Canalis ergo sum

Najnowszy sondaż dowodzi, że przekaz lewicy jest mniej atrakcyjny od przekazu nieudolnej koalicji populistycznej. Gdyby wybory odbyły się w grudniu wygrała by Zjednoczona Prawica. Chęć zagłosowania na nią zadeklarowało 31% respondentów. Koalicja Obywatelska może liczyć na 18 %, a Polska 2050 Szymona Hołowni na 16% głosów. I tyle. Na granicy progu wyborczego jest Konfederacja (5%), a poniżej Lewica (4%). Partie na których czele stoi muzyk rockowy i pluszowy tygrysek po rozstaniu cieszą się poparciem na poziomie 2%. Te wyniki potwierdzają mizerię na polskiej scenie politycznej. Nikłe poparcie bierze się ewidentnie stąd, że partie opozycyjne nie konkurują programami, wizją. Zamiast proponować rozwiązania prorozwojowe, tworzenie nowych miejsc pracy i stymulujące wzrost płac, o głosy wyborców zabiegają obiecując im gruszki na wierzbie i usiłują kupić sobie poparcie jałmużną, czyli programami socjalnymi. Zamiast deklaracji „stworzymy nowe miejsca pracy” jest „wybranym rozdamy po kilkaset złotych i nie pytajcie nas skąd je weźmiemy”.

Rząd, rada ministrów, to organa mające za zadanie sprawne zarządzanie państwem. Poszczególni ministrowie odpowiadają za powierzone im resorty, a do zadań Prezesa Rady Ministrów należy koordynacja działań i czuwanie nad całością. Tyle teoria. W praktyce mamy do czynienia z ministrami, z których większość niczym się nie wyróżnia, a ci, o których jest głośno rozgłos zyskują kontrowersyjnymi lub bezmyślnymi działaniami. Nie ma żadnej koordynacji działań, więc niektórzy ministrowie wykraczają poza swoje kompetencje, wchodząc w obszar działania innych resortów. Każdy albo ciągnie w swoją stronę, albo nie podejmuje żadnych działań. Jest to możliwe dzięki temu, że na czele rządu stoi człowiek bez właściwości, przyzwoitości, zasad, który nad niczym nie panuje na nic nie ma wpływu. Nawet polityka kadrowa nie leży w jego gestii. Skład Rady Ministrów został mu narzucony, więc i o samodzielnym odwołaniu któregoś ministra mowy być nie może. Jednym słowem miękiszon, którego jedynym zmartwieniem i celem jest utrzymanie się na stanowisku za wszelką cenę. Przełknął obelgę, przełknął i słowa Beaty Kempy, która we wpisie adresowanym do ministra Ziobry oskarżyła go o zdradę:

Panie Ministrze Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro
Dziękuję jako Polka i matka za obronę naszej Ojczyzny przed poniewierką, upokarzaniem i łajaniem przez Niemców, Holendrów, Francuzów i innych.Właśnie uroczyście oddaliśmy suwerenność pod rządy obcych państw – z uśmiechem, oprawą PR-ową i ku radości tych, którzy nigdy Polski nie mieli w sercu. Ale „Jeszcze Polska nie zginęła” dopóki są tacy jak Pan.

Jedyne na co zdobył się, to zapewnienie, że Zjednoczona Prawica jest ugrupowaniem, jak Ronald Reagan mawiał, dużego namiotu. Mamy różne grupy, które mają prawo mieć różne poglądy na różne tematy. Szanuję naszych partnerów, współpracowników, w szczególności Solidarnej Polski. Mam nadzieję, że mimo różnego patrzenia na sprawę dojdziemy do porozumienia w tym sensie, że jest tak wiele spraw, które nas łączą, że jest ono możliwe. Jak widać sprawy kraju mają dlań znaczenie drugo-, a nawet trzeciorzędne. Tylko koryto się liczy, jak mawiali starożytni „koryto ergo sum”. Za koryto ksiądz się żarliwie modli, dla koryta działacz się upodli.

Na ołtarzu wewnętrznych sporów i żądzy władzy poświęcono interes ojczyzny, kupczono jej zabezpieczeniem finansowym, stawiano na szali dalsze członkostwo w Unii. W końcu przełożony tupnął nogą uświadomiwszy miękiszona, że na wecie nic nie zyska, a może dużo stracić, ze stanowiskiem na czele. W rezultacie zgodził się na wszystko. I wtedy stał cię cud. Krytykująca dotąd rząd opozycja, która co i rusz składała wnioski o wotum nieufności, tym razem nie posiadała się z radości na wieść, że rząd zapewnił sobie finansowanie, dzięki czemu przetrwa kolejne lata i zagwarantuje sobie wygrana w kolejnych wyborach. Po przejęciu kluczowych instytucji mających wpływ na ich organizację i zliczanie głosów przyszła pora na na przejęcie, czyli repolonizację mediów. Pierwszy krok — podporządkowanie sobie mediów lokalnych — właśnie został wykonany.

Realizacji tych ambitnych planów wbrew oczekiwaniom i logice nie przeciwstawia się opozycja, lecz kobiety, które masowo wyległy na ulice. Opozycja nie tylko nie przeciwstawiała się psuciu prawa, ograniczaniu swobód obywatelskich, podporządkowywaniu kolejnych instytucji, ale często wspierała rządzących, o czym świadczą głosowania w Sejmie. Doskonałym przykładem były wybory organizowane w środku pandemii, z pogwałceniem Konstytucji i wbrew prawu, do których opozycja parła równie gorliwie jak PiS. Dlatego władza nie boi się porykiwania pluszowych tygrysków — Kosiniaka-Kamysza, Czarzastego czy Budki — lecz kobiet na ulicach. A im boi się bardziej, tym brutalniej sobie poczyna. Złamanie ręki uczestniczce protestów z jednej strony potwierdza obawy, że policja dziś stoi już tam, gdzie stało ZOMO, a z drugiej, że władza za strachu traci rozum.

Sprawa złamanej ręki zostanie oczywiście dogłębnie i bezstronnie zbadana. Najpierw zbada ją podległa PiS-owi policja, potem ewentualnie przyjrzy się jej podległa PiS-owi prokuratura, a potem… Z potem jest problem, ponieważ jeszcze nie wszyscy sędziwie skapitulowali, więc na sądy jeszcze liczyć nie można. W tym przypadku jednak nie ma to najmniejszego znaczenia, ponieważ bez śledztwa wiadomo, że kobieta stawiała zacięty opór, kopała, gryzła i drapała, a w końcu sama sobie rękę wykręciła i połamała. Rzecznik policji rozwiewa wszelkie wątpliwości: Analizując ostatnie zabezpieczenie z 9 grudnia, mówiąc o skutku, czyli złamanej ręce jednej z protestujących osób, nie możemy zapominać o przyczynie. Pamiętajmy, że tego dnia policjanci po raz kolejny zabezpieczali liczne nielegalne zgromadzenia. Nie zgłoszono wcześniej tych protestów w Urzędzie Miasta, a także były one wcześniej zapowiadane, co przeczy ich spontaniczności. Swego czasu górnicy stawiali tak zacięty opór, że milicja nie miała innego wyjścia i musiała ich zastrzelić. IPN ten bohaterski wyczyn funkcjonariuszy nazywa „największą zbrodnią stanu wojennego”. Czy uczynienie kaleki z młodej dziewczyny u progu życia to największa zbrodnia polskiej policji państwowej, czy dopiero preludium?

Swoją drogą to, co rzecznik policji powołując się na prawo plecie o nielegalnych zgromadzeniach świadczy o tym, że nie ma bladego pojęcia o czym mówi. Wystarczy zajrzeć do prawa o zgromadzeniach, by się o tym przekonać. Przecież żeby się zgromadzić spontanicznie trzeba wpierw się skrzyknąć, ustalić miejsce i czas. Jaki sens ma organizowanie manifestacji w obronie skrzywdzonej przez policjanta dziewczyny tydzień czy miesiąc po fakcie? Z drugiej strony policja brutalizuje się spontanicznie czy na rozkaz?

W PRL-u tylko wiece poparcia były legalne. Wszelkie inne zgromadzenia i manifestacje były brutalnie rozpędzane. Dziś znowu zgromadzenia stały się nielegalne. Kiedy policja zacznie używać broni?

Dodaj komentarz


komentarzy 5

  1. Ostatnie pytanie jest bardzo  zasadne. Czy i kiedy? Jak na razie przestraszonego prezesa wywieziono gdzieś poza Warszawę, ale następnym razem może nie zechce zostawić kotów samych.

    Ciekawie dzieje się w rządzie. Kogucik zerowy kukuryka i kukuryka, podskakuje, stroszy piórka. Czyżby wykonywał polecenia Ordo Iuris? KK chce mieć wpływy, pieniądze i spokój. Mury polskich miast są zapaskudzane napisami,malunkami, ale tylko pomalowanie muru kościoła okazało się „dewastacją kościołów”.

    Jak na razie obie strony konfliktu zachowują spokój, bo dnie są krótkie, wiatry zimowe dokuczliwe. „Odważni” milicjanci nabrali werwy po otrzymaniu gazów, pałek teleskopowych. Możliwość otrzymania premii za „lanie bab” bezkarne widać jest taka podniecająca.

    Mnie brutalność policji nie zaskoczyła. I należy oczekiwać, że to nie koniec. Teraz będzie czas na dochodzenia, kierowanie spraw do sądów. I gdyby nie pandemia i jej ewentualne groźniejsze skutki, z protestującymi by się nie cackali.

    1. A tymczasem

      Uczestników sondażu SW Research dla rp.pl spytaliśmy kto – ich zdaniem – powinien obecnie pełnić rolę lidera opozycji.

      Najwięcej, 24 proc. respondentów, uważa, że „żaden polityk opozycji nie zasługuje na takie miano”.

      21,1 proc. ankietowanych wskazuje prezydenta Warszawy, Rafała Trzaskowskiego.

      18,7 proc. respondentów uważa, że rolę lidera opozycji powinien pełnić Szymon Hołownia, lider ruchu Polska 2050.

      9 proc. widziałoby w tej roli Krzysztofa Bosaka z Konfederacji.

      2,8 proc. ankietowanych w roli lidera opozycji widziałoby Włodzimierza Czarzastego.

      Po 2,2 proc. respondentów uważa, że liderem opozycji powinien być Borys Budka i Władysław Kosiniak-Kamysz.

      3,2 proc. ankietowanych widziałoby w tej roli innego polityka.

      16,8 proc. nie ma zdania w tej sprawie.

      Czy beznadziejny lider opozycji, którym ludzie gardzą jest w stanie poprowadzić ugrupowanie ku zwycięstwu? Przykład Schetyny dowodzi, że jest to niemożliwe. Prawdziwy przywódca ustępuje widząc, że nie podoła. Miernota kurczowo trzyma się stołka i tonie wraz z nim.

      1. Jeśli dożyję, będę miała ogromny problem na kogo zagłosować. Na posła, któremu dawałam swój głos już nie zagłosuję. Mądrych, aktywnych polityków w swoim okręgu wyborczym nie widzę. Chyba jednak nie pójdę.

        Obecny zarząd PO jest nieporadny, nie ma nawet cienia jakiegoś programu. Może powstanie nowa formacja, bo na dziś wszystkie są beznadziejne. A jeśli PO i Hołownia nie odetną się od KK, nie powiedzą, że rozwiążą problemy gwałconych dzieci przez kler i nie pociągną do odpowiedzialności biszopów, to przegrają!

        Jest jeszcze sprawa służby zdrowia, która wymaga szybkich, niezbędnych zmian!!