1044 tupolewy

Nieco ponad wiek temu wojska radzieckie podeszły już pod Warszawę i szykowały się do jej zajęcia. Wbrew temu, co się powszechnie sądzi, naprzeciw nich nie stanęły wojska polskie pod wodzą marszałka Józefa Piłsudskiego, lecz imigrantka żydowska o imieniu Maryja. Na chmurze ukazała się bolszewikom, a ci nie poznali jej. Zapomnieli albo Lenin ze Stalinem wybili im z głów, że „Дева Мария, Пресвятая Богородица, Царица Небесная — земная мать Иисуса Христа.” No więc gdy bolszewicy spostrzegli Maryję na chmurze, porzucili broń i ekwipunek i pierzchli w popłochu. Zatrzymali się dopiero hen, za Lwowem i Wilnem. Kilka lat wcześniej w podobny sposób Maryja pogoniła Niemców spod Paryża. Obie interwencje w ziemskie sprawy ochrzczono mianem cudów. W Polsce był to cud nad Wisłą, we Francji nad Marną.

Od tamtych wydarzeń minęło ponad sto lat i mało brakowało, a nad Wisłą wydarzyłby się drugi cud. Nie doszło do niego nie tyle dlatego, że imigrantom w Polsce nie udziela się schronienia i wypycha za granicę, ile dlatego, że nie ma cudów. Wyłącznie do tej kategorii należałoby zaliczyć powierzenie przez prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę p. prokurator Ewie Wrzosek śledztwa, którego celem byłoby sprawdzenie, czy mini ster Zbigniew Ziobro zgodnie z prawem rozdysponowywał pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości.

W 2010 roku także nie było cudu. Była tragedia. W katastrofalnym zamachu poległo w podsmoleńskim zagajniku 96 osób. W ciągu dwóch lat, od marca 2020 roku, gdy odnotowano w Polsce pierwszy przypadek zakażenia koronawirusem, do grudnia 2021 roku w nierównej walce z mikrobem poległo grubo ponad 1000 tupolewów. Wtedy żałoba trwała ponad tydzień, dziś zmarłym musi wystarczyć minuta ciszy, świeczka i świadomość, że sami są sobie winni. Uważa tak 39% rodaków, w tym 48% zwolenników PiS-u i aż 57% sympatyków Lewicy.

Rząd w związku z pandemią wywiesił białą flagę i nie robi nic. Tego nie zdzierżył nawet Krzysztof Piasecki, więc zapytał Adama Niedzielskiego, który jest ministrem, dlaczego „nie walnął pięścią w stół” i nie podał się do dymisji, skoro nikt go nie słucha i wszyscy go lekceważą. Dziwne pytanie, bo łatwiej sobie wyobrazić latającą krowę niż Niedzielskiego walącego pięścią w stół. Ja nie uważam, że moja rola jest rolą obrażania się na rzeczywistość. Trwam na stanowisku, za nic nie odpowiadam, nic nie robię, biorę kasę, czego więcej mógłbym chcieć? Jeżeli mamy do czynienia z trudną sytuacją, a z tą sytuacją przypomnę panu, że mamy do czynienia blisko już od dwóch lat, bo niedługo to minie dwa lata, ja zajmuję stanowisko ministra zdrowia od prawie półtora roku. Gdy ministrem zdrowia był Szumowski liczba zakażeń nie przekraczała 1000, gdy ministrem zdrowia został Niedzielski liczba zakażeń przekraczała 10.000. Wszystkie te fale, które miały rzeczywiste apogea, bo ta pierwsza fala została spłaszczona takim totalnym lock-downem, całe te zjawisko przeszedłem zarządzając, podejmując bardzo trudne decyzje czasami i tutaj chodzi o to, żeby systematycznie, krok po kroku starać się poprawiać te możliwości dostępności leczenia, leczenia, które oparte jest na najnowszych technologiach, łącznie ze szczepieniami i jako państwo, ja jako minister zdrowia cały czas zapewnialiśmy pacjentom dostęp zarówno do najnowszych szczepień, do najnowszych leków, jesteśmy zawsze pierwsi jeśli chodzi o kolejkę do dostępu do tych najnowszych technologii.

Ktoś potrafi wymienić choć jedną „bardzo trudną decyzję” podjętą przez Niedzielskiego? No i co z tego, że on poda się do dymisji? Co to da? Poza tym, że przestanie pobierać ministerialną pensję? I co z tego wyniknie? To nie zmieni konfiguracji politycznej, to nie zmieni nastrojów społecznych, cały czas bardzo silna będzie grupa. która ma wyraźny taki stosunek antyszczepienny i to jest po prostu rzeczywistość, wie pan, nie można się obrażać na grawitację. Jego grawitacja trzyma przy korycie!

Słuchając wynurzeń Niedzielskiego Adama, który jest ministrem, trudno opędzić się od myśli, że ministrowi oraz premierowi doradza tak zwana Rada Medyczna, której członkowie także wydają się przyspawani do stołków. Radzą aż im się z łbów kurzy, a ich światłe uwagi i propozycje kwitowane są wzruszeniem ramion lub pogardliwym uśmiechem. Wielu czcigodnych członków bardzo chętnie zabierało głos w mediach krytykując posunięcia rządu, któremu doradzają. Jednak coraz trudniej traktować poważnie paplaninę prof. dr. hab. n. med. Roberta Flisiaka, ​​​​​prof. dr. hab. n. med. Krzysztofa Simona, prof. dr. hab. n. biol. Krzysztofa Pyrcia czy dr. n. med. Konstantego Szułdrzyńskiego. O przewodniczącym, prof. dr. hab. n. med. Andrzeju Horbanie nawet wspominać nie warto. Tymczasem dzisiaj liczba zgonów, zgodnie z oficjalnymi informacjami wyniosła 100.254. To 1044 tupolewy. Będzie pomnik? Schody do nieba? A przecież te ponad 100 tysięcy to ci, których zdiagnozowano. Drugie tyle zmarło chociażby dlatego, że nie otrzymało w porę pomocy.

Gdzieś, kiedyś, ktoś bezczelnie sugerował: nie pchaj się na afisz jeśli nie potrafisz. Teraz za polską politykę odpowiadają ludzie, których jedyną umiejętnością jest trwanie przy korycie.

Dodaj komentarz