Zmiana polskiej rzeczywistości na dobre

Calusieńki świat walczy z pandemią. Z wypiekami na twarzy ludzkość śledzi postępy prac nad szczepionką wiążąc z nią wielkie nadzieje. Jest jednak kraj leżący w środku Europy, który poszedł zupełnie inną drogą. Po co wydawać miliardy na badania? — przytomnie zapytali się rządzący w owym kraju. Niech inni męczą się, badają, my spokojnie poczekamy i jak szczepionka czy lekarstwo zostanie odkryte i wyprodukowane, to my sobie je po prostu kupimy. Tak jak kupiliśmy szczepionki na grypę, respiratory, maseczki, grafen, reaktor i wiele innych rzeczy. Zanim to jednak nastąpi będziemy walczyć z covidem za pomocą statystyki.

Aby zrozumieć na czym polega nowatorski na skalę światową sposób walki z problemem wyobraźmy sobie, że w jakimś państwie, na przykład w San Escobar, prawdziwą zmorą jest rak prostaty. Czy można z dnia na dzień poprawić sytuację i w cudowny sposób zmniejszyć liczbę cierpiących na to schorzenie? Oczywiście! Wystarczy w statystyce uwzględnić kobiety! W ten sposób nagle, z dnia na dzień, odsetek zmagających się z tą groźną chorobą spadnie o połowę! Oczywiście można także, jeśli zajdzie taka potrzeba, pogorszyć sytuację wyłączając na przykład młodych. Odpowiednio manewrując kryteriami można nawet doprowadzić do tego, że liczba chorych przekroczy 100%!

Mając to na uwadze należy bardzo ostrożnie podchodzić do statystyki i dokładnie analizować dane. W przeciwnym razie wnioski i ewentualne oparte na nich decyzje będą w najlepszym razie błędne, w najgorszym mogą wręcz wyrządzić szkody. Nie dla wszystkich jest to oczywiste. Nie dociekając skąd biorą się takie a nie inne wyniki dr Ernest Kuchar, ekspert Lux Medu, tłumaczy, że ciągle liczba chorych mieści się miedzy 20 a 30.000. To pierwsza, ujmijmy rzecz delikatnie, nieścisłość w wywodzie p. dra. Nie liczba chorych „się mieści”, tylko liczba przetestowanych, którzy zakazili się i test to wykazał. Jaka jest rzeczywista liczba chorych nikt nie wie nie tyle dlatego, że nie chce wiedzieć ile dlatego, że nie ma jak tego sprawdzić. Jeszcze bardziej niepokojącą stałą, którą państwo nie podaliście, mianowicie odsetek wyników dodatnich wśród wszystkich wykonanych testów. On jest ogromny dlatego, że 50, 60%, a w niektórych województwach sięga 70-80%. Znowu nieścisłość. W niektórych województwach odsetek przekroczył 100%, o czym ekspert oczywiście wspomnieć nie mógł, bo to obnażyłoby absurdalność wywodów. Jeżeli tak dużo jest dodatnich wyników, to co to znaczy? To oczywiście nie znaczy, że brana pod uwagę jest jedynie ogólna liczba testów wykonywanych publicznie oraz suma wyników dodatnich testów wykonywanych publiczne i prywatne. To znaczy, że koronawirus stał się jedną z głównych, jeśli nie najważniejszą przyczyną zakażeń układu oddechowego. Czyli dajmy sobie spokój… W tym momencie jak ktoś ma objawy ze strony układu oddechowego, to najprawdopodobniej ma covid! I to jasno trzeba powiedzieć!

