Nosi znamiona

W minionych czasach powieszenie plakatu bez zezwolenia mogło skończyć się nieprzyjemnościami. Oczywiście nie można było ot tak, po prostu pójść do drukarni i zamówić sobie druk. Najpierw trzeba było zatwierdzić treść, dostać akceptację i zdobyć zezwolenie. O obrazoburczej, „nielegalnej” wymowie nawet nie było co marzyć. Dlatego jeśli ktoś chciał o czymś poinformować najpierw musiał sobie plakat namalować, a potem cichcem zakraść się i powiesić na upatrzonym miejscu mając pewność, że długo nie powisi.

W obecnych czasach powieszenie plakatu teoretycznie nie stanowi żadnego problemu. Wystarczy pójść do drukarni, złożyć zamówienie, zapłacić i wyjść z całym naręczem. Jednak powieszenie, nawet w specjalnie do tego celu przygotowanej gablocie czy płocie jak dawniej może wiązać się z nieprzyjemnościami. Przekonali się o tym autorzy plakatów przedstawiających „Ewangelię według Łukasza Sz.”, które zostały ochrzczone mianem „hejterskie”, ponieważ zawierają sugestię jakoby Szumowski „zakłamywał statystyki dot. epidemii covid19” i przypisują mu „rekomendacje ws. wyborów” oraz zakup „maseczek do dupy za 5 mln”. Oczywiście nikt nie ma zamiaru sprawdzać, czy Szumowski naprawdę zakłamuje statystyki i czy pozostałe zarzuty są prawdziwe. Kolesia zaatakowali, więc trzeba go bronić. W tym celu

Miasto wystąpiło do spółki o wyjaśnienie zaistniałej sytuacji, operator wiat przystankowych – spółka AMS poinformowała miasto, że zawieszone plakaty to nielegalna akcja, na którą nie wydano zgody – przekazała Gałecka.

Poinformowała, że o sprawie zostanie zawiadomiona policja. Podała też, że pracownicy spółki od piątku zdejmowali plakaty, a spółka zapewniła, że będzie zwracać szczególną uwagę na tego typu nielegalne działania, które noszą znamiona mowy nienawiści.

Gałecka Karolina to rzecznik prasowy Urzędu m.st. Warszawy, na którego czele stoi prezydent Rafał Trzaskowski. Jak widać zarówno w czasach minionych, jak i dziś, żeby coś gdzieś powiesić trzeba mieć zgodę pana urzędnika. Wtedy plakat stawiający funkcjonariusza partyjnego „w złym świetle” był uznawany za próbę obalenia siłą ustroju socjalistycznego lub coś w tym stylu, dziś „nosi znamiona mowy nienawiści”.

Można domniemywać, że gdy policja zajmie się sprawą zbada również komercyjny aspekt sprawy, czyli płatne artykuły, które stawiając podobne tezy przez analogię również muszą nosić znamiona. P. Wojciech Cieśla na przykład nie wskazał co prawda Szumowskiego, ale zdecydowanie rozszerzył krąg podejrzanych już w tytule sugerując, iż »Ministerstwo Zdrowia fałszuje statystyki«. O rekomendowaniu wyborów korespondencyjnych oraz maseczkach za miliony, które nie nadawały się do niczego, hejterzy w mediach także informowali. Sam prezydent Warszawy także wielokrotnie krytykował, czyli hejtował przedstawicieli władz centralnych przy różnych okazjach. Skąd więc taka gorliwość władz Warszawy? Ano

plakaty te uderzają nie tylko w ministra Szumowskiego, ale też w jego rodzinę oraz w jego pracę.

Ilu użytkowników zaraziło się wierząc, że te maseczki przed czymś chronią? Tego badać nie będziemy. My tylko

Żądamy od prezydenta Trzaskowskiego, żeby nie dopuszczał do mowy nienawiści w Warszawie. Żądamy, aby przystanki, które są infrastrukturą warszawską, nawet jeśli to jest powierzchnia reklamowa wynajęta, ale jest to infrastruktura miasta stołecznego Warszawy, były wolne od tego rodzaju hejterskich nienawistnych grafik – podkreślił Dworczyk.

Dworczyk Michał jest szef KPRM czyli Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Co prawda Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej wspomina coś o zakazie cenzury, ale powoływanie się na Konstytucję także nosi przecież znamiona mowy nienawiści.

Czy nadgorliwe opowiadanie się podwładnych kandydata na prezydenta po stronie tych, którzy otwarcie z wolnym słowem walczą zaskarbi mu sympatyków?

Dodaj komentarz