Dialog czyli dyskurs

Dywagacje mają zaszczyt przedstawić coś na wzór „Krótkiej rozprawy między trzemi osobami Panem, Wójtem a Plebanem”. Nie będzie to jednakowoż rozprawa wierszem pisana, lecz zwykła rozmowa, w mediach zwana dyskusją, albowiem wszystko media zwą dyskusją. W wymianie zdań udział wzięły nie trzy, jak u Reja, lecz dwie, jak u nas, osoby — my i oni. Miejsce akcji nie jest bliżej określone. Wiadomo tylko, że znajduje się gdzieś w kuluarach sejmowych, gdzie znienacka doszło do zupełnie przypadkowego spotkania.

— Wkrótce będziemy wybierać marszałka i wicemarszałków Sejmu. Kogo zaproponujecie?
— Witek.
— Czarnecki Witek?
— Nie!
— Suski Marek Witold?
— Nie! Witek. Elżbietę Witek.
— Ta kandydatura jest dla nas nie do zaakceptowania.
— Dlaczego?
— Bo Witek już była marszałkiem i kompletnie się nie sprawdziła.
— My uważamy inaczej. Ona była przez przeszło 50 miesięcy marszałkiem Sejmu i to był naprawdę trudny czas ze względu na to, że opozycja ogłosiła się opozycją totalną.
— A gdyby opozycja nie ogłosiła się opozycją totalną, to to byłby łatwy czas?
— Nie, ale mieliśmy do czynienia z niebywałym poziomem grubiaństwa, chamstwa, a pani marszałek znosiła to z anielską cierpliwością.
— Chamstwem było wyłączanie mikrofonu, reasumpcja jak głosowanie nie poszło po waszej myśli, przemawianie bez żadnego trybu, określenia typu „mordy zdradzieckie” czy coś jeszcze innego?
— Nigdy tego nie zrozumiecie, bo po prostu dzieli nas od was przepaść kulturowa i sądzimy, że ona uniemożliwiła wybór Elżbiety Witek, bo ona jest po prostu z innego świata, z innej kultury. Tej wyższej. Wy jesteście z niższej.
— Aha. Rozumiem. Zwrot „panie marszałku kochany”…
— To niebywałe chamstwo!
— No tak. Mimo to nie poprzemy pani Witek.
— Dlaczego?
— Bo ona już była marszałkiem i nie sprawdziła się w tej roli.
— Wręcz przeciwnie, sprawdziła się doskonale.
— Jest niesamodzielna.
— W historii polskiego parlamentaryzmu nie było bardziej samodzielnego marszałka.
— Realizującego polecenia prezesa?
— Realizowała je całkowicie samodzielnie.
— Tak czy owak nie poprzemy jej. Zgłoście innego kandydata.
— Na przykład kogo?
— Na przykład panią Wassermann.
— No proszę! Wylazło z was to wasze niemieckie chamstwo. Ale nic z tego. Witek i tylko Witek. Nie będziecie za nas decydować kto zostanie naszym wicemarszałkiem.
— Ależ my nie decydujemy za was.
— No to dlaczego nie chcecie Witek?
— Bo uważamy, że nie sprawdziła się. A wy?
— Co my?
— Zagłosujecie za naszymi kandydatami?
— Oczywiście, że nie!
— Dlaczego?
— Bo uważamy, że nie sprawdzą się.
— O tym kto zostanie wicemarszałkiem powinna decydować mniejszość?
— To chyba oczywiste? Na tym polega demokracja!
— Na czym?
— Na tym, że my decydujemy. Przecież wygraliśmy.
— Ale nie macie większości.
— Ale głosowało na nas 7.640.854 wyborców.
— Na nas 12.850.742.
— Ale to my wygraliśmy.
— Ale to my mamy większość.
— Dlatego zagłosujemy przeciw wszystkim waszym kandydatom z wyjątkiem Bosaka. Na szczęście Witek nie jest osobą słabą, nigdy się nie poddaje, walczy zawsze do końca.
— Z kim?
— Z hejtem. Ten hejt, który się na nią wylał, już od dłuższego czasu wskazywał na to, że tak właśnie będzie. Nie może być tak, że partia, na którą zagłosowało prawie 8 milionów Polaków nie będzie miała swojego przedstawiciela w prezydium Sejmu.
— Przecież nikt nie chce was pozbawiać przedstawiciela w prezydium Sejmu. 13 milionów nie życzy sobie Witek, więc po prostu zgłoście innego kandydata akceptowalnego przez większość.
— Mowy nie ma! Nie będziecie nam wybierać naszego kandydata!
— Przecież macie pełną swobodę. Prosimy tylko, byście zgłaszali takich, którzy są dla większości do przełknięcia.
— Nie zgłosimy innego.
— Dlaczego?
— Bo nie.
— Aha.
— Jeśli Elżbieta Witek nie zostanie wybrana na wicemarszałka, klub Prawa i Sprawiedliwości w Sejmie nie będzie miał swojego reprezentanta w prezydium.
— I co przez to zyska?
— Nic, ale tak postanowił prezes.

Dodaj komentarz