Rozwiązania, które pozwalają kierować

Przez pół roku rządzący zapewniali, że są przygotowani na każdą okoliczność. Gdy sytuacja wymknęła się spod kontroli, na kolanie napisali ustawę, która według nich rozwiąże problem epidemii raz na zawsze. Opozycja uznała, że problem jest zbyt poważny, ustawa jest zbyt skomplikowana, by procedować ją po łebkach i zażądała czasu na przeanalizowanie jej. Waldemar Buda w programie „Tak jest” dowodził, że jeżeli przedstawicielom opozycji nie wystarcza 24 godziny i kilkanaście godzin na to, żeby przeczytać 27 stron, to niech abdykują z roli opozycji.  Ustawa na przykład teoretycznie zwalnia od odpowiedzialności działającego w dobrej wierze weterynarza, którego powołano do pracy w szpitalu zakaźnym. Gdy przypadkiem podłączy respirator nie tym końcem i uśmierci pacjenta, to nie zostanie oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci. Według przedstawiciela władzy prawo to czysta beletrystyka, którą można przeczytać (ze zrozumieniem!) w kilka minut. No to spróbujmy. Przykładowy przepis brzmi tak:

Art. 19. Nie popełnia przestępstwa, o którym mowa w art. 155, art. 156 § 2, art. 157 § 3 lub art. 160 § 3 ustawy z dnia 6 czerwca 1997 r. – Kodeks kamy (Dz. U. z 2020 r. poz. 1444 i 1517), ten, kto w okresie ogłoszenia stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii, udzielając świadczeń zdrowotnych na podstawie ustawy z dnia 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty (Dz. U. z 2020 r. poz. 514, 567, 1291 i 1493), ustawy z dnia 20 lipca 1950 r. o zawodzie felczera (Dz. U. z 2018r. poz. 2150 oraz z 2020 r. poz. 1291), ustawy z dnia 15 lipca 2011 r. o zawodach pielęgniarki i położnej (Dz. U. z 2020 r. poz. 562, 567, 945 i 1493) ), ustawy z dnia 8 września 2006 r. o Państwowym Ratownictwie Medycznym (Dz. U. z 2020 r. poz. 882) albo ustawy z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi w ramach rozpoznawania lub leczenia COVID-19 i działając w szczególnych okolicznościach, dopuścił się czynu zabronionego, chyba że spowodowany skutek był wynikiem rażącego niezachowania ostrożności wymaganej w danych okolicznościach.

Ustawy nie wystarczy przeczytać, pokiwać głową, zrobić mądrą minę, uwierzyć na słowo kierownictwu partii, że jest dobra i nie zawiera błędów i podnieść rękę ‚za’. Obowiązuje bowiem ustawa z 19 czerwca 2020 r., zwana „Tarczą antykryzysową 4.0” w której dokonano modyfikacji Kodeksu karnego w przeciwnym kierunku, zwiększając odpowiedzialność lekarzy:

Art. 38. W ustawie z dnia 6 czerwca 1997 r. – Kodeks karny (Dz. U. z 2019 r. poz. 1950 i 2128 oraz z 2020 r. poz. 568 i 875) wprowadza się następujące zmiany:

1)  art. 37a otrzymuje brzmienie:
„Art. 37a. § 1. Jeżeli przestępstwo jest zagrożone tylko karą pozbawienia wolności nieprzekraczającą 8 lat, a wymierzona za nie kara pozbawienia wolności nie byłaby surowsza od roku, sąd może zamiast tej kary orzec karę ograniczenia wolności nie niższą od 3 miesięcy albo grzywnę nie niższą od 100 stawek dziennych, jeżeli równocześnie orzeka środek karny, środek kompensacyjny lub przepadek.”

