Żar się leje, skwar doskwiera

Polskę nawiedziły upały. Żar leje się z nieba, skwar doskwiera, wyjście z klimatyzowanego pomieszczenia lub pojazdu to jak wejście do piekarnika względnie wpiekłowstąpienie. Na szczęście w Internecie bez trudu można znaleźć porady jak sobie poradzić gdy, w zależności od miejsca zamieszkania, na polu względnie na dworze, spiekota nie do wytrzymania. Niektórzy polecają klimator. To rozwiązanie może wybrać tylko ten, kto nie uważał na lekcjach fizyki. Równie dobrze można próbować chłodzić pomieszczenie za pomocą ustawionej na maksymalną wydajność otwartej lodówki. Skutek będzie odwrotny od zamierzonego — temperatura wzrośnie! Pod tym względem klimator jest lepszy, bo nie podniesie aż tak temperatury, ale ponieważ chłodziwem jest lód lub woda, więc wilgotność w mieszkaniu znacznie wzrośnie.

Większość porad w sieci ma sens. Wietrzenie tylko w nocy, gdy jest chłodniej, zamykanie okien w dzień, gdy jest gorąco, jasne zasłony, które nie nagrzewają się tak bardzo jak ciemne,  ale już niekoniecznie skrapianie ich, by były wilgotne, ponieważ to też podniesie wilgotność, korzystanie z wentylatora zwanego czasem wiatrakiem itp. Dobrym pomysłem jest zamrożenie wody w butelkach plastikowych (nie należy nalewać wody pod korek, by zamarzająca woda ich nie rozsadziła) i postawienie przed wiatrakiem. Dadzą nieco ochłody nie podnosząc wilgotności.

Bywają jednak i takie porady, które — jeśli nie są opatrzone zastrzeżeniami kiedy można się do nich stosować, a kiedy nie — śmiało można uznać za przepis na samobójstwo. Do tej kategorii można zaliczyć zalecenie, by chłodzić się ciepłym, względnie gorącym płynem. Portal Medonet podlewa nawet swoje wywody naukowym sosem. Zimne napoje, lody? Wykluczone! Bo

choć z pozoru rzeczywiście uda się organizm schłodzić, w dłuższej perspektywie uzyskamy efekt odwrotny od zamierzonego. Dlaczego?

Właśnie! Dlaczego?

Odpowiada za to mechanizm termoregulacji. Na języku znajdują się receptory, które reagują na temperaturę pożywienia i napojów, po które sięgamy. Odbierają one sygnał, że jest nam za ciepło (lub za zimno) i wysyłają odpowiednią „informację” do mózgu. Ten uaktywnia zaś proces autoregulacji, który zachodzi m.in. w postaci pocenia się, podczas którego uruchamiany jest naturalny proces wentylacji organizmu.

Na języku owszem, znajdują się receptory, ale nie odgrywają one w tym procesie żadnej roli. Można przekonać się o tym po prostu płucząc usta ciepłym bądź gorącym płynem bez połykania go. Odpowiedzialne za to receptory znajdują się w żołądku. A także w stopach, dlatego ulgę przynosi zanurzenie ich w fontannie lub wystawienie spod kołdry. Dlatego nie wystarczy w czasie upałów lub mrozów chodzić z zamkniętą gębą i nie otwierać jej.

W przypadku sięgnięcia po zimne lody czy napoje, jeśli temperatura naszego ciała nagle zacznie spadać, organizm będzie próbował ogrzać się „od środka”. W efekcie, po chwili miłego ochłodzenia poczujemy się tak samo, jak przed zjedzeniem lodów (a nawet będzie nam cieplej).

Co w tej sytuacji czynić wypada?

Wyregulować temperaturę ciała w upały pomogą płyny umiarkowanie ciepłe: letnia herbata i woda w temperaturze pokojowej.

Dlaczego? Bo wtedy organizm będzie próbował ochłodzić się „od środka”  i w efekcie, po chwili niemiłego ocieplenia poczujemy się lepiej niż przed wypiciem ciepłego napoju (a nawet będzie nam zimniej)? Tak? Portal Ofeminin także nie ma żadnych wątpliwości.

Dlaczego w trakcie upałów lepiej pić ciepłe napoje? Zimny płyn to zaskoczenie dla organizmu. Zbyt duża różnica temperatur wpływa na intensywność pocenia się. Daje to ulgę, ale tylko chwilową. Choć wydaje się to niemożliwe, organizm reaguje dużo lepiej, gdy spożywamy ciepły napój. Jeżeli płyn ma temperaturę wyższą niż temperatura ciała, w efekcie zaczyna on gromadzić mniej ciepła. Do takiego wniosku doszli naukowcy z Thermal Ergonomics Lab.

