wybrali, niech płacą. O kieszenie podatników postanowił zadbać jedynie Jarosław Kaczyński, który jest prezesem i specjalistą od niemieckiego chamstwa. Uparł się przy kandydatce na wicemarszałka Sejmu nieakceptowalnego przez partie opozycyjne i nie zamierza ustępować. Dzięki temu PiS nie będzie miało wicemarszałka. Z drugiej jednak strony po co wicemarszałek ugrupowaniu, które straciło władzę?

Prezydencki doradca Marcin Mastalerek u Konrada Piaseckiego przekonywał, że demokracja wcale nie polega na tym, że decyduje większość. Na przykład jeśli mniejszość zechce, by wicemarszałkami zostali Witek, Mejza czy Pęk, to większość ma obowiązek bez szemrania zgodzić się na wskazane kandydatury. Zwłaszcza, że — jak przekonuje sam prezes Jarosław Kaczyńskiopozycja totalna jak się zachowywała to każdy, kto nie ma jakieś bielma na oczach no widział w ciągu tych lat, po prostu tu jest przepaść kulturowa i sądzę, że ona uniemożliwiła wybór pani Witek, bo ona jest po prostu z innego świata, z innej kultury, z tej wyższej, oni są z tej niższej. Prezesowi, zapewne przez tę wyższość kulturową, nie mieści się w głowie, że można głosować zgodnie z przekonaniami, a nie na rozkaz.

Nie trzeba było długo czekać na próbkę kultury wyższej. Na pytanie czy nie za dużo było arogancji ze strony polityków Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński odparł z wyższością: no, a ile było arogancji no tego, takiego niebywałego po prostu chamstwa, takiego niemieckiego chamstwa ze strony Platformy obywatelskiej. A przepraszam bardzo, a ci, którzy bijom żony, chleją i tak dalej, to nie jest obrażanie? A kto, a kto to mówił jak nie Tusk? Czyich żon? Żon wogle. Zachowywał się jak ostatni lump.

Skoro już o nim mowa, to zgodnie z teorią Mastalerka, Tusk jest manipulantem. Po rozegraniu i wchłonięciu koalicjantów ma zamiar doprowadzić do ponownych wyborów. Co prawda rozpisanie przyspieszonych wyborów to wyłączna i niezbywalna prerogatywa prezydenta, który nie zgodzi się na żadne próby ograniczania, podważania czy kwestionowania swoich konstytucyjnych uprawnień, ale najwidoczniej Mastalerek uważa, że rozegranie Dudy będzie łatwiejszą częścią makiawelicznego planu Tuska.

Wygląda na to, że po piętnastym października nareszcie szambo po ośmiu latach powoli wraca tam, skąd wybiło.

Dodaj komentarz