Widzę dużą piaskownicę

Za nami pierwsze posiedzenie Sejmu. Według telewizji serwującej prawdę od świtu do nocy pierwsze posiedzenie w Sejmie. Z jednej strony zwraca uwagę sprawność z jaką prowadził obrady marszałek Hołownia, z drugiej niesmak budzi zachowanie posłanek i posłów. Z ław PiS-u dobiegało porykiwanie i z ław koalicji dobiegało porykiwanie. Wrzaski nie pozwoliły Zbigniewowi Ziobrze dokończyć wystąpienia, a deklarujący zmiany Hołownia nie uwzględnił tego i odebrał mu głos. Ryczący posłowie PiS-u to polska norma, od nich nikt nie oczekuje ogłady. Jednak porykująca dotychczasowa opozycja odziera Sejm z godności i powagi. Nie da się takiego zachowania usprawiedliwiać emocjami. Jeśli polityk nie jest w stanie zapanować nad sobą, to po prostu nie nadaje się do polityki. Liderzy partyjni powinni zadbać o to, by na pierwszy rzut oka czy ucha można było odróżnić członka PiS-u od członka obecnej koalicji rządowej.

Stosunek kobiet

Trudno słysząc porykiwania posłów dać wiarę słowom nowego marszałka, który deklaruje, że skoro ten Sejm wziął się z tak bezprecedensowego społecznego zrywu, to na te cztery lata mamy bardzo jasne zadanie — każdego dnia dowodzić, że nasi rodacy nie pomylili się stojąc 15 października w tych długich kolejkach pod lokalami wyborczymi.

Brak kultury ma długą tradycję. Najpierw skutecznie wojowali z nią komuniści. Potem przez jakiś czas wydawało się, że jeśli czegoś robić czy mówić nie wypada, to się tego nie zrobi i nie powie. A potem nadeszła dobra zmiana nie uznająca żadnych norm, reguł, ludzie bez przyzwoitości i hamulców. Swoją cegiełkę, ba, cegłę jeśli wręcz nie pustaka do ogólnonarodowej degrengolady dokłada tak zwana czwarta władza, która daje jak najgorszy przykład. Prowadzący rozmowy w studio nie potrafią powstrzymać się przed wtrącaniem uwag, wchodzeniem w słowo, mówieniem razem z rozmówcą. Gość gościem, może i ma coś  do powiedzenia, ale to, co akurat przyszło do głowy prowadzącemu jest najważniejsze i musi być wyartykułowane, a czasem wykrzyczane natychmiast. Bywa, że trudno zrozumieć po co w ogóle do studia ktoś został zaproszony, tak błyskotliwy i elokwentny jest prowadzący.

Gdy Zbigniew Ziobro zapragnął powiedzieć parę słów z mównicy sejmowej marszałek Hołownia dociekał, czy jest pewny? Chce pan wystąpić teraz? W tej chwili? Ziobro potakiwał a sejm z ław koalicji prawie rządowej porykiwał nie, nie! Jesteśmy w izbie, która szanuje zasady na które się umówiła — próbował studzić emocje Hołownia. Po czym zaprzeczył swoim słowom, że będzie przestrzegał regulaminu Sejmu deklarując, że nie pozwoli by przedstawiciele rządu nadużywali swojego prawa do zabierania głosu. W ten sposób zadeklarował, że szanując zasady jednocześnie zamierza je łamać, ponieważ artykuł 186 regulaminu Sejmu stanowi w punkcie 2, iż

Marszałek Sejmu udziela głosu członkom Rady Ministrów, Prezesowi Najwyższej Izby Kontroli, Szefowi Kancelarii Prezydenta oraz sekretarzowi stanu w Kancelarii Prezydenta zastępującego Szefa Kancelarii Prezydenta na danym posiedzeniu, poza kolejnością mówców zapisanych do głosu, ilekroć tego zażądają.

Po nowemu, ale na starą modłę?

