Jak ustawowo zarobić i się nie narobić

Na pozornie skomplikowane pytanie „co stoi na drodze do dobrobytu?” odpowiedź jest bajecznie prosta: „na drodze do dobrobytu stoi praca”. Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że ciężka praca ludzi wzbogaca. Jest wręcz przeciwnie. Aby zbudować dobrobyt należy pracować krócej.

Chcemy, żeby ustawowy tydzień pracy został skrócony do 35 godzin, czyli 7 godzin pracy dziennie. Według danych OECD pod względem liczby przepracowanych godzin (1928 godziny rocznie) zajmujemy drugie miejsce w całej Unii Europejskiej, a piąte na świecie. Raport Ipsos Global wskazuje Polskę jako jedenasty najbardziej zapracowany kraj świata. Żeby projektem zajął się Sejm, musimy zebrać 100 tysięcy podpisów.

Z kolei, o czym nie ma mowy, dane Międzynarodowego Funduszu Walutowego za 2017 rok mówią o tym, że Polska znajduje się na 24 miejscu pod względem PKB. Logiczne wydaje się, że najpierw należy zainwestować, zarobić, a dopiero potem odcinać kupony. Że najpierw warto powiększyć ogólny dobrobyt, zbudować potęgę gospodarczą, a dopiero potem myśleć o skróceniu czasu pracy. Tyle, że na myślenie i zastanawianie się nad rachunkiem ekonomicznym nie ma czasu, ponieważ zbliżają się wybory i festiwal obiecanek czas zacząć. Więc partia Razem zaczyna. Od razu od trzęsienia rynkiem pracy, a potem groza będzie stopniowo narastać, ponieważ tej partii zdrowy rozsądek i wiedza ekonomiczna nie ogranicza.

Projekt „Pracujmy krócej”przewiduje stopniowe skracanie czasu pracy — począwszy od 38 godzin w 2019 roku, aż do 35 w 2021 roku. Ustawa wprowadza też proporcjonalne zmiany w branżach o niestandardowym czasie pracy.

Kto zapłaci za chęci partyjki Razem? Oczywiści pracodawcy, bo któż by inny. Mówi o tym art. 35 proponowanej ustawy:

Wprowadzenie norm czasu pracy przewidzianych w ustawie nie powoduje obniżenia wysokości wynagrodzenia wypłacanego pracownikowi w stałej miesięcznej wysokości. Składniki wynagrodzenia określone w inny sposób ulegają podwyższeniu w stopniu zapewniającym zachowanie przez pracownika wynagrodzenia nie niższego niż dotychczas otrzymywane.

Już Lenin dostrzegł, że pracodawcy śpią na pieniądzach i wystarczy ustawa, by te pieniądze przeznaczyli na wypłaty dla pracowników. Oczywiście powinni też płacić podatki, im wyższe tym lepiej. I nie żądać wygórowanych kwot za produkowane w ich firmach towary czy oferowane usługi. Nie należy się także przejmować tym, że tego typu działania nigdy nigdzie nie pozwoliły zbudować dobrobytu, a wręcz prowadziły do nędzy. Partyjka Razem już raz pokazała, że nie ma dla niej rzeczy niemożliwych nie wprowadzając do sejmu ani jednego swojego posła, dzięki czemu PiS zdobył większość i rządzi samodzielnie. Ponieważ pozostawianie poza parlamentem ma swoje plusy — żadnej odpowiedzialności, a 3 miliony na konto wpada, więc należy manewr powtórzyć. W tym celu należy prześcignąć PiS w populizmie i obiecać więcej. A możliwości są niewielkie, bo PiS daje praktycznie każdemu.

Przywódca z krwi i kości ma wizję (nie mylić z halucynacją), przekonuje do niej ludzi i porywa tłumy (Wałęsa: 10 milionów). Marnego lidera porywa tłum dyktując swoje oczekiwania. Miernota natomiast próbuje zgadnąć czego ludzie mogą oczekiwać i próbuje im to obiecywać. Doskonałym przykładem jest były prezydent, który przerżnąwszy I turę wyborów uznał, że jeśli tyle osób poparło ideę jednomandatowych okręgów wyborczych głosując na Kukiza, to on też może skorzystać i zaproponował referendum. Jeśli kreujący się na lidera jest niezbyt rozgarnięty, opowiada bajki, obiecuje gruszki na wierzbie, to obowiązkiem wyborców jest nie podążać za nim jak stado baranów mamionych wzbogaconą mieszanką. Bo taki polityk nie poszedł do polityki po to, by poprawić los wyborców, lecz wyłącznie swój. Tak, rzeczywiście, ministrowie, wiceministrowie w rządzie Prawa i Sprawiedliwości otrzymywali nagrody za ciężką, uczciwą pracę! I te pieniądze się im po prostu należały! Chodzi o 65.000 zł i więcej. Jeśli jednak chodzi o 500 zł, to Po tym jak oni się zachowują, ci opiekunowie [osób niepełnosprawnych] w sejmie jestem przekonany, że nie można dać im tej gotówki. Te pieniądze im się po prostu nie należą.

Na przeszkodzie w realizacji ambitnych planów Zandberga i towarzyszy może stanąć rząd. I nawet nie dlatego, że mu się należy, ale dlatego, że w szalonym tempie zmierza ku katastrofie gospodarczej. Na szczęście dla Razem subwencji dla partii na pewno nie obetnie.

 

PS.
Pozostając w kręgu absurdów odnotujmy wiekopomne wydarzenie, które miało miejsce w trzeciej dekadzie kwietnia, a które przeszło niezauważone. Oto prezydent Andrzej Duda odsłonił tablicę upamiętniającą orędzie wygłoszone przez prezydenta Andrzeja Dudę. Napis na tablicy brzmi:

Tablica upamiętniająca Zgromadzenie Narodowe zwołane w celu wysłuchania orędzia Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy w Sali Ziemi Międzynarodowych Targów Poznańskich w ramach Jubileuszu 1050. Rocznicy Chrztu Polski. Poznań, 15 kwietnia 2016 r.

Dotąd pomniki i tablice upamiętniające stawiało się i wmurowywało pośmiertnie szczególnie zasłużonym, co uniemożliwiało im cieszenie się z faktu posiadania dedykowanej sobie tablicy lub pomnika. Nareszcie ten dyskryminujący jednostki wybitne obyczaj odchodzi do lamusa.

Dodaj komentarz


komentarze 3

  1. Duda – Ło Matko Polko !!!!! lub na nutę ludową „to się w pale nie mieści” albo cytat z kabaretu „kto powiedział….dupa?”

    Zwierzęta dzikie ale też udomowione jak pies by zaznaczyć swoje terytorium to je obsikują. Pies potrafi robić to nawet na każdym spacerze. Takie obsikiwanie „swojego” koniecznie swojego w cudzysłowie, bo są jak na razie ogromne zakusy na „wrogie przejęcie” A jak reagują przejmowani? Cóż…..czy dzisiejszość Wenezueli, Meksyku, może się stać w Polsce? Pytanie retoryczne, ale chętni na przejęcie działają bez przeszkód.

    Zandberg wielu głosów nie dostanie, bo prezentuje ideologię leninowską. Ale Kukiz? W poprzednich wyborach, w przedsiębiorstwie gdzie pracuje ponad 2.000 inżynierów, znalazł on wielu akceptujących jego pomysły. Wielu tam zatrudnionych nie widziało niczego złego w łamaniu konstytucji. Dla osiągnięcia celów można tak robić. Bo cele są słuszne, takie ble ble ble. Zwracam uwagę, że to elita tak myśli. Elita czyli wykształciuchy.

    Przypomnę też, że nowe programy nauczania, obecność katechetów nie tylko na lekcjach religii w szkole odnosi wielkie „sukcesy”. Te sukcesy nie są wcale dobrem Rzeczpospolitej. Porównując czas kontrreformacji i czas obecny można indywidualnie wyciągnąć wnioski (słuszne lub nie) czym to się skończy.

    A jak już niektórzy zobaczą swoją rękę w nocniku, to nawet chętnie i bezmyślnie wybiorą przywództwo takiego tuza nie tylko jak Kukiz, ale i Zandberg. We Francji obowiązuje krótszy, tygodniowy czas pracy i już politycy widzą jakie to rodzi gospodarcze problemy. I chcą zwiększyć go do 40 godzin tygodniowo.

    Ważniejszym byłoby przestrzeganie przepisów kodeksu pracy , zniesienie przywilejów