Podparcie się jakąś zagraniczną instytucją zawsze dobrze wygląda. Problem w tym, że w obu przypadkach brakuje bardzo ważnego zastrzeżenia, które powinno być podkreślone i wytłuszczone — piecie ciepłych czy gorących płynów sprawdzi się tylko tam, gdzie jest sucho, gdzie pot w całości odparowuje z ciała! Właśnie do takiego wniosku doszli naukowcy z Thermal Ergonomics Lab. Organizm schładza się poprzez skórę, która spełnia rolę radiatora. Chłodziwem jest krew, która najpierw pobiera ciepło z wnętrza ciała, a następnie transportuje do naczyń włosowatych znajdujących się tuż pod skórą. W miarę wzrostu temperatury otoczenia naczynia włosowate rozszerzają się, a serce przyspiesza, przez co proces staje się wydajniejszy. Jednocześnie nasila się wydzielanie potu, który parując schładza skórę.

Co daje picie ciepłych czy gorących płynów? Zwiększa intensywność pocenia się. Dlatego aż dziw bierze, że ci, którzy radzą pić w upalne dni gorące płyny nie ostrzegają, by jednocześnie nie stosować antyperspirantów! Pot działa dokładnie tak, jak kurtyny wodne instalowane w wybetonowanych miastach. Z tym, że pot organizm produkuje stale, a kurtyny wodne porozstawiane są z rzadka. Skoro krew odprowadza ciepło z wnętrza organizmu na zewnątrz, a czynnikiem chłodzącym jest pot, to im wilgotność powietrza wyższa tym wydajność procesu niższa. Gdy wilgotność względna sięgnie 100% schładzanie ciała stanie się niemożliwe, co doprowadzi do przegrzania organizmu, hipertermii, a wlanie w siebie gorącego płynu przyspieszy ten proces i pogorszy sprawę, ponieważ dodatkowo rozgrzeje organizm. W tej sytuacji, gdy coraz trudniej wytrzymać jedynym sensownym rozwiązaniem jest picie zimnego płynu lub lizanie lodów, co pozwoli zużyć nadmiar energii na podgrzanie ich i nieco schłodzi organizm. Niestety na krótko, dlatego trzeba pilnie szukać ochłody.

Portal Fucus zalecając picie gorącej, słodkiej herbaty, mimochodem wspomina o tym, że to, co działa w suchym klimacie niekoniecznie sprawdzi się u nas.

W krajach arabskich w upały pije się gorącą słodką herbatę z dodatkiem świeżej mięty. Receptory na języku wykrywają wyższą temperaturę i w ten sposób organizm otrzymuje sygnał, że lepiej zacząć się pocić, by pozbyć się niepotrzebnego ciepła. To prosty i skuteczny mechanizm, powszechnie wykorzystywany w Egipcie, Tunezji, Iranie, Maroku, ale też w Rosji czy Kazachstanie. Ale uwaga! Sztuczka ta działa tylko w suchym klimacie.

To tłumaczy dlaczego ludzie przeżywają upały sięgające 50° C. Jak ważny jest krytycyzm w odniesieniu do rad znalezionych w sieci dowodzi wspomniany portal Feminin, w którym jedno zdanie zaprzecza drugiemu.

Ludy, które zamieszkują tereny, często zakrywają całe ciało i podróżują okryci niemal od stóp do głów. Dzięki temu część promieni słonecznych zatrzymuje się na materiale. Ważne jest jednak to, aby ubiór był luźny i z przewiewnych materiałów. Nie zaleca się, aby w trakcie upałów unikać ubrań, które przylegają do ciała, a przez to utrudniają skórze “oddychanie”.

Zaleca się luźny ubiór, ale nie zaleca się unikania ubrań przylegających do ciała. Da się to pogodzić?

Najlepiej i najbezpieczniej szukanie porad zacząć od zorientowania się z jakimi mechanizmami mamy do czynienia, poznać zależności, ciąg przyczynowo-skutkowy. Dzięki temu sami zorientujemy się co może zdać egzamin, a co nie, Internet stanie się dodatkowym źródłem inspiracji, a my bez trudu odróżnimy rady sensowne od bezsensownych, a nawet niebezpiecznych. Oczywiście nie zawsze jest to możliwe, mimo to warto poświęcić na zgłębienie zagadnienia jakiś czas, żeby nie dać wpuścić się w maliny.

Dodaj komentarz