Kargul sceny politycznej

Opozycja jest jak dziewica, siedemnastoletnia panienka z osiemnastego wieku  — chciałabym, a boję się. Oczywiście nie cała. Zdarzają się bowiem liderzy, którzy mają tak rozbuchane ego jakby przewodzili ugrupowaniom z kilkudziesięcioprocentowym poparciem, a liczba członków szła w miliony. Najmniejsze ugrupowanka, balansujące na granicy progu wyborczego, jak PSL czy Razem są najbardziej przeciwne wspólnej liście z tak kuriozalnym uzasadnieniem, że — jak to ujął Kaczyński — słońcu wstyd świecić. Dwie listy opozycji dadzą nam sukces, pięć list to wygrana PiS, a jedna wspólna lista to brak wyrazistości i tożsamości, co część partii może kosztować utratę milionów głosówprzekonuje Władysław Kosiniak-Kamysz, lider Polskiego Stronnictwa Ludowego. Pytanie ile milionów głosów może stracić ugrupowanko, które w ostatnich wyborach startując wraz z Kukizem zdobyło raptem 1.578.523 głosy?  Ludowe łby nie zastanawiają się, dlaczego partia, którą poparło 8,55% wyborców zgarnęła ledwie 6,52% mandatów? Tak bowiem działa d’Hondt — zjednoczonych mądrych nagradza, rozproszonych durniów karze.

Musi gardzić swoimi wyborcami długi do nieba Kargul sceny politycznej, skoro ma ich za kompletnych idiotów, którzy nie są w stanie zrozumieć dlaczego opozycja musi iść wspólnie. A przecież wspólna lista oznacza tylko tyle, że nazwisk członków Stronnictwa trzeba szukać na wspólnej liście, a nie na osobnych. Liderowi ludowców najwidoczniej w głowie się nie mieści, że ktoś mógłby być mądrzejszy od niego, potrafiłby samodzielnie odszukać nazwisko swojego kandydata i postawić krzyżyk we właściwej kratce.

Celem spotkania liderów, liderków i liderzątek opozycji było wypracowanie minimum programowego oraz deklaracja o stworzeniu wspólnego rządu po wyborach. Oczywiście pożal się boże przywódcy do niczego nie doszli, niczego nie ustalili, niczego nie przedsięwzięli. To oznacza, że deklaracja stworzenia wspólnego rządu jest równie prawdopodobna jak wspólny lot na Marsa i z powrotem. Tymczasem kraj coraz szybciej stacza się, a raczej pchany jest przez rządzących ku przepaści. Nawet gdy opozycja jakimś cudem zwycięży, to walka o stołki potrwa tygodnie jeśli nie miesiące, no bo przecież każdemu koalicjantowi „należy się” stanowisko w rządzie. PSL będzie kontynuowało przemianę polskiej wsi w skansen i transfery socjalne na wieś, a lewica do miast.

Dawniej opozycja tworzyła gabinet cieni, wyborca jeszcze przed oddaniem głosu wiedział jaki resort komu przypadnie, czego może spodziewać się, co go czeka. Jeśli przed wyborami liderzy nie potrafią dogadać się w sprawie wspólnej listy wyborczej, to jaka gwarancja, że dogadają się po wyborach w sprawie wspólnego rządu? Przecież jeśli wygrana PiS-u i KO będzie porównywalna, to konserwatywnemu PSL-owi będzie bliżej do PiS-u, który także jest chociażby przeciwko prawu do aborcji, niż pod tym względem skręcającej w lewo KO. Dlatego już dziś trzeba zdiagnozować problemy i zaproponować takie rozwiązania, które byłyby akceptowalne dla potencjalnych koalicjantów, by po wyborach bez zbędnej zwłoki móc przystąpić do sanacji państwa. Innymi słowy jeśli dziś deklarujecie stworzenie po wyborach rządu, to pokażcie przed wyborami, że potraficie powściągnąć swe polityczne apetyty.

Wygrana musi być zdecydowana, bo w przeciwnym razie władza bardzo łatwo będzie mogła skorygować wynik za pomocą podporządkowanej sobie izby w Sądzie Najwyższym. Wystarczy, że zostaną uwzględnione protesty wyborcze co pozwoli unieważnić stosowną liczby głosów oddanych na opozycję. Nie będzie to zbyt rudne, ponieważ wystarczy partyjkę, która ledwo przekroczyła próg wyborczy wepchnąć pod próg, żeby diametralnie przemodelować obraz sceny politycznej. Wybory w 2015 roku powinny stanowić nauczkę, ale wygląda na to, że niektórzy niewydarzeni liderzy-karierowicze są niereformowalni, niewiele rozumieją, nic do nich nie dociera.

Kraj balansuje na skraju przepaści, zaś opozycja zachowuje się tak, jakby nic się nie działo, sprawy szły w dobrym kierunku, demokracja kwitła. Tymczasem niewydarzone liderzątka przedkładając swoje partykularne interesy i ambicje polityczne nad interes ogółu, w atmosferze kłótni i swarów pędzą wprost na spotkanie góry lodowej.

Dodaj komentarz