Skłamałbym gdybym stwierdził, że w reakcji na moje wpisy dostaję mnóstwo uwag i maili. Ale czasem jeden wystarczy, by wprawić w zdumienie i zakłopotanie. Wielokrotnie dawałem wyraz przekonaniu, że polski system zdrowia stoi na głowie i nie służy ani lekarzom, ani pacjentom. Kilka dni temu napisałem o tych, bez których rządzącym rządziło by się znacznie lepiej, o mitycznych „onych” którzy „nie dają” czy „nie pozwalają”. Część wpisu poświęciłem służbie zdrowia i oto dowiedziałem się, że napisałem „paszkwil w stylu Ziobro na lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej”.
Ponieważ zdarza się, że człowiek odda myśl tak niezręcznie, że da się ją także zrozumieć opacznie, więc sięgnąłem do tekstu, a potem obdzwoniłem wszystkich możliwych znajomych, z zaprzyjaźnionym lekarzem ze stron rodzinnych włącznie (specjalista, nie POZ), by upewnić się, że faktycznie można ten wpis odczytać jako ‚atak’ na lekarzy, a nie krytykę systemu i poczynań nowego ministra. Niestety, nikt go nie dopatrzył się w nim krytyki lekarzy, zaś lekarz dodał jedynie od siebie, że gdy niedawno zmieniał pracę, właściciel przychodni wprost mu zapowiedział, że jak będzie zlecał zbyt dużo badań zostanie zwolniony. Znam go jednak od tak dawna, że jestem o pacjentów spokojny, czego o jego pracy w tej sytuacji oczywiście powiedzieć nie można.
Cały wpis