To zła, zbójecka ordynacja, więc oczywiście ją poprzemy

Gdyby ktoś zastanawiał się co tak grzmi w styczniu, to nie wpadłby na to, że to grzmi lewica i PSL. Prawo i Sprawiedliwość przygotowały zmiany i nowelizację Kodeksu wyborczego, które mają zapewnić im łatwiejsze zwycięstwo w wyborach — grzmiał Gawkowski z Lewicy. Jeszcze dalej poszedł lider Ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz. Ta ordynacja PiS-u zabiera „małe ojczyzny” obywatelom  — oznajmił i dodał, że To jest „zbójecka”, zła ordynacja, źle przygotowana. Zgłosimy wniosek o odrzucenie w pierwszym czytaniu tej ordynacji. Podsumujmy. PiS przygotowało zmiany, które mają zapewnić mu łatwiejsze zwycięstwo, zbójeckie i źle przygotowane, które należy odrzucić w pierwszym czytaniu. Sprawa wydaje się oczywista — lewica i ludowcy wraz z resztą opozycji zrobią wszystko, by rządzący nie mogli zmienić ordynacji wyborczej na swoją korzyść na kilkanaście miesięcy przed wyborami, prawda?

Niestety, tak rozumować może ktoś, kto właśnie urwał się z choinki i jest nieskończenie naiwny. Ludowcy i towarzysze mają bowiem taką właściwość, że jedno mówią, drugie robią. Dlatego gdy doszło do głosowania zarówno Gawkowski Krzysztof jak i Kosiniak-Kamysz Władysław zamiast zagłosować jak deklarowali za odrzuceniem projektu, wstrzymali się od głosu, zaś Sawicki Marek z PSL-u, który nie ukrywa swoich inklinacji do PiS-u, zagłosował przeciw. Dzięki niezłomnej, bezkompromisowej postawie neobolszewików i chłopków-roztropków projekt został skierowany do dalszych prac. Dla dopełnienia obrazu należy odnotować, że ośmiu posłów koalicji rządzącej głosowało za odrzuceniem. Oczywiście lewica z PSL-em, zwanym dla niepoznaki Koalicją Polską, nie pierwszy raz wspierają PiS, ale pierwszy raz tak otwarcie działają na szkodę własną, opozycji, kraju, a jeśli Kosiniak-Kamysz mają rację, to także samorządów.

Na szczęście opozycja to nie Czarzasty i Kosiniak-Kamysz. To także Donald Tusk. Wczoraj z jego ust powiało nadzieją. Zanim jednak do tego doszło Bogusław Grabowski w radiu Zet zapytał prowadzącego czy wie i czy sobie wyobraża. Czy pan wie co jest największą tragedią dla polskiej gospodarki i obywateli-konsumentów?  Czy pan sobie wyobraża dyskusję polityczno-medialną, zaangażowanie polityków i ekonomistów w dyskusje co powinien zrobić jakiś jeden z koncernów w Stanach Zjednoczonych, żeby spadła cena paliwa? I właśnie dlatego to, co powinniśmy robić, to przestać opowiadać co zrobił Obajtek, co powinien zrobić, tylko natychmiast rozbić ten koncern. Nie dopuścić przede wszystkim trzeba było do fuzji z Lotosem, bo to doprowadziło do tego, że udział Orlenu w rynku hurtowym jest 90% i Orlen sobie ustala ceny detaliczne na swoich stacjach benzynowych, których ma połowę i te ceny hurtowe. I całej konkurencji nie ma. Skracając gospodarka musi być oparta na prywatnych podmiotach, działających na rynku, konkurencyjnych, a nie państwowych, upolitycznionych działających w warunkach monopolu. Krótko mówiąc należy powoli, z rozwagą prywatyzować po kolei wszystko.

Na konferencji prasowej o to, co mówił Bogusław Grabowski zapytano Donalda Tuska. Pan przewodniczący w miarę zadawania pytania sztywniał, marszczył brew i nos i zauważalnie pochmurniał. Widocznie wyobrażał sobie, że rząd powołuje spółki PGE Energia Jądrowa i PGE EJ1 i nie może na ich czele umieścić swojego zaufanego człowieka, Aleksandra Grada. Niewykluczone także, że truchlał na myśl, że prezesa PGE Krzysztofa Kiliana, który sprzeciwiał się rozbudowie węglowej elektrowni Opole nie mógłby zastąpić Markiem Woszczykiem, który z entuzjazmem odniósł się do pomysłu zainwestowania w elektrownię węglową 11 miliardów zł w czasie, gdy świat od węgla odchodzi. Nie! Poglądy pana doktora Grabowskiego są jego poglądami i nie. Oczywiście każdy ma prawo do wypowiadania swoich poglądów, więc p. Grabowski także, ale one nie mają nic wspólnego z programem Platformy.

Można więc domniemywać, że po wygranych wyborach nastąpi to, co nastąpiło po roku 2015 tyle, że  à rebours — członkowie PiS-u masowo będą wymiatani i zastępowani członkami PO. Prawdziwość tego domniemania potwierdza sam Tusk, gdy pada pytanie o inną spółkę państwową — PKP Intercity i zaserwowany przez nią wzrost cen biletów. Otóż on, Tusk, gdyby był premierem, to wiedziałby co robić, żeby ceny nie rosły. Tymczasem oni nie robią nic, udają, że nie mają wpływu i ta pasywność rządu, to, że dzisiaj rząd odwraca się plecami, udaje, że nie ma kontroli, że nie ma wpływu na działania takich spółek jak PKP intercity pokazuje tylko jedno, to jest potwierdzenie dotychczasowych działań, oni mają kompletnie gdzieś to, co się dzieje z rodzinnymi budżetami w Polsce. Przez 45 lat, od roku 1945 do roku 1990, władza miała wpływ na wszystko, a zwłaszcza ceny. Dzięki temu Polska rosła w siłę a ludzie żyli dostatnio. Komu to przeszkadzało? Pora na powrót do korzeni, trzeba dokończyć dzieło zapoczątkowane przez Kaczyńskiego! Problem w tym, że do tego nie jest potrzebny Tusk.

Bogusław Grabowski mówił nie tylko o konieczności odebrania politykom, w tym Tuskowi, spółek skarbu państwa. Powiedział także, że polityk, który chce wygrać wybory, nie może mówić prawdy, ponieważ gdy ją zacznie głosić nikt na niego nie zagłosuje. Czarzasty z Kosiniakiem-Kamyszem wzięli to sobie jak widać głęboko do serca. Jeśli jednak Tusk kłamie po to by wygrać, to kiedy mówi prawdę? Czy naprawdę liczba wyborców, którzy chcą być okłamywani jest aż tak wielka? A może poparcie dla PO utrzymuje się na mniej więcej stałym, nie oszałamiająco wysokim poziomie właśnie dlatego, że wszyscy, którzy lubią być okłamywani opowiadają się za PiS-em, a PO popierają wyłącznie zdesperowani nie widząc alternatywy?

Dodaj komentarz