Restrukturyzacja popisu

Są procesy, które raz zapoczątkowane trudno przerwać. Do takich procesów obok reakcji termojądrowej, wypuszczenia Dżina z butelki czy otwarcia puszki Pandory należy rekonstrukcja rządu. Z Dżinem zresztą jest jeszcze jeden problem. Pojawił się bowiem pewnego razu znienacka przed pewnym mieszkańcem miasta wojewódzkiego i zapytał:
— A trzecie życzenie?
— Jakie trzecie? Chyba nie trzecie a trzy? — mimo zdumienia mieszkaniec miasta wojewódzkiego nie stracił zimnej krwi.
— Owszem — odrzekł Dżin — Drugim życzeniem anulowałeś pierwsze i zostało trzecie.
— Nic nie pamiętam…
— Czy życzysz sobie, żebym przywrócił ci pamięć? — zapytał szyderczo Dżin.
— Nie, nie! Skoro mam jeszcze jedno życzenie to chcę, żeby zabijały się za mną kobiety!
— Ciekawe. Pierwsze twoje życzenie brzmiało identycznie…

No więc są procesy, których nie da się zatrzymać. Zalicza się do nich rekonstrukcja. Raz zapoczątkowana jest nie do zatrzymania. Po zakończeniu rekonstrukcji rządu kontynuowana była w urzędach i instytucjach państwowych. Teraz znowu wróciła i szaleje w ministerstwie rolnictwa. Zaatakowała także listy wyborcze. Na razie do europarlamentu. Dlatego znalazły się na nich takie osobistości, że — zwłaszcza zwolennikom PiS-u — szczęka opadła. Z kolei zwolennicy PO zastanawiają się czy to jeszcze PO czy już PiS bis. Jak tak dalej pójdzie Kaczyński będzie otwierał listę PO na Kaszubach w wyborach do sejmu…

O czym to świadczy? Ano tylko o tym, że 25 lat po obaleniu komunizmu jedno hasło z tamtego okresu straciło wreszcie aktualność. Program partii przestał być programem narodu. Jest tym, czym był od początku — zbiorem bajek i pobożnych życzeń. Jedynym programem jest bowiem trwać przy władzy do naturalnej śmierci. Dlatego z listy PO startuje zarówno spin doktor Kaczyńskich, działacz ZChN, NOP Michał Kamiński jak i Otylia Jędrzejczak czy Ju. Pitera. Jednak ci, którzy cieszą się poparciem społecznym, są tylko narzędziem, sposobem na poprawienie wyników partii i umożliwienie dostania się do parlamentu miernotom. Tych kilku bez zaplecza nie zagrozi pozycji lidera, a pozostali nawet nie będą próbowali. Jedyną ich ambicją jest załapać się na kolejną kadencję, a to możliwe jest tylko wtedy, gdy będą posłusznie wykonywali polecenia, schlebiali i podlizywali się szefowi. Jakikolwiek przejaw samodzielności jest wykluczony, z góry skazany na niepowodzenie i zagrożony karą z wywaleniem z partii, czyli amputacją koryta włącznie.

Pozorne podzielenie sceny politycznej na dwie zwalczające się na niby partie zdaje egzamin. Wielu wierzy, że to się dzieje naprawdę, choć chronienie Macierewicza przed sądem czy Kaczyńskiego przed Trybunałem Stanu powinno dać do myślenia…

Dodaj komentarz