Czy 22 tygodnie i trzy dni to 24 tygodnie?

W szpitalu, otoczona czułą opieką lekarzy, zmarła ciężarna kobieta wraz z płodem, czyli (zgodnie z obowiązującą obecnie terminologią) dzieckiem poczętym. Tutaj należy zaznaczyć na marginesie, że embrion, płód, zawsze jest dzieckiem, ale dziecko niezmiernie rzadko jest człowiekiem. Dziecko jest własnością rodziców. Rodzice mają prawo wychowywać je zgodnie ze swoim światopoglądem, a ono nie ma prawa mieć własnego zdania i poglądów.

Sytuacja lekarzy ginekologów jest nie do pozazdroszczenia. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego jeszcze bardziej zagmatwał i tak już uznaniowe, nieostre prawo. Trudno więc winić lekarzy, że nie chcąc narazić się na szykany, prokuratorskie śledztwa, przesłuchania i ewentualną odpowiedzialność karną nie decydują się na zabiegi i problematyczne procedury medyczne. Jeśli bowiem lekarz nie zrobi nic, nie kiwnie palcem, będzie ściśle trzymał się procedur, to praktycznie nic mu nie grozi nawet jeśli pacjent zostanie kaleką lub umrze. Gdy jednak spróbuje pomóc, zawierzy swej medycznej wiedzy i doświadczeniu, a pacjent umrze, może być w nieskończoność ciągany po sądach, bo prokuratura działa na pokaz, a nie po to, żeby sprawę wyjaśnić.

Lekarz nie musi być znawcą prawa. Nie można także od niego oczekiwać heroizmu, poświęcenia. Też miewa rodzinę, też chce żyć i pracować bez obawy, że jakiś urzędnik lub funkcjonariusz będzie oceniał jego pracę nie w oparciu o wiedzę medyczną, lecz post factum, gdy już wiadomo jakie skutki przyniosły określone działania. To wszystko jest oczywiste. Niemniej jednak całe zrozumienie i sympatia dla lekarzy i ich ciężkiej pracy pryska jak bańka mydlana, gdy po śmierci kobiety profesor medycyny przekonuje, że medycy zrobili wszystko, co do nich należało i wcale nie czekali, aż sprawa rozwiąże się za nich, nie czekali na śmierć płodu. To, że jednocześnie podważa kwalifikacje swoich kolegów i próbuje rozmyć odpowiedzialność to sprawa drugorzędna. Według profesora żeby wiedzieć co robić trzeba mieć mnóstwo informacji dodatkowych, żeby podejmować decyzję i tą decyzję podejmuje najbardziej doświadczony zespół lekarzy, który istnieje w danym szpitalu.

Do danego szpitala została przywieziona kobieta w 22 tygodniu ciąży z odpływającymi wodami. Najbardziej doświadczony zespół lekarzy podjął decyzję, że poczeka żeby przekonać się czy dziecko przeżyje po odejściu wód. Zawsze są to decyzje konsyliarne, ale oparte na wiedzy zdobytej podczas ciężkich, ogromnie ciężkich studiów sześcioletnich, ogromnie ciężkiej, trudnej specjalizacji jaką jest położnictwo i ginekologii zakończoną egzaminem […] i doświadczeniem, poparte doświadczeniem właśnie ordynatora, który kieruje oddziałem. Każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie. Nie będę ferował absolutnie żadnych dróg postępowania, albo ustalał dróg postępowania w danym przypadku, ponieważ każdy przypadek wymaga oddzielnej drogi postępowania. Okazuje się, że są przypadki, które w takich sytuacjach wymagają pilnej interwencji, ale są też przypadki, które w takich sytuacjach wymagają obserwacji. Ja nie będę daleko szukał. Obecnie ja mam też na oddziale pacjentkę w dwudziestym tygodniu, której odpływają wody płodowe i wspólnie ustaliliśmy, że obserwujemy, czekamy i analizujemy. Teoretycznie nie ma problemu, choć jest to dwuznaczne moralnie, gdy kobieta wie co ją może spotkać i świadomie ryzykuje swoim życiem. Zupełnie inna sytuacja jest wtedy — a zdarza się to zdecydowanie częściej — gdy lekarze o niczym nie informują i arbitralnie decydują o wdrożeniu procedury „obserwujemy, czekamy, analizujemy” licząc na to, że jakoś to będzie i ktoś przeżyje, jak nie płód, to pacjentka.

Kilka chwil później profesor stwierdza, że 22. tydzień to jest traktowane jako poronienie, więc [dziecko] nie ma szans przeżycia, co daje mu asumpt do snucia rozważań ile to jest dwadzieścia dwa tygodnie. Bowiem dziecko 22-tygodniowe nie ma szans przeżycia, ale 24-tygodniowe ma. A więc pytanie czy 22 tygodnie i trzy dni, czy 22 tygodnie i 6 dni i 22 tygodnie i pięć dni, to też się nazywa 22 tygodnie, a w życiu płodowym, w przebiegu ciąży jeden dzień to jest można powiedzieć kilka lat życia dorosłego. Wreszcie stało się jasne dlaczego płód mający 22 tygodnie nie jest w stanie przeżyć. 22 tygodnie to 154 dni., każdy dzień w życiu płodowym to kilka lat życia dorosłego. Rzadko który dorosły dożywa 154 lat, to oczywiste. Tylko dlaczego w takim razie 22 nie ma szans, ale 24 już byśmy mówili o możliwości przeżycia?

Nigdzie i nigdy samozwańczy obrońcy życia nie uratowali żadnego życia. Zawsze i wszędzie sprawiali ból i sprowadzali nieszczęście. W Polsce przez fanatycznych szaleńców nie będzie wkrótce miał kto opiekować się kobietami w ciąży, albowiem młodzież nie chce iść uczyć się w kierunku położnictwa. Nie mamy młodej kadry, która by zasiliła nas, my już odchodzimy na emerytury, natomiast proszę sobie wyobrazić: nie ma lekarzy specjalistów, nie ma lekarzy młodych chętnych do pracy w położnictwie. Dlaczego? No właśnie dlatego, że kierując się wiedzą medyczną narażają się na odpowiedzialność karną.

Korespondent Frankfurter Allgemeine Zeitung w 2016 roku dostrzegł to, czego nie chce dostrzec spory odsetek Polaków:

Wiele przemawia za tym, że ta podwójna tragedia z Katynia i Smoleńska stała się dla brata, który pozostał przy życiu, źródłem energii, która jest mu potrzebna do przeorania Polski i reinterpretacji jej mitów.

Niewiele już pozostało do przeorania, oj bardzo niewiele.

Dodaj komentarz