Poseł Buda oczywiście głosował ‚za’. Dziś też jest ‚za’. Opozycja z kolei popierając buble prawne wielokrotnie dowiodła, że nie rozumie na czym polega dobro kraju i obywateli. Tym razem stanęła na wysokości zadania. A przecież Terlecki już w zeszłym tygodniu zapowiadał tę ustawę. Dlaczego wtedy jej nie upubliczniono? Byłoby kilka dni, a nie kilka godzin, na zapoznanie się i analizę. Moja córka dziesięcioletnia 27 stron czyta w półtora godziny, więc spokojnie by to przeczytała ze zrozumieniem — chełpi się Buda zdolną latoroślą i tłumaczy dlaczego ustawę należy poprzeć bez zagłębiania się w nią. Otóż lekarze czekają, pielęgniarki czekają, bardzo ciężko zresztą pracują, żołnierze, wojsko, policja czekają na te rozwiązania... Morozowski, który lubi wtrącać i czasem nawet dopytuje, tym razem nabrał wody w usta i nie zapytał od kiedy czekają na rozwiązania, które pozwalają kierować, kierować dodatkowych lekarzy do obsługi tych wszystkich, którzy walczą z koronawirusem. Pozwalają zapłacić dodatkowe 100% wynagrodzenia lekarzom. Pozwalają cudzoziemców wdrożyć w system opieki, opieki zdrowotnej. To wszystko jest do załatwienia tą ustawą... I aż dziw bierze, że załatwiane jest dopiero teraz.

Choć lekarze czekają, to nie dowierzają własnym oczom czemu dają wyraz (ustawa „o dobrym samarytaninie” to właśnie ta ustawa, o której mowa):

Środowisko lekarskie z niedowierzaniem i rozgoryczeniem przyjęło treść projektu tzw. ustawy o dobrym samarytaninie. Wiele zapisów jest nieprecyzyjnych i wręcz sprzecznych z wcześniejszymi zapowiedziami Ministra Zdrowia oraz niezgodnych z propozycjami i oczekiwania samorządu lekarskiego. Projekt w takim kształcie nie zakłada realnych rozwiązań pogłębiających się problemów, a jedynie półśrodki. Zostały one odebrane przez środowisko jako system represji, co w kontekście potocznej nazwy projektu jest oksymoronem.

I dalej:

Obszerna materia proponowanych przepisów budzi wiele zastrzeżeń. Dziwi m.in. fakt przyznania 200% wynagrodzenia za pracę w „oddziale covidowym” tylko osobom skierowanym do takiej pracy przez Wojewodę. Stoi to w oczywistej sprzeczności z poszanowaniem kodeksu pracy, sprawiedliwością społeczną, czy elementarną uczciwością, której oczekujemy od wysokich urzędników państwowych.

Nieakceptowalne jest też stwarzanie w projekcie ustawy możliwości prawnych do kierowania przez Wojewodę do pracy przy zwalczaniu epidemii (często do znacznie oddalonego miejsca) jednego z rodziców dzieci do lat 18, bez zapewnienia jakiegokolwiek wsparcia rodzinie, czy choćby bez wcześniejszych uzgodnień z osobą kierowaną do pracy, będącą w takiej sytuacji. Czy naprawdę intencją Rządzących jest postawienie bezpieczeństwa rodzin lekarskich w stan zagrożenia, poprzez kierowanie do pracy przy chorych na COVID-19 m.in. rodziców maleńkich dzieci – do zwalczania epidemii można skierować np. matkę karmiącą niemowlę, dzięki usunięciu punktu 2b z art. 47? Doświadczenia z różnych miejsc w kraju, wskazują, że nawet zgon nie chroni przed powołaniem przez Wojewodów, co dopełnia obrazu chaosu organizacyjnego w obecnej sytuacji.

Premier apeluje do opozycji zachęcając, żeby razem, żeby wszystkie ręce na pokład, bo jest ciężko, a wirus jest w natarciu. Gdy jednak przychodzi co do czego opozycja nie ma prawa zgłaszać uwag, poprawek, nie ma nic do gadania. Ma bezmyślnie popierać wszystko, co partia i rząd wymyślą. Z drugiej jednak strony jakie znaczenie ma czy prawo jest dobre, czy złe, skoro wobec jednych obowiązuje z całą surowością, a innych w ogóle nie dotyczy?

Dzisiaj POZ-ety zleciły 208.995 testów, wykonano 41,5 tysiąca, wczoraj odpowiednio 165.951 i 36 tys., przedwczoraj 165.417 oraz 37,2 tys.. Co to oznacza? Ano tylko tyle, że codziennie grubo ponad 100.000 osób ze skierowaniami odprawiane jest z kwitkiem z punktów pobierania wymazów. Mini ster zdrowia obiecuje, że wkrótce będzie jeszcze gorzej. Wie co mówi…

Dodaj komentarz


komentarze 3

  1. W Polsce padł kolejny rekord zakażeń koronawirusem – ponad 12 tys. potwierdzonych przypadków w ciągu doby, zmarło 168 osób. – Jestem przerażony tym, co się dzieje w Polsce. Tak wysokie liczby przypadków na dobę sugerują, że wirus został puszczony samopas – opowiada wirusolog dr hab. Tomasz Dzieciątkowski. – Mam żal do rządu, który nie wykorzystał w pełni letnich miesięcy, żeby przeanalizować sytuację i poszukać możliwych rozwiązań. Zostaliśmy pozostawieni sami sobie – dodaje.

    – Jestem przerażony tym, co się dzieje w Polsce. Tak wysokie liczby przypadków na dobę sugerują, że wirus został puszczony samopas. Nie zakażamy się już w ramach jednego ogniska, przykładowo w pracy, na imprezie czy w szkole. Teraz wirus swobodnie krąży w społeczeństwie i do zakażeń dochodzi przez przypadek – opowiada dr hab. Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog z Katedry i Zakładu Mikrobiologii Lekarskiej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. – Niestety, ale najprawdopodobniej epidemia koronawirusa wymknęła się spod kontroli – podkreśla.

    – Lekarze i pielęgniarki są najbardziej narażeni, ponieważ są na pierwszej linii frontu. Jest to przerażające, ponieważ choruje nie tylko personel szpitali zakaźnych, ale i chirurg, kardiolog czy ginekolog. Oznacza to, że za chwilę nie będzie komu zrobić badania u pacjenta kardiologicznego, przeprowadzić operacji albo złożyć złamaną nogę. Prowadzi to do jednego: niestety ludzie mogą umierać w szpitalach, mogą umierać we własnych domach, bo nie będzie komu udzielić im pomocy – opowiada dr Dzieciątkowski.

    Inną wiadomością dnia jest ta o zwolnieniu z pracy

    Znany ekspert w dziedzinie immunologii i zdrowia publicznego dr Paweł Grzesiowski poinformował na Twitterze, że nie jest już pracownikiem Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego, podlegającego Ministerstwu Zdrowia. Od początku pandemii koronawirusa często wypowiadał się krytycznie na temat działań partii rządzącej w tej sprawie.

    Po co mają być słyszani krytycy jedynie słusznej władzy? Przecież typy rodzaju Śuśki, Sasin, Błaszczak, jeszcze niedawno Szumowski to same orły. Wykształceni? A czy w tym, czym się zajmują? Może mają jakieś doświadczenia zawodowe?

    „Tow.Lenin:…i kucharka może być ministrem”

    „Towarzysz Stalin, zostawszy pierwszym sekretarzem, skupił w swoich rękach bezgraniczną władzę.”

    Tow. Lenin: „Każda sprzątaczka będzie mogła rządzić państwem”

    Historia lubi się powtarzać jak już dawno zauważono.

    1. Tomasz Grodzki, Marszałek Senatu:

      Jako lekarz, jako człowiek wyznający określone zasady moralne, nie używałbym określenia „sucha stopa”, jeśli umarł nam chociaż jeden chory. […] My tracimy kilkadziesiąt lub ponad sto istnień Polaków dziennie i mówienie o „suchej stopie” mnie irytuje, bo to jest czysta propaganda sukcesu. Ludzie