Działania są zgodne z ustawą, która będzie przyjęta

Gdy wirus zaatakował znienacka niczego nie spodziewający się naród, władza przekonywała, że należy do zagrożenia podchodzić ze spokojem. Ci, którym niepokój zakłóca spokój powinni po prostu włożyć sobie lód do majtek i trzymać tak długo, aż uzyskają ukojenie. Nie minęło wiele czasu, a władza nie skorzystawszy ze zbawiennej rady i zakazała wstępu do lasu motywując to tym, że wirus nie mogąc stanąć do otwartej walki z uzbrojoną po zęby w respiratory od handlarza bronią i maseczki od instruktora narciarskiego służbą zdrowia schronił się w lasach i uprawia partyzantkę. Oczywiście nie ma najmniejszego znaczenia, że wszystkie te działania były bezprawne, ponieważ władza ma obowiązek działać bez oglądania się na prawo. Nawet jeśli je łamie to ma do tego pełne prawo, ponieważ działa w stanie wyższej konieczności.

Zanim podstępny wirus podstępnie zaatakował ogłoszono termin wyborów prezydenckich. Ponieważ organizowanie wyborów w czasie epidemii nie było najlepszym pomysłem, a władza uparła się, że muszą odbyć się w „konstytucyjnym” terminie, więc umyślono zmienić ordynację tak, by można było głosować korespondencyjnie zamiast w lokalach. Choć opozycja uważała całą akcję za hucpę nie tylko nie wycofała swoich kandydatów, ale czynnie brała w niej udział w parlamencie. Jedna z kandydatek na prezydenta nie szczędząc krytyki proponowanym zmianom oznajmiała, że nie rezygnuje z kandydowania, ponieważ byłoby to sprzeczne z polską racją stanu, ale zawiesza swoją kampanię wyborczą i apeluje do wyborców by na nią nie głosowali. Inny oznajmił, że wie, iż wybory nie będą uczciwe, ale trzeba mieć jaja, żeby wygrać z oszustem, a akurat jego natura hojnie obdarowała. Z uwagi na fakt, że z oszustem jest w stanie wygrać jedynie jeszcze większy oszust, więc nie wiadomo do dziś, czy były to czcze przechwałki, czy jest po prostu głupszy niż przewiduje polska norma.

Wtedy, trzy lata temu, po raz pierwszy w historii władza nie czekając na uchwalenie ustawy przystąpiła do jej realizacji. W Sejmie trwały prace, w Senacie trwały prace, p.rezydent, którym jest dr prawa Andrzej Duda jeszcze nie podpisał, PKW nie opracowała wzoru, a już ruszył druk kart wyborczych do głosowania korespondencyjnego. Wybory, mimo starań, nie odbyły się w wyznaczonym terminie, więc parlamentarzyści przystąpili do wyznaczania nowego. Choć prawnicy mieli wątpliwości natury konstytucyjnej, a politycy opozycji pewne zastrzeżenia, to ochoczo dołączyli do ustalania daty i oczywiście nie zamierzali rezygnować z kandydowania. Być może gdyby konsekwentnie opowiadali się po stronie prawa wynik głosowania byłby inny. Choć to akurat jest mało prawdopodobne, ponieważ choć samo głosowanie było w miarę uczciwe, to kampania przypominała próbę wygrania w pokera z przeciwnikiem grającym znaczonymi kartami. Jak uczciwe były to wybory świadczy postanowienie Sądu Najwyższego.

W związku z wyborami Prezydenta Rzeczypospolitej, zarządzonymi na 28 czerwca 2020 r. (pierwsze głosowanie) i na 12 lipca 2020 r. (ponowne głosowanie), w Sądzie Najwyższym w repertorium NSW, prowadzonym m. in. dla protestów wyborczych, zarejestrowano 5.847 spraw wywołanych wniesieniem protestów.

Sąd Najwyższy w pierwszej kolejności zbadał kwestię ich dopuszczalności. Stwierdzając istnienie przesłanek negatywnych w tym względzie, bez dalszego biegu pozostawiono około 88% protestów

Minęły trzy lata i proceder stosowania jeszcze nie uchwalonej ustawy został powtórzony w odwrotnej kolejności. Tym razem najpierw uchwalono ustawę, p.rezydent, którym jest doktor prawa podpisał ją, więc weszła w życie, ponieważ ogłoszona została 31 maja, a zgodnie z artykułem 52

Ustawa wchodzi w życie z dniem następującym po dniu ogłoszenia.