I Prezes Sądu Najwyższego dr hab. Małgorzata Manowska udzielając wywiadu Patrykowi Słowikowi z Wirtualnej Polski oświadczyła co następuje: Ja, Małgorzata Manowska, „neosędzia” z trzydziestoletnim stażem, po przejściu przez wszystkie możliwe instancje sądownictwa powszechnegooświadczam, że żadnej weryfikacji się nie poddam. I będę bronić wszystkich sędziów powołanych w ostatnich latach do służby na jakimkolwiek szczeblu sądownictwa przed taką weryfikacją, o ile tylko nie będą chcieli się jej poddać. Wcześniej Andrzejowi Gajcy z Onetu wyznała, że jest może bez trudu wskazać sędziów „platformerskich”, ale „pisowskich” nie dostrzega. Ilu jest pan w stanie wskazać sędziów „pisowskich”, bo tak się brzydko mówi? — pyta i ostrzega, że ja wskażę panu na pewno więcej sędziów „platformerskich”. I jak będziemy ich oceniać? Po awansie, czy po wyroku jaki wydali? Ocena ludzi w ten sposób prowadzi do czystych absurdów, z których się nie pozbieramy. Raz jeszcze powtórzę: naprawdę nie wiem, z jakich powodów nie doszło do zapowiadanych reform. Czasami jak obserwuję polityków, to mam wrażenie, że widzę dużą piaskownicę, w której każdy dzierży łopatkę i się nią próbuje zamachnąć. Wydaje mi się jednak, że w polityce powinno chodzić o Polskę.

Ponieważ Manowska jako jedyna nie dzierży łopatki, nie siedzi w piaskownicy i nie próbuje się zamachiwać, więc jej przynależność do sędziów „pisowskich” można poznać po tym, jak się zachowuje i co robi. Ponieważ jej środowisko przegrało wybory, to czym prędzej zasugerowała p.rezydentowi, żeby tak zmienił regulamin Sądu Najwyższego, aby pełny skład wynosił nie ⅔ ogółu sędziów lecz zaledwie ½. Dzięki temu niedostrzegalni sędziowie pisowscy będą mogli decydować o kształcie wyroków. P.rezydent sugestię uznał za słuszną, bez zbędnej zwłoki wysmażył stosowny projekt, a Manowska natychmiast zwołała

posiedzenie Kolegium Sądu Najwyższego w celu zaopiniowania projektu rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zmieniającego rozporządzenie – Regulamin Sądu Najwyższego.

Niestety, próba zawłaszczenia piaskownicy przez „pisowskich neosędziów” spaliła na panewce, ponieważ stanęli okoniem powołani zgodnie z prawem „platformerscy” sędziowie.

Na posiedzeniu nie osiągnięto wymaganego do podjęcia uchwały kworum, ponieważ stawiło się jedynie ośmioro spośród szesnaściorga członków Kolegium Sądu Najwyższego.

Niezrażona neosędzia z trzydziestoletnim stażem, przystąpiła do pozbywania się ławników, którzy także ośmielili się przeciwstawić słusznej linii partii w Sądzie Najwyższym.

O chęci usunięcia 15 z 30 ławników SN poinformował przewodniczący Rady Ławniczej SN Andrzej Kompa. Dostał właśnie pismo podpisane z upoważnienia Małgorzaty Manowskiej, informujące o wszczęciu procedury odwołania go z funkcji ławnika. Podobne pisma dostało 14 innych ławników SN.

W Sejmie wieje wiatr odnowy, czuć odwilż, znikają bariery i kotary oddzielające wybrańców narodu od suwerena, a w sądach, trybunałach i instytucjach państwowych stare trzyma się mocno, próbuje okopać się na zajmowanych pozycjach szkodząc krajowi na koszt podatnika. Zapowiada się jeszcze ciekawiej niż w ciągu minionych ośmiu lat.

Dodaj komentarz