Zgniłozieloni

Od dawna wiąże się określone poglądy z określonymi barwami. Chociaż w zasadzie tylko dwie barwy są wyraźne i jednoznacznie przypisane — czerwień do poglądów lewicowych i zieleń dla obrońców środowiska. Ale ‚zielony’ ma też inne znaczenie. Oznacza niedoświadczonego, niedojrzałego osobnika. Jedną z najbardziej znanych organizacji zielonych jest Greenpeace. Po ostatnim popisie przed publicznością rosyjską niektórzy byli przekonani, że to jakaś nieopierzona frakcja PiS-u. Bo trzeba być niebywale zielonym, żeby wierzyć w to, że skoro nie ma Związku Radzieckiego, to zmieniła się także mentalność rosyjskich władz i urzędów. Jak bardzo się mylili dowodzi nie tylko nieudana akcja na Morzu Barentsa, ale także olimpiada w Soczi, przy której przygotowywaniu nieodwracalnie zdewastowano obszary przyrodnicze unikalne w skali światowej.

Wiele akcji zainicjowanych przez zielonych ma głęboki sens. Ważne jest też, że zwracają uwagę na rzeczy, którymi na co dzień nikt nie zaprząta sobie głowy. Jednak niektóre pomysły budzą zdziwienie, a czasem jeżą włosy na głowie. Chociażby pomysł, by żywność wykorzystywać jako paliwo do samochodów. Są także takie obszary gdzie zielonych nie ma, choć być powinni. Weźmy takie torebki foliowe. Wiadomo jak bardzo są szkodliwe dla środowiska. Poza jedną hiperidiotyczną akcją polegającą na tym, by konsumenci za nie płacili, nie zrobiono nic. A wystarczy wejść do sklepu, żeby wyjść z co najmniej kilkunastoma torbami i torebkami. Dwa kotlety — woreczek, dwa pomidorki — torebka, serek — torebka lub plastikowe pudełko. Nawet kostka brukowa dostarczana jest pięknie poukładana na paletach drewnianych i dokładnie owinięta folią! Na polskiej stronie greenpeace.org tamtejsza wyszukiwarka nie znalazła ani jednego materiału związanego ze słowem folia! A plastik jest przecież problemem globalnym.

Zieloni protestują nie chcąc zgodzić się na elektrownie atomowe. Żerują przy tym na strachu przed energią atomową zaklętą w głowicach. Co proponują w zamian? Tak zwaną energię odnawialną. Czyli na przykład spiętrzanie wody w zbiornikach wodnych, albo spalanie biomasy, jakby wydzielający się podczas tego procesu dwutlenek węgla był mniej „cieplarniany” od powstałego w wyniku spalania węgla czy ropy. Proponują także wykorzystanie energii wiatru, czyli budowanie farm wiatraków. Jaki jest koszt takich przedsięwzięć i wpływ na środowisko próżno szukać na ‚zielonych’ stronach. To, że energia elektryczna kosztuje tyle ile kosztuje, a nie pięć czy dziesięć razy tyle, zawdzięczamy nie zielonym, ale tym, którzy ich postulaty mówiąc kolokwialnie olewają. A że wpływ na środowisko nawet „ekologiczne” rozwiązania mają olbrzymi i często destrukcyjny najlepiej ilustruje przykład chińskiej zapory wodnej, która wpływa na ruch obrotowy Ziemi!

Nie ma także zielonych zimą na drogach, gdy na jezdnie wysypywane i wylewane są setki tysięcy ton soli. Nie protestują pod fabrykami jednorazowych gadżetów. A zjawisko jednorazowości zatacza coraz szersze kręgi — jednorazowe są już nie tylko chusteczki, pieluchy, kartridże, strzykawki, ale i drukarki, pralki, lodówki, samochody — działają bezawaryjnie i poprawnie tylko w okresie gwarancji. Czy jakaś organizacja zorganizowała na przykład pikietę pod fabryką jednorazowych strzykawek plastikowych? Jaka jest przewaga strzykawek pakowanych osobno, oczywiście w foliowe woreczki, nad strzykawkami szklanymi wielokrotnego użytku? Jaki wpływ na środowisko ma ich utylizacja i jakie są jej koszty?

Zawsze jest tak, że jeśli jedni tracą, to inni zyskają. Na blokowaniu budowy elektrowni atomowej stracą wszyscy płacąc wyższe ceny za prąd. Ponieważ na stawianie wiatraków potrzebne jest miejsce, a na budowanie elektrowni wodnych odpowiednie rzeki. Spalanie ekologicznej biomasy też sprawy nie rozwiąże, a spowoduje nowe problemy. Szalony pomysł by do baków lać olej jadalny doprowadził do dewastacji puszczy amazońskiej. Według raportu Banku Światowego z 2008 roku to biopaliwa odpowiadają za 75% wzrostu cen żywności i szalejący kryzys żywnościowy. A to wszystko przy produkcji zaledwie 1,5 miliona baryłek biopaliw dziennie, czyli 2% całości paliw ciekłych! Zaś wzrost ilości dwutlenku węgla spowodowany ubytkiem obszarów leśnych absorbujących go w żaden sposób nie równoważy iluzorycznych korzyści jakie miało dać stosowanie biopaliwa.

O środowisko trzeba dbać. Ale należy to robić z głową i z sensem. Zanim wyskoczy się z jakimś pomysłem dobrze przeanalizować skutki jego realizacji. Przy obecnym zapotrzebowaniu na energię blokowanie rozwoju energetyki jądrowej nie ma nic wspólnego z ochroną środowiska, a ma dużo wspólnego z interesami lobby węglowego, producentami turbin wiatrowych lub wodnych, paneli fotowoltaicznych. I stale rosnącą produkcją dwutlenku węgla, który zaczyna być uwalniany przez coraz cieplejsze oceany, co powoduje przyspieszenie procesu. Zaś wraz ze wzrostem ilości dwutlenku węgla w atmosferze maleje ilość tlenu. Nieprzemyślane, wręcz idiotyczne ruchy „proekologiczne” doprowadzą więc do tego, że świeże powietrze będziemy kupowali w sklepie…

Dodaj komentarz