100 lat… więzienia

Jeśli pod wpływem emocji, w oparciu o jednostkowe zdarzenia, majstruje się przy prawie, to prędzej czy później przekształci się je w farsę. Dlatego sprawca wypadku drogowego, w którym zginie jedna osoba może siedzieć dłużej od terrorysty, który detonując bombę atomową pozbawi życia mieszkańców całego miasta lub dzielnicy.

Art. 163.
§ 1. Kto sprowadza zdarzenie, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, mające postać:
4) gwałtownego wyzwolenia energii jądrowej lub wyzwolenia promieniowania jonizującego, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12.

Można spokojnie postawić euro przeciw orzechom, że jeśli ktoś faktycznie doprowadzi do jakiegoś nieszczęścia na wielką skalę natychmiast nasi dzielni posłowie rzucą się poprawiać kodeks karny i kara zostanie zaostrzona. Jak bowiem wiadomo tylko kara, surowa kara, dotkliwa kara załatwi każdy problem. Wyznawców tej wiary nie przekona nic, nawet terrorysta względnie zamachowiec samobójca, którego ukarać się nie da. Chyba że pośmiertnie.

Dorośli ludzie postanowili rozegrać mecz w piłkę, która jest okrągła. Umówili się nad rzeką, wielkie głazy robiły za bramki, które są dwie. Nikt nie miał nic przeciwko temu. Dorośli ludzie postanowili nad rzeką rozegrać wyścigi piesze. Nikt nie miał nic przeciwko temu. Dorośli ludzie postanowili obić sobie mordy na ringu. Była telewizja, była publiczność, nikt nie miał nic przeciwko temu. Dorośli ludzie, miłośnicy dwóch różnych drużyn piłkarskich lub mieszkańcy sąsiednich osiedli, postanowili obić sobie mordy. Umówili się nad rzeką. Pojawiła się policja, spacyfikowała zgromadzenie, uczestnicy stanęli przed sądem. Ponieważ

Art. 158.
§ 1. Kto bierze udział w bójce lub pobiciu, w którym naraża się człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo nastąpienie skutku określonego w art. 156 § 1 lub w art. 157 § 1, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Ten przepis jest tak chytrze skonstruowany, że odpowiadać za udział w bójce może także napadnięty, który dał odpór bandytom. I tak bywało — o zbirach cisza, natomiast po prokuraturach i sądach ciągani bywają poszkodowani, którzy mieli czelność bronić się „przekraczając granice obrony koniecznej”.

W teorii zaostrzanie kar to remedium idealne. A praktyka? W praktyce jest z jednej strony bezkarność, z drugiej bezradność. Oto pijany kierowca powoduje wypadek. Jeden ze świadków podaje policji nazwisko i adres zamieszkania sprawcy. Po roku żmudnego śledztwa dochodzenie zostaje umorzone. Dlaczego? Nie udało się… wykryć sprawcy! Z drugiej strony strzelanie do niewłaściwych osób, mylenie mieszkań, coraz powszechniejsze przekraczanie uprawnień pozostaje często „zgodne z procedurami” i przeważnie bezkarne.

Na bratniej Ukrainie parlament właśnie „zaostrzył prawo”. Unia Europejska uważa to za krok w złą stronę. Na szczęście my kroczymy w dobrą, więc wszelkie obostrzenia, jak utrudnienie organizowania zgromadzeń, nie wzbudzają niepokoju.

Dodaj komentarz