Gdzie tu miejsce na działania?

Mini ster zdrowia przyznał otwarcie, że posądzanie władzy o panowanie nad sytuacją, sugerowanie, że od rządzących cokolwiek zależy i na cokolwiek mają wpływ, to fake news i teoria spiskowa. Każde słowo trzeba na wszystkie sposoby wyjaśniać, żeby nie pozostawić miejsca do tworzenia teorii spiskowych. O tym, ile mamy wykonywanych w Polsce testów, w przeważającej mierze decyduje liczba zleceń wystawianych przez lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej. Im więcej pacjentów objawowych zgłasza się do przychodni czy na teleporadę, tym więcej testów. Po co wykonywać testy pacjentom chorym, mającym objawy skoro wiadomo, że są chorzy, bo mają objawy? Cóż za głupie pytanie! Po to żeby wiedzieć kto z tych chorych jest naprawdę chory, a kto symuluje lub udaje!

Chociaż to rząd ustala zasady mini ster rozbrajająco rżnie głupa: O tym, ile mamy wykonywanych w Polsce testów, w przeważającej mierze decyduje liczba zleceń wystawianych przez lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej. Im więcej pacjentów objawowych zgłasza się do przychodni czy na teleporadę, tym więcej testów. Gdzie tu miejsce na działania moje czy rządu? Zaiste! na działania pana ministra i rządu w ogóle nie ma miejsca ani tu, ani nigdzie indziej. W końcu cały rząd postulował „tak mi dopomóż Bóg”, więc bóg dopomógł i zesłał rozporządzenie, w którym ustalił sposób raportowania liczby wykonanych testów i liczby otrzymanych wyników dodatnich, dzięki któremu liczba tych ostatnich może przekroczyć (i już gdzieniegdzie przekroczyła) 100%.

Od marca stosunek wykonanych testów do wykrytych zakażeń rósł powolutku, na jesieni osiągnął około 20% i wokół tej wartości oscylował. Od 24 października skoczył do około 30% by teraz przekroczyć 50% i więcej. Ilustruje to poniższa tabelka (za Michałem Rogalskim oczywiście). Gdy więc mini ster przekonuje, że nic od niego nie zależy, bo wszystko dzieje się samo, to znaczy, że nie ma wysokiego mniemania o inteligencji polskiego społeczeństwa. Choć z ostatniego sondażu poparcia dla partii politycznych wynika, że nie bezpodstawnie…

Data Dobowa liczba wykonanych testów Procent osób z wynikiem pozytywnym
(w dobowej liczbie nowych przebadanych osób)
01.11 65012 24,30
02.11 65792 30,74
03.11 69080 36,48
04.11 67120 41,49
05.11 82955 36,50
06.11 66814 42,55
07.11 61055 41,47
08.11 43456 51,56
09.11 54701 47,57
10.11 53274 48,48
11.11 57249 40,26
12.11 57552 42,97
13.11 56084 46,52
14.11 46607 48,23
15.11 35105 61,05

A może faktycznie nic od władzy nie zależy? Rozporządzenie opublikowano 23 października. Dziś mamy 16 listopada i… kuriozalny sposób raportowania nie został poprawiony. Teoria spiskowa głosząca, że to zwykła niekompetencja i nieudolność nie znajduje jednak potwierdzenia w faktach. Przeczy temu chociażby

§ 3. Rozporządzenie wchodzi w życie z dniem 24 października 2020 r., z wyjątkiem:
1) § 1 pkt 2 lit. c, d i f oraz pkt 3, które wchodzą w życie z dniem 26 października 2020 r.;
2) § 1 pkt 2 lit. e, który wchodzi w życie z dniem 5 listopada 2020 r.

Czyli 26 października laboratoria wykonujące testy prywatnie przestały być brane pod uwagę w podawanych przez resort statystykach, a od 5 listopada brane pod uwagę są tylko uzyskane przez nie wyniki dodatnie. To nie może być przypadek. Otwarta pozostaje kwestia jak tłumaczył się będzie mini ster, gdy pewnego dnia liczba wyników pozytywnych przekroczy liczbę wykonanych testów? Dalej będzie przekonywał, że na nic nie ma wpływu, że to normalna, że nie takie cuda nad Wisłą już widywano?

Tak więc testuje się tylko tych, którzy rokują, że wynik będzie pozytywny. Na dodatek w niemal czterdziestomilionowym kraju wykonuje się grubo poniżej stu tysięcy testów, a i nad tą niewielką liczbą władza nie potrafi zapanować. Najpierw podaje warunki jakie muszą byś spełnione, żeby został ogłoszony lock down, a potem… Rzeczywiście powstał jakiś błąd na linii stacji powiatowych z wojewódzkimi na Mazowszu i Śląsku. Przy takim natłoku pracy błędy się zdarzają. Najczęściej są one korygowane, zanim ten fakt ujrzy światło dzienne. Zleciłem już ministrowi Jarosławowi Pinkasowi pilne przeanalizowanie danych z raportów stacji powiatowych i wojewódzkich na Śląsku i Mazowszu. Główny inspektor sanitarny ma wkrótce przedstawić pełne wyjaśnienie. Jeżeli powstał gdzieś błąd, to oczekuję jego korekty. Dobrze opłacany i sowicie nagradzany aparat państwa nie jest w stanie zorientować się, że coś się nie zgadza i reaguje dopiero wtedy, gdy na nieprawidłowości kilkukrotnie zwraca uwagę hobbista.

Czy ktoś powierzyłby owce pasterzowi, który nie umie liczyć i nie interesuje go ani ile ich jest, ani gdzie jest pastwisko?

Zakupiona przez władze szczepionka
To wybawienie, żadna tam mrzonka.
Na sto procent epidemię zgasi,
Gdy dystrybucją zajmie się Sasin.

Dodaj komentarz