Co z tej jasnej gadki wynika? Ano tylko tyle, że to, czy wykonamy więcej testów i wyjdzie nam więcej wyników, to już ma znaczenie drugorzędne, dlatego, że test jest istotny wtedy, kiedy zmienia nasze postępowanie. Z tego światłego wywodu wynika, że na nasze postępowanie nie mają żadnego wpływu decyzje władz, zamykanie sklepów, galerii, nakaz noszenia maseczek, zachowywania dystansu, dezynfekcja i inne nakazy, zakazy i restrykcje. Jak ktoś łagodnie choruje na covid, akurat bo jest młody, zdrowy [kwestii jak można być zdrowym chorując zwykły śmiertelnik nie rozstrzygnie, musi ekspert], ma szczęście, że przechodzi łagodnie, to czy jemu zrobimy test czy nie zrobimy, to będzie chorował tak samo. Więc ten test to cudownie na niego nie wpłynie. Chyba, że ten zdrowy dzięki testowi dowie się, że jest chory, zostanie w domu i nie będzie zarażał innych, co spowoduje, że liczba chorych objawowo i bezobjawowo nie wzrośnie. Jednak ten aspekt zagadnienia ewidentnie jest dla eksperta zbyt trudny do zrozumienia.

Czy kraj z takimi fachowcami, specjalistami, ekspertami jest w stanie poradzić sobie z problemami? Odpowiedzi w połowie listopada udziela Lipiec z partii PiS. Moja partia jest partią, która bardzo sprawnie daje radę w zarządzaniu państwem, szczególnie w koronawirusie. W tym miejscu Lipiec w listopadzie pozwolił sobie na wtręt osobisty: Jestem dumny z tego, że razem z polskim rządem, wspierając go w polskim Sejmie możemy zmieniać na dobre naszą polską rzeczywistość. Najlepszym komentarzem do tych słów będzie parafraza skeczu kabaretowego. Oto obywatel mówi, że na własne oczy widzi co innego niż twierdzi władza. Na to władza: Wam już całkiem odbiło, obywatelu? Bardziej wierzycie własnym oczom niż mnie?!

Dobry nastrój nie opuszcza także ministra zdrowia, który z pełnym przekonaniem zapewnia, że wystarczy badać i izolować ludzi mających objawy. Co prawda specjaliści twierdzą, że wirus najbardziej zaraźliwy jest kilka dni przed ich wystąpieniem, to oczywistą oczywistością jest, że izolowanie zakażonych, którzy zakażają, nie ma najmniejszego sensu. Właśnie dlatego nasz system testowania jest oparty przede wszystkim na lekarzach rodzinnych To oni w zdecydowanie największej liczbie, w największym stopniu decydują poprzez swoje zlecenia ile tych badań w Polsce jest wykonywanych. Trudno, ba! nie da się pojąć po co wprowadzać restrykcje, jeśli ci, którzy zakażają mają pełną swobodę, nie są w żaden sposób ograniczani, mogą bez przeszkód przemieszczać się. Co daje testowanie poza tym, że ministerstwo może „przyglądać się danym”, choć nawet zapanować nad nimi nie potrafi, o wyciąganiu wniosków nie wspominając? Im bardziej służba zdrowia dusi się, im bardziej niepokojące wieści dochodzą ze szpitali i SOR-ów, tym większym optymizmem tryska mini ster. Te działania, które prowadzimy od samego początku pandemii były ukierunkowane na to, żeby utrzymać bufor bezpieczeństwa między tym ile mamy łóżek wykorzystywanych, a tym ile mamy łóżek przygotowanych do przyjęcia pacjentów covidowych. W celu utworzenia buforu powołuje się do życia szpitale tymczasowe, wyposaża się je w łóżka i dodaje je do statystyki. W szpitalu na stadionie bufor wynosi ponad tysiąc łóżek, choć chorych przyjęto zaledwie trzydziestu kilku. Dzięki temu mini ster tysiącami wolnych łóżek może chełpić się na każdej konferencji prasowej. Mimo to uczciwie przyznaje, że ten bufor mógł powodować sytuacje, które potem widzieliśmy jako sygnały medialne o tym, że na przykład karetki musiały oczekiwać w kolejce. Dzięki Bogu nareszcie gdzieniegdzie w szpitalach zapełnionych od strychu po piwnice widać pewną stabilizację liczby hospitalizacji…

Oczywiście w świetle samozadowolenia władzy opowieści typu Jeden z kolegów ratowników miał ostatnio wyjazd do zgłoszenia sprzed sześciu godzin. Jak się dodzwonił do pana, który wzywał pogotowie, to ten powiedział, że już nie potrzebuje karetki, bo trzy godziny temu żona zmarła, to zwykła ściema. Plotką wyssana z brudnego palucha wroga władzy (primo voto ‚wróg ludu’), że do takiej sytuacji dochodzi niemal na każdym dyżurze. Od wzrostu zachorowań na koronawirusa to jest praktycznie codzienność, chociaż oczywiście zdarzają się wyjątki. Najdłużej w takiej kolejce karetek czekałem z pacjentem pięć i pół godziny. Ale są inni, którzy czekali znacznie dłużej, prawie 10 godzin

Dziecko nie tylko lubi chełpić się choćby i wyimaginowanymi osiągnięciami. Chcąc postawić na swoim, wykorzystuje różne triki. Histeryzuje, rzuca się na ziemię, grozi, że sobie coś zrobi albo nie zje kaszki. Naszej władzy żadną miarą do kategorii ‚rozkapryszony bachor’ zaliczyć nie sposób, ponieważ dziecko ewentualne konsekwencje swoich fochów zawsze odczuwa na własnej skórze, a polski rząd chce, by w dobie pandemii jego decyzja zabolała wszystkich w całej Europie. Nie może być miejsca na dowolność i arbitralne, czy polityczne umotywowane decyzje, które mogłyby skutkować zagrożeniem środków dla Polski — polskie sobiepaństwo i warcholstwo tłumaczy p.rezydent Andrzej Duda. Oznacza to, że rząd polski w celu wyeliminowania dowolności postanowił zaryzykować całkowite pozbawienie Polski „środków dla Polski”. Nie byłoby w tym niczego nagannego gdyby nie to, że o arbitralności, dowolności i politycznych motywach mówi władza, która właśnie z takiego podejścia słynie. Trzeba mieć tupet, żeby pouczać Unię i przechodzić do porządku dziennego nad jawnym łamaniem prawa pod własnym nosem! Przecież uchwalane przez Sejm i podpisane przez prezydenta ustawy należy publikować natychmiast! Co można powiedzieć o suwerenie, którą taką… personę bez honoru i przyzwoitości czyni prezydentem?

A tymczasem obóz władzy opuszczają ci, którzy mają na względzie dobro polskiej wsi i polskiego rolnictwa. Media spekulują, że przez to PiS straci większość. Aby tak się stało ci, którzy dotąd głosowali ręka w rękę z Kaczyńskim teraz musieliby głosować ręka w rękę z Czarzastym, Budką wglądnie Kosiniakiem-Kamyszem i Bosakiem i nie będzie można usunąć ich z partii. Na szczęście dyscyplinowanie nie będzie potrzebne, ponieważ ilość wazeliny jaką odchodzący zużył na odchodne dobitnie świadczy o tym, że chodzi tylko o uniknięcie kar partyjnych, więc będziemy mieli szybki powrót synów marnotrawnych tyle, że już bez fleszy i mediów. Ja startowałem do Sejmu z list PiS. Chciałbym, aby dobre działania rządu — chcę przypomnieć wiele dobrych reform, wsparcie socjalne polskich rodzin, 500 plus, poprawiamy demografię, bardzo dobre projekty związane z infrastrukturą, drogami, kolejami, tutaj wielkie ukłony wobec działań resortu infrastruktury, wzmocnienie polskiej państwowości, wzmocnienie naszej siły, armii, bezpieczeństwa — jest bardzo wiele dobrych PiS. Amen.

Dlaczego premiera
Praworządność uwiera?
Bo jak nie zawetuje,
To go Ziobro skrytykuje!

— Nie bacząc na konsekwencje
Wykorzystam kompetencje!
Na złość wszystkim w Unii zrobię —
Odmrożę uszy i wam, i sobie!

Dodaj komentarz