A MEeeeeN…

Przez dziesięciolecia przekonywano nas, że rząd i partia są idealne, a pewne niedociągnięcia są spowodowane ułomnością natury ludzkiej. Przez dwadzieścia lat oswoiliśmy się ze świadomością, że rząd aktualnie rządzący nie potrafi rządzić, na niczym się nie zna, a kraj postawi na nogi rząd utworzony przez tych, którzy obecnie są w opozycji. Jednocześnie mamy także świadomość, że aktualnie rządzący rząd nie może nic zrobić, bo poprzednicy zawalili. Przykład? Rząd koalicyjny PO i PSL nie może przeprowadzić żadnej sensownej reformy emerytalnej ponieważ rząd Jerzego Buzka popełnił błąd tworząc OFE. Albo przez pięć lat nic się nie dało zrobić z niekorzystnym dla Polski pakietem klimatycznym, ponieważ zgodził się nań śp. prezydent Lech Kaczyński. Co prawda Tusk też się zgodził, ale on rządzi, więc niewiele może.

Jest jednak resort w rządzie, który nie zwala winy na poprzedników, nie ubolewa nad pozostawionym przez nich bałaganem, lecz kontynuuje dzieło. Chodzi o ministerstwo edukacji narodowej. Wiadomo, że edukacja narodowa ma się tak do edukacji jak węgiel kamienny do kamienia węgielnego. Dlatego ministerstwo nie poprawia tego, co zastało, bo poprawiać nie ma czego, tylko twórczo rozwija myśl parafialną. W niewiele ponad rok po zastąpieniu ministra Giertycha przez panią minister Katarzynę Hall ministerstwo uznało, że uczenie dzieci w szkole jest niezgodne z Konstytucją. A MEN będzie respektować zapisane w Konstytucji RP prawo rodziców do zapewnienia swoim dzieciom wychowania i nauczania zgodnie z ich przekonaniami. Lecz bez paniki, proszę. Nie wszystkimi przekonaniami. Dlatego ministerstwo nie zapewni dzieciom na przykład nauczania, że Ziemia jest płaska, choćby rodzice byli o tym bóg wie jak bardzo przekonani.

O co chodzi z tymi przekonaniami i o jakim nauczaniu mowa? O wszystkim, co ma związek z ciałem, płcią, zdrowiem, higieną, współżyciem społecznym i płciowym. Bowiem w styczniu owego 2009 roku, w którym rzecz miała miejsce, Związek Nauczycielstwa Polskiego i kilka innych organizacji podpisały „Porozumienie na rzecz upowszechnienia edukacji seksualnej”. Autorzy przekonywali, że Polskę od innych krajów europejskich dzieli ,,cywilizacyjna przepaść”. I domagali się wprowadzenia obowiązkowej edukacji seksualnej, podczas której przekazywana byłaby między innymi wiedza o sposobach zapobiegania ciąży czy profilaktyki HIV/AIDS. To tak przeraziło Episkopat, a tym samym panią minister od narodowej, że przekazywanie wiedzy na temat seksualności uznała za niezgodne z Konstytucją.

Tu dygresja. W tymże 2009 roku, RM (Rada Ministrów) przyjęła sprawozdanie z wykonania ustawy o planowaniu rodziny w 2008 r. Wynikało z niej, że aż 82 dziewczynki w wieku 14 lat i mniej urodziły dzieci. Polski kodeks karny stanowi, że uprawianie seksu z osobą poniżej 15. roku życia jest przestępstwem. Co więc tutaj napawa optymizmem? Stwierdzenie raportu, że Nie odnotowano żadnego przypadku przerwania ciąży wskazującego, że ciąża była wynikiem czynu zabronionego. Ergo — obcowanie płciowe z dzieckiem poniżej 15 roku życia nie nosi znamion czynu zabronionego, a wysiłek organów i wszystkich wymiarów sprawiedliwości skupia się na tym tylko, by owo dziecko ciąży nie usunęło.

Co ciekawe sprawozdanie przywołuje ustawę, która w świetle interpretacji ministerstwa edukacji jest ewidentnie niezgodna z konstytucją: Obowiązująca w Rzeczypospolitej Polskiej (…) ustawa przyjmuje jako naczelną zasadę normatywną stwierdzenie, że życie jest fundamentalnym dobrem człowieka, a troska o życie i zdrowie należy do podstawowych obowiązków państwa, społeczeństwa i obywatela. Ponadto uznaje prawo każdego obywatela do odpowiedzialnego decydowania o posiadaniu dzieci oraz prawo dostępu do informacji, edukacji, poradnictwa i środków umożliwiających korzystanie z tego prawa.

Nowa pani minister na stanowisku ministra edukacji narodowej także nie wypadła sroce z pod ogona i się zna. Dlatego według niej obowiązkowa modlitwa przed posiłkiem na stołówce szkolnej jest — dla odmiany — jak najbardziej zgodna z prawem. No a na dodatek jeśli coś przez lata nie budzi zastrzeżeń, to tym bardziej musi być z nim zgodne. Z informacji przekazanych przez dyrektora wynika, że szkoła – mimo iż w ciągu dziesięciu lat nie otrzymała żadnych zastrzeżeń ze strony rodziców — rozważa modyfikację treści zapisanych na tablicy w stołówce szkolnej, przez nadanie im bardziej uniwersalnego ujęcia, uwzględniając fakt, że refleksja związana ze spożywaniem posiłku, a także obecna praktycznie w każdej religii modlitwa przed i po posiłku, mają charakter ogólnoludzki.

Sam Episkopat nie ująłby tego lepiej. Przerażenie ogarnia tylko, gdy sobie uświadomić, że funkcję ministra edukacji narodowej pełni ktoś, kto nie rozumie zapisów Konstytucji RP: Zgodnie z art. 25 ust. 1 Konstytucji RP władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym. W tym sensie ingerencja Ministerstwa w treści zapisane na tablicy w stołówce szkolnej — mimo niezręczności występujących w nich sformułowańmiałaby znamiona nieuprawnionej cenzury — bredzi ministerstwo w piśmie wyjaśniającym adresowanym do Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Dlaczego psy wiesza się na nieszczęsnym prokuratorze* czy biegłej, skoro ministerstwo nie gorsze?

Zgodnie z tą wykładnią brak symboli religijnych w przestrzeni publicznej oraz niezmuszanie dzieci do określonych zachowań motywowanych religijnie to „cenzura” i „brak swobody w głoszeniu przekonań w życiu publicznym”.

W tym miejscu należy głęboko pokłonić się młodzieńcom, którzy są równie narodowi jak edukacja i którzy raz sierpem raz młotem czerwoną hołotę. Panowie, że się tak wyrażę, czerwona hołota nie zmuszała nikogo, by na stołówce szkolnej modlił się do Lenina. A przecież Lenin osiągnął nieporównywanie więcej niż Jezus, któremu nawet nie udało się wyzwolić Izraela spod okupacji.


* Przedstawiciele związku zawodowego prokuratorów z okręgu białostockiego uważają, że ma miejsce kampania medialna przejawiająca się w naruszaniu godności prokuratorów, związana z orzeczeniami w sprawach związanych m.in. z publicznym propagowaniem faszyzmu.

Dodaj komentarz