Kilka dni później doktor prawa, który sprawuje funkcję p.rezydenta stwierdził jednak, że to, co podpisał jest do du… bani, więc przygotował i złożył do laski, jak to mówią, nowelizację. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, bo nie pierwszy raz Andrzej Duda podpisuje bez zastanowienia to, co mu podsuną, gdyby nie to, że podpisana ustawa wyznaczała sztywne terminy. Artykuł 49. stanowi, iż

Kluby poselskie lub parlamentarne przedstawiają kandydatów na członków Komisji Marszałkowi Sejmu w terminie 14 dni od dnia wejścia w życie niniejszej ustawy.

Czyli od 31 maja 2023 roku. Artykuł 50 z kolei nakłada obowiązki na prezesa RM, którym jest Mateusz Morawiecki.

Prezes Rady Ministrów wybiera przewodniczącego Komisji w terminie 14 dni od dnia powołania członka na ostatni wakat w Komisji

Dlaczego władza nie stosuje się do prawa, które uchwaliła? Wyjaśnił to Kazimierz Smoliński w „Kropce nad i”. No bo jest zmiana stanu prawnego, no. Na uwagę Moniki Olejnik, że żadnej zmiany jeszcze nie ma Smoliński odrzekł: No jak to nie? No przecież przyjęliśmy poprawki, to jest zmieniony skład komisji, nie będzie mogło być posłów w tej komisji, no. Niestety cała wypowiedź utonęła w jazgocie prowadzącej, która ewidentnie cierpi na ADHD. Jutro będzie głosowanie… Tymczasem Andrzej Duda, który jest prezydentem, skierował wczoraj do Trybunału Konstytucyjnego ustawę którą podpisał, a później znowelizował.

Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Duda, zgodnie z zapowiedzią, skierował do Trybunału Konstytucyjnego, w trybie kontroli następczej, wniosek o zbadanie zgodności niektórych przepisów ustawy z dnia 14 kwietnia 2023 r. o Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007–2022 z Konstytucją.

P.rezydent dostrzegł niezgodność z konstytucją dwóch zapisów: art. 32 ust. 1 i art. 36 pkt 1. Żeby wniosek miał sens dostrzeżonych niezgodności nie skorygował zgłoszoną nowelizacją.

To, co wyprawia się w tym kraju z mniejszym lub większym udziałem, cichym lub jawnym przyzwoleniem i poparciem opozycji, każdemu musi, a przynajmniej powinno, zjeżyć włosy na głowie. Czym się takie podejście do prawa różni od bezprawia? Władza może przecież na przykład przeprowadzić masowe konfiskaty mienia powołując się na ustawę, której projekt wkrótce trafi pod obrady i zostanie uchwalony. W zasadzie może zrobić co zechce, bo nawet jeśli dziś stosownych przepisów nie ma, to kiedyś będą. Projekt jest już w przygotowaniu.

Po nieudanych wyborach zwanych kopertowymi władza za pomocą ustawy zapewniła sobie bezkarność. PiS w wielu ustawach próbowało zapewnić ją swoim, jednak do tej pory działało reaktywnie, dopiero po fakcie. Przygotowując ustawę w sprawie komisji badającej rosyjskie wpływy ktoś poszedł wreszcie po rozum do głowy i bezkarność zawarował od razu.

Art. 13. Członkowie Komisji nie mogą być pociągnięci do odpowiedzialności za swoją działalność wchodzącą w zakres sprawowania funkcji w Komisji.

Skutki tej dezynwoltury prawnej będą opłakane i długotrwałe. Wygrzebanie się z tego bagna i odbudowanie zaufania do instytucji państwowych potrwa pokolenia. Tym bardziej, że różnica między obecnie sprawującymi władzę a opozycją jest czysto kosmetyczna. W gruncie rzeczy to to samo pod różnymi szyldami. Oczywiście nie ma pełnej symetrii, opozycja jednak nieco się mitygowała, gdy była u władzy, ale teraz, gdy przychodzi co do czego, rzadko odmawia udziału w łamaniu prawa czy rujnowaniu finansów państwa.

Trudno obdarzyć zaufaniem kogoś, kto podważył zaufanie do instytucji państwa niszcząc system emerytalny, a teraz nie oglądając się na nic prze do władzy obiecując gruszki na wierzbie. Jak po przejęciu władzy opozycja zamierza odbudować zaufanie społeczne niezbędne do przeprowadzania reform i zmian? Zadeklaruje, że od dziś przestanie kłamać i stanie się prawdomówna? I co? Uwierzy jej ktoś?

Dodaj komentarz