Za tanio jest!

Jest problem. Problem jest ogromny i mają go rolnicy. Ale nie tylko. Telewizja serwująca prawdę od bladego świtu do późnych godzin nocnych ubolewała wczoraj od samego rana, że miód z Ukrainy zabija polskie pasieki, bo jest tani. Nie byłoby w tym niczego niezwykłego, gdyby nie to, że Polacy zamiast kupować drogi miód rodzimy kupują tańszy obcy wbijając producentom prawdziwego, zdrowego, wysokowartościowego polskiego nóż w plecy, ponieważ produkcja staje się nieopłacalna. I nie ma tu zupełnie nic do rzeczy ilu poszkodowanych producentów i rolników i ile razy głosowało na PiS, ponieważ problem, o którym mowa, leży, wraz z gospodarką, zupełnie gdzie indziej i jest wielopłaszczyznowy.

W kraju z gospodarką (jeszcze) rynkową, z otwartymi (jeszcze) granicami i wymienialną (jeszcze) walutą ceny kształtuje popyt i podaż. A popyt z uwagi na inflację i towarzyszące jej ubożenie społeczeństwa maleje. Dopóki ukraińska hrywna będzie warta grosze, a nie złote, dopóty sprowadzane z Ukrainy towary będą bardzo tanie. Konsumpcja w marcu bieżącego roku w stosunku do marca zeszłego roku spadła w Polsce średnio o ponad 7%, a żywności o ponad 4,5%. Pewnie gdyby nie import tańszej żywności z zagranicy, nie tylko z Ukrainy, ceny byłyby jeszcze wyższe, a popyt jeszcze mniejszy. Jeśli konsumenci zaczynają oszczędzać na żywności, to co zrobią, gdy w sklepie znajdą tylko drogi polski miód, a nie znajdą tańszego ukraińskiego? Kupią droższy, czy nie kupią żadnego? Oto jest pytanie!

Producenci żywności zdają się nie zaprzątać sobie głowy takimi dylematami. Rolnicy protestują nie dlatego, że chleb, mąka, kasza, makaron czterojajeczny, podrożały o kilkadziesiąt procent. Protestują, bo zboże jest tanie, a nawozy drogie, więc nie opłaca im się go uprawiać. Oczywiście nie ma tu zupełnie nic do rzeczy ilu z nich i ile razy głosowało na PiS, choć to właśnie do zadań władzy należy przewidywanie i rozwiązywanie tego rodzaju problemów. Już w pierwszej kadencji dało się dostrzec, że suweren powierzył swój los w ręce ludzi niekompetentnych, którzy nie radzą sobie z niczym. Jeśli to mu nie przeszkadzało i zabieg powtórzył, to nie pozostaje nic innego jak pogratulować rozsądku.

Jeśli chodzi o problem ze zbożem, to władza już znalazła rozwiązanie. Rozwiązanie jest proste jak konstrukcja cepa, którym dawniej oddzielano ziarno od kłosów. Oczywiście sprawy nie załatwia, ponieważ żeby jakikolwiek problem rozwiązać nie wystarczy mieć władzę, trzeba jeszcze umieć. Mimo to (a może właśnie dlatego?) przez spory odsetek rolników zostało przyjęte z entuzjazmem. Zasadza się na pompowaniu w rynek, a ścisłej na tłoczeniu rolnikom do kieszeni kolejnych 10 miliardów złotych. Ponieważ w Polsce liczba gospodarstw rolnych wynosi około 1.400.000, więc na każde gospodarstwo wypadnie ponad 7000 zł.

Gospodarstwa rolne do 300 hektarów mogą liczyć na dopłaty do zboża. Rząd wyrówna ceny pszenicy do 1400 złotych za tonę, ale dopłaty obejmą także kukurydzę, rzepak, jęczmień, owies, żyto — w różnych kwotach. Rząd zwiększy też zwrot akcyzy na olej napędowy dla rolników — do 1,46 zł za litr. Będą też dopłaty do nawozów — 500 złotych do hektara upraw rolnych. Całość ma kosztować 10 miliardów złotych.

Dla kontrastu czy może mieć jakiekolwiek znaczenie, że tysiące osób nie będzie miało szansy na wyleczenie, bo jedyny działający w Polsce reaktor jądrowy produkujący radioizotopy medyczne wykorzystywane w terapii i diagnostyce chorób nowotworowych może przestać działać z prozaicznego powodu — skandalicznie niskich płac?

Pracownicy reaktora Maria w podwarszawskim Świerku mówią wprost: jeżeli wynagrodzenia nie wzrosną, odejdziemy! Razem z pracownikami administracji i obliczeniowcami w reaktorze Maria pracuje ok. 100 osób. Zgodnie z aktualnym Zakładowym Układem Zbiorowym Pracy Narodowego Centrum Badań Jądrowych, którego częścią jest reaktor Maria, starszy specjalista może zarobić maksymalnie 5 200 zł brutto. Na tym stanowisku pracują kierownicy zmian i kierownicy działów.

Nie byłoby problemu, gdyby nie to, że

Znacznie lepiej płatną pracę znajdą bez problemu. Pracownicy podkreślają, że już dostają propozycje pracy z innych firm z wynagrodzeniem od 16 000 do 25 000 zł.

Chwila zastanowienia wystarczy, żeby zmitygować się i nie zadawać głupich pytań. Przecież to dla władzy uwielbiającej dokonywać zakupów zagranicą wymarzona okazja, by pozbyć się polskiego strupa. Wspieramy koreański i amerykański przemysł zbrojeniowy, możemy wesprzeć i jądrowy.

Andrzej Duda, który jest p.rezydentem, swego czasu zwrócił się z apelem: ojczyznę dojną racz nam wrócić, panie! Wkrótce może okazać się, że nie ma już kogo doić i co wtedy? Ojczyznę wydojoną zwracamy ci, panie?

Dodaj komentarz