Historia pewnego mebla.

Na internetowej aukcji w Polsce zostaje zakupiony pewien mebel. W czasie jego konserwacji okazuje się że zawiera drobną skrytkę, w skrytce są papiery dotyczące analizy stosunków polsko rosyjskich, data tej analizy to jesień roku 1943-ego.

Analiza w języku polskim nie pozostawia złudzeń co do roli Rosji po przewidywanym przez nią zajęciu terenu Polski w najbliższym czasie, analiza jest rzeczowa konkretna oparta o wiarygodne dane wywiadowcze (mając w pamięci ostanie 70 lat historii Polski- wprost niewiarygodnie trafnie przewiduje przyszłość).

Jest to analiza człowieka rzeczowego i nie ulęgającego romantycznym mrzonkom, wnioski wynikające z tej analizy są proste- jeśli Polska chce zachować większa lub mniejszą niezależność od Rosji to nieuniknione są ustępstwa terytorialne na wschodzie, na które milcząco zgodzili się już zachodni sojusznicy.

Ta analiza wyraźnie widzi różnice w postrzeganiu roli Polski i zmianę jej znaczenia jaka się dokonała pomiędzy latami 1940-41 a 1942-43, dostrzega to czego bardzo nie chciały widzieć pewne patriotyczne koła polskiego podziemia, jak i większość polskiego społeczeństwa, czuliśmy się przecież jednym z głównych i najważniejszych aliantów, to my pierwsi postawiliśmy się Niemcom, to my walczymy od pierwszego dnia wojny. To my mamy rację, jesteśmy niezależnym i niepodległym państwem w Europie jedynie chwilowo okupowanym, nie jesteśmy meblem, który można dowolnie na tej mapie Europy przesuwać i przestawiać. Jako społeczeństwo żyliśmy fikcją polityczną opartą o czas sprzed 22 czerwca 1941 roku, czuliśmy się najważniejszym na wschodzie aliantem, ostatecznie to my pogoniliśmy 20 lat wcześniej bolszewika ratując tą Europę.

Ta analiza stała w opozycji do tego typu myślenia, pokazywała realny kształt i realną wartość zarówno polskich sojuszy jak i siły państwa polskiego. Ten obraz był trudny do zaakceptowania dla społeczeństwa wychowanego w fikcji mocarstwowości, dla społeczeństwa żyjącego złudzeniami i mitami, a nie realną informacją i prawdą.

Pozostaje sprawa otwarta czy istniała wtedy realna możliwość dogadania się Polski ze Stalinem, myślę, że nie bardzo. Stalin myślał wtedy jeszcze o rewolucji światowej i zajęciu Paryża a przynajmniej linii Renu (myślę, że w 1944 bardziej go niepokoiła sprawa operacji Market-Garden niż Powstania Warszawskiego). A z polskiej strony też było brak umiejętności pogodzenia się z prawdą co los autora tej analizy jaki i losy ostatniej politycznej misji Retingera w Polsce w kwietniu 1944 roku jasno pokazują.

Mebel, o którym pisze był w czasie wojny własnością płk. Jana Rzepeckiego, szefa Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej Armii Krajowej. Autorem analizy był ppłk. Marian Drobik „Dzięcioł”, szef Oddziału II KG AK.

Pozostaje wiele otwartych pytań o naprężenia polityczne w obrębie władz AK, o infiltrację tej organizacji przez zarówno wywiad niemiecki jak i rosyjski oraz brytyjski i o to komu najbardziej zależy by polskie społeczeństwo żyło mitem a nie prawdą opartą o realna wiedzę o sobie i sytuacji.

Bo jak pokazuje historia opieranie swego działania jedynie na swych wyobrażeniach i mitach zazwyczaj kończy się tragicznie – kolejnym wymuszonym przemeblowaniem.

 

01.08.2015.
villk

 

Powiązane:
Fikcja historyczna…
Skrytka z ukrytym raportem trafiła do Muzeum Powstania Warszawskiego
Marian Drobik
Józef Retinger

Dodaj komentarz


komentarze 2

  1. Pytasz komu zależy by społeczeństwo żyło mitami? To nie jest łatwo powiedzieć, bo ograniczony jest dostęp do materiałów. Stworzono organizację nazwaną IPN, która przedstawia fakty, komentarze do nich, w sobie tylko znanych założeniach. Może nie tylko sobie, bo za miliony złotych ktoś pozwala im bogato żyć.

    Za paskudnej komuny na lekcjach historii nie było pewnych zdarzeń, nie było osób, albo były przedstawiane w niekorzystnym świetle. Teraz lekcji historii jest mniej, a zasady podobne jak za tej obrzydliwej komuny.

    Wojna zawsze jest okrutna, pełna cierpień niezasłużonych, niepotrzebnych śmierci i głodu. Gdy śmierć miasta i śmierć dwustu tysięcy ludzi spowodowana jest przez głupotę, nieprzemyślane działania, brak wiedzy, zadufanie w sobie – to jest to co? Ludzie walczący wtedy w Warszawie byli bohaterscy, niezwykli. A ich przywódcy, którzy posłali ich na pewną śmierć?

    Czy w AK nie było mądrych, mających rozeznanie? Czy słuchano ich? A może byli z innej frakcji, stali na drodze do władzy, która miała dostać się po wywołanym powstaniu?

    Charakterystyczna rzecz – wiele pisze się, mówi o bohaterstwie powstańców – ich woli walki za Ojczyznę. A co z dowództwem? Prezydent Komorowski nigdy (a może nie wiem) nie chwalił się swoim przodkiem z powstania. Dlaczego taka…”skromność”?

    Gdy zawyją syreny (nie tylko w Warszawie) – ludzie staną, samochody zatrzymają się. I wszyscy mają złudzenie, że brali w czymś podniosłym, niezwykłym. Bohaterom należna jest cześć. A co z antybohaterami?

    Z opowieści rodzinnych. Przyjaciel teścia został wywieziony na daleki wschód ZSRR nie jako turysta, ale żołnierz. Ponieważ miał wykształcenie musiał zostać oficerem. Dyskusji nie było. Gdy znalazł się w Polsce i spotkał z teściem, powiedział: Zapomnij, że kiedyś tu była Polska. Dla swojego dobra, dla dobra i życia rodziny. Takiej Polski jak była już nie ma i nie będzie. To trudne, ale niezbędne dla przeżycia. Teraz tych „turystów” nazywa się zdrajcami, sprzedawczykami. Obraża na każdy możliwy sposób.  Jakby to nie były dzieci Polski.

    1. W Interii Walenciak pisze ”
      „Współcześni w ocenach Powstania Warszawskiego byli w zasadzie jednoznaczni. Generał Anders już 18 sierpnia 1944 roku pisał: „Nikt nie miał u nas złudzenia, żeby bolszewicy, pomimo ciągłych zapowiedzi, pomogli Stolicy. W tych warunkach Stolica, pomimo bezprzykładnego w historii bohaterstwa, z góry skazana jest na zagładę. Wywołanie powstania uważamy za ciężką zbrodnię i pytamy się, kto ponosi za to odpowiedzialność?”.

      Podobną, jak najbardziej krytyczną opinię o inicjatorach Powstania mieli i ci z lewa, i ci z prawa. Generałowie: Kazimierz Sosnkowski i Lucjan Żeligowski. Publicyści: Jerzy Giedroyc, Juliusz Mieroszewski, Wojciech Wasiutyński, Jędrzej Giertych, Melchior Wańkowicz, Stefan Kisielewski. Nie sądzę, by oni wszyscy się mylili.
      Decyzji o wybuchu Powstania bronili ci, którzy ją ogłosili, generałowie Komorowski i Chruściel.