Ideologia DMM

Premirowi Mateuszowi Morawieckiemu doradza prof. Andrzej Horban. P prof. uważa, że ludzie zakażeni koronawirusem jeśli są dostatecznie młodzi, to chorują bardzo łagodnie albo wcale. Jeżeli demonstrują, czy są w tego typu sprawach ludzie młodzi, to oni chorują bardzo łagodnie albo w ogóle nie chorują — mówił w „Faktyach po faktach”. Dowcip polega na tym, że oni idą potem do domu i zarażają swoich rodziców i zarażają swoich dziadków. Nie chorują, czyli są zdrowi, a mimo to zarażają. Ciekawe.

Interdyscyplinarne Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego analizuje i prognozuje rozwój epidemii w Polsce. Na górze strony z analizami i prognozami widnieje informacja, że

Na niniejszej stronie publikujemy bieżące prognozy z rozwoju epidemii Covid-19. Dane Ministerstwa Zdrowia są pobrane ze agregowanego zbioru przygotowanego przez Michała Rogalskiego (pełen arkusz dostępny pod tym linkiem).

Wchodząc na stronę poważniej uczelni zwykle nie zwraca się uwagi na źródło danych przyjmując, że jest rzetelne, wiarygodne i miarodajne. Dane, na których opiera się zarówno uczelnia jak i polski rząd, „agreguje” p. Michał Rogalski, dziewiętnastoletni grafik komputerowy. Oczywiście dziewiętnaście mieć lat to nie grzech, ale tworzenie analiz i prognoz oraz  podejmowanie decyzji o życiu i zdrowiu niemal czterdziestu milionów obywateli w oparciu o czyjeś hobby to… Jakim słowem można oddać taki stan rzeczy? Trudno nie zadać sobie pytania dlaczego żadna z licznych polskich uczelni, żadna z licznych instytucji państwowych nie uznała za stosowne robić tego, co w obecnej sytuacji jest nie tylko oczywiste, ale i konieczne — zbierać i analizować danych?

Nawet uczeni z Uniwersytetu Warszawskiego przechodzą do porządku dziennego i nie widzą niczego nagannego w tym, że opierają się na hobbistycznie zbieranych, niezweryfikowanych danych. Sam zainteresowany uważa, że Taka sytuacja jest niedopuszczalna. Moja praca nie powinna być aż tak potrzebna i strategia oraz działanie państwa nie powinny być od niej w ogóle zależne. (…) To jest sytuacja absurdalna, bowiem bardzo wiele różnych placówek badawczych, uniwersytetów kontaktowało się ze mną, organizowało spotkania. Jest wiele różnych prac naukowych, które nie bazowały na danych z ministerstwa, a bazowały na moich danych.

Z jednej strony władza chce mieć wszystko pod kontrolą, więc tworzy coraz to nowe bazy danych, żeby ułatwić sobie walkę ze zjawiskiem czy problemem, z drugiej strony nie ma o niczym zielonego pojęcia, bo bazy są albo niewykorzystane, albo tak napisane, że skorzystanie z nich niewiele daje. Na przykład

czas dojazdu karetek pogotowia ratunkowego. Pod koniec 2019 r. postanowiłem na potrzeby tekstu pisanego dla DGP sprawdzić, ile wynosi czas dojazdu karetki od chwili zgłoszenia. I okazało się, że dane za 2017 r. (interesujące jest już samo to, że w drugiej połowie 2019 r. najnowsze dane były za 2017 r.) są o wiele gorsze niż za 2015 r. Okazało się jednak, że po prostu w 2015 r. zmieniono sposób obliczania czasu dojazdu, tzn. liczy się od innego momentu. Szkopuł w tym, że nikt, z urzędnikami Ministerstwa Zdrowia na czele, nie był w stanie mi odpowiedzieć na pytanie, czy generalnie jest lepiej, czy gorzej niż przed pięcioma laty. Innymi słowy, zmieniona metodologia wypaczyła sens porównań. Które przecież powinny być kluczowe, bo dzięki nim wiemy, czy zmierzamy w dobrym kierunku, czy pakujemy się w otchłań.

Artur Dziambor zakaził się, ale nie jest chory, bo nie ma objawów. Dlaczego złapał koronawirusa? To oczywiste. Zakaził się ponieważ nosił maseczkę. Dopóki jej nie nosił, to… też był zdrowy, tyle, że bardziej. Zachorowałem dopiero, gdy zacząłem ładnie się w te wasze DMM bawić. Gdy przestanie ładnie się bawić, to wyzdrowieje. Takich tuzów intelektu jest w naszym parlamencie i w rządzie znacznie więcej. Tutaj w pas kłania się demokracja: chcieliście drodzy wyborcy Dziamborów, Kaczyńskich i innych mądrali, chcieliście „dobrej zmiany”, to dobra zmiana właśnie zachodzi na waszych oczach, ziszczają się marzenia. Artystom, którzy teraz tak narzekają, rząd najpierw obiecał, a potem podniósł limit kosztów uzyskania przychodów. Przedsiębiorcy cieszyli się, że zostanie zlikwidowana konkurencja „nie płacąca podatków w Polsce” i dzięki temu to oni zaczną wreszcie dyktować ceny. Emeryci cieszyli się na 13 i 14 emeryturę, rodziny wielodzietne na gotówkę do ręki, a wszyscy podatnicy na 8000 zł kwoty wolnej od podatku. Czarną niewdzięcznością jest w tej sytuacji narzekanie, marudzenie i protestowanie.

Anglicy przymierzają się do testowania wszystkich, którzy zamierzają udać się do kina, teatru, restauracji itp. Nasi władcy i ich doradcy uważają, że masowe testowanie nie ma sensu, bo raniej wyjdzie kompletny lock down, czyli „narodowa kwarantanna”. Po prostu prościej jest patrząc w sufit wyznaczyć kolejne progi i bezczynnie czekać aż zostaną osiągnięte, niż próbować działać wyprzedzająco. Mini ster i premier mówią o wciśnięciu hamulca do oporu, ponieważ od początku jest zaciągnięty, ale najwidoczniej nie w pełni. Chodzi o to, by koronawirus wysforował się znacznie do przodu, a wtedy władza zgubi go skręcając w bok.

W Danii już ponad 200 osób zaraziło się zmutowanym koronawirusem, którzy rozprzestrzenia się wśród norek. W Polsce panuje stoicki spokój, co jest zrozumiałe. Nawet gdyby norki zakażały, to nikt nie odważy się nakazać wybicia tych miłych zwierzątek. I to jest najbardziej optymistyczna wiadomość.

Dodaj komentarz