Niezależność propagandysty

Portal, który prowadzi dziennikarskie śledztwa, sprawdza fakty, monitoruje rzeczywistość i uprawia propagandę, w sążnistym wywodzie Tomasza Makarewicza daje odpór „stachanowcowi Petru” jak obiektywnie i bez żadnych podtekstów określił ekonomistę. Dlaczego stachanowiec? Bo

ZSRR (a po II wojnie światowej inne państwa bloku wschodniego) praktykował kult przodowników pracy: pracowników, którzy wyrabiali rekordowe wyniki ponad zadaną normę (Czytelnicy pracujący w korporacjach znają ją jako target). Najsłynniejszym przodownikiem był Aleksiej Stachanow, który jednego dnia w 1935 roku wydobył prawie 1500 proc., czyli piętnastokrotność (!) dziennej normy węgla dla radzieckiego górnika. Właśnie od jego nazwiska przodowników pracy zwano stachanowcami.

O ekonomii pisze ktoś, kto nie wie, że piętnastokrotność to 1600%, a nie 1500%. Co to ma wspólnego z Petru? Autor zdaje się odpowiadać pytaniem: a musi cokolwiek mieć? Coś mi się przyśniło i mi się skojarzyło. O co chodzi w materiale co jakiś czas przysłanianym natarczywą prośbą o wsparcie, które umożliwi stachanowcom-publicystom publikowanie większej liczby tego typu treści? Tomasz Makarewicz postanowił udowodnić, że przedsiębiorcy wcale nie przyczyniają się do wzrostu gospodarczego.

Propaganda radziecka uprawiała kult pracownika-bohatera, propaganda portalu prowadzącego dziennikarskie śledztwa, sprawdzającego fakty, monitorującego rzeczywistość, uprawia kult wyzyskiwanego pracownika umniejszając rolę pracodawcy, bez którego pracownik nie miałby co robić. Trudno poważnie traktować wywody, których wartość merytoryczna jest zerowa jeśli nie ujemna. Tak, pracownicy są ważni, ponieważ bez nich firma nie jest w stanie funkcjonować. Motyka jest ważna, ponieważ bez niej nie da się okopać, wyplewić roślinek, ale to nie znaczy, że roślinki wszystko zawdzięczają motyce.

Kult pracownika-bohatera miał oczywistą wartość propagandową dla radzieckiej władzy oraz – jak widać w tym przykładzie – równie nikły związek z rzeczywistą gospodarką. Gospodarka to praca zespołowa: w kopalni pomiędzy górnikami, inżynierami i całym zapleczem logistycznym. Sama kopalnia nie działa też w próżni, węgiel należy jakoś przewieźć, ktoś musi zaprojektować i wykonać maszyny, od wierteł przez światła po windy, wreszcie ktoś musi umieć ten węgiel jakoś wykorzystać.

Każde miejsce pracy ktoś musi zorganizować, wyposażyć. Gdy robi to przedsiębiorca z reguły przedsiębiorstwo rozwija się, gdy robi to państwo podatnicy z reguły dopłacają do interesu. Pracodawca zatrudnia pracowników, czyli wynajmuje ludzi, którym płaci za wykonywanie określonych czynności. Wszyscy na tym korzystają, bogacą się, włącznie z państwem. Firma rozwija się, produkuje, sprzedaje towar względnie usługi, a państwo od tego wszystkiego pobiera podatki. Tymczasem według propagandysty „mitem jest naczelna rola przedsiębiorców w gospodarce”.

Ten mit towarzyszy nam od początku transformacji i zakorzenił się w głowach wielu polityków i wyborców, tymczasem dzisiaj stanowi balast dla dyskursu o polityce gospodarczej, bo nie przystaje do sytuacji Polski i wyzwań, jakie przed nami stoją.

Praktycznie każde wystąpienie tow. Władysława Gomułki, pseudonim konspiracyjny „Wiesław”, zawierało dane statystyczne. Na przykład według Życia Warszawy z czwartku 10 stycznia 1957 roku mówił: Jak wszystkim wiadomo w planie 5-letnim zostało założone podniesie­nie płac realnych średnio o 30 proc. w ciągu 5-lecia. Tymczasem fundusz plac za cały 1956 r. dla robotni­ków i pracowników umysłowych wzrósł w porównaniu z 1955 r. o 15 mld, tzn. o 16 koma 3 proc. Szcze­gólnie szybki był wzrost płac w II półroczu, a w listopadzie 1956 r w porównaniu z tym samym miesią­cem 1955 r. wzrost płac wynosi po­nad 29 proc. Tomasz Makarewicz kultywuje tę jakże szczytną tradycję i sypie liczbami jak z rękawa.

CIT to około 14.6 proc. wszystkich wpływów podatkowych. Do tego możemy doliczyć podatek bankowy, od sprzedaży detalicznej, od gier i od kopalin, w sumie 3.6 proc. Łącznie dostajemy 18.2 proc. wszystkich podatków, mniej niż jedną piątą, i niewiele więcej niż PIT (15.1 proc.). Za część wpływów z PIT odpowiadają jednoosobowe działalności gospodarcze.

Sypnąwszy danymi Gomułka wyciągnął wnioski: Trzeba podkreślić, że takie tem­po wzrostu płac przekracza możli­wości gospodarki narodowej. Makarewicz też wyciąga

Jak tego nie liczyć, bezpośrednie podatki od przedsiębiorstw są ważne, ale stanowią tylko mały ułamek całego budżetu.

Nawet dziecko przestudiowawszy podręczni do podstaw ekonomii wie, że podstawą bogactwa państwa jest gospodarka. Państwo może całkowicie zwolnić pracowników i przedsiębiorców z podatku. Nie robi tego bardziej z przyczyn ideologicznych niż ekonomicznych, Nawet w historii Polski był okres, gdy wynagrodzenia były zwolnione z podatku.

Zdecydowana większość podatków to VAT i akcyza, stanowiące mniej więcej dwie trzecie wpływów podatkowych. Te dwie kategorie podatków wlicza się do finalnych cen, jakie konsumenci widzą w sklepach, i dlatego dotykają naraz firmy i konsumentów. Jeśli dobrze rozumiem wypowiedź Petru, podkreśla on, że tych wpływów nie byłoby bez firm, bo tak w ogóle bez nich sklepy byłyby puste. I tutaj kryje się podstawowy problem tezy Petru: wzrost gospodarczy dokonuje się, owszem, w przedsiębiorstwach – ale nie jest zasługą samych przedsiębiorców.

Nie samych przedsiębiorców, którzy zainwestowali w linie produkcyjne i miejsca pracy, zatrudnili inżynierów i specjalistów i pracowników? Owszem,

Wzrost gospodarczy odbywa się w przedsiębiorstwach, ale powinniśmy przestać redukować firmy do przedsiębiorców. Jest faktem, że gospodarce przydają się rzutkie osoby, które podejmują ryzyko, żeby założyć biznes i wykorzystać jakąś pustą niszę rynkową. Z drugiej strony, gospodarka siłą rzeczy nie może składać się z samych takich przedsiębiorców, te nowe biznesy nie rozwiną się bez inżynierów, księgowych, specjalistów, czy wreszcie osób, które (pisząc metaforycznie) pójdą na przodek fedrować skałę.

Przykład unikatowej na skalę światową metody produkcji grafenu, którą opracowali polscy naukowcy, a polskie władze zlekceważyły dowodzi, że propagandysta z portalu oko.press po prostu bresze. Biznesy nie rozwiną się bez inżynierów, specjalistów, pracowników, ale bez biznesów inżynierowie, specjaliści, pracownicy będą mieli bardzo dużo czasu na pielenie grządek, bo tak naprawdę wzrost gospodarczy

Mówiąc żargonem ekonomicznym, bierze się z rozwoju technologicznego, który umożliwia akumulację kapitału fizycznego oraz, co najważniejsze, ludzkiego.

Można sobie wyobrazić rozwój technologiczny bez kapitału? Co zakumuluje najgenialniejszy wynalazca jeśli nie stać go na dopracowanie i wdrożenie wynalazków? Polska mogłaby być monopolistą i czołowym producentem grafenu, ale poskąpiła pieniędzy potrzebnych do rozpoczęcia produkcji. Jak to się ma do teorii Tomasza Makarewicza? Postęp, rozwój na pewno nie potrzebuje kapitału? Zamiast odpowiedzi żarcik:

Wspieraj OKO regularnie! Dzięki Tobie możemy regularnie rozliczać polityków, spokojniej patrzeć w przyszłość i być całkowicie niezależni od reklamodawców i biznesu.

Dlaczego propagandowych tekstów nie finansuje zleceniodawca? Jak można żądać pieniędzy za coś takiego?

 

PS.
Gdzie jest sprawozdanie finansowe za 2022 rok?

Dodaj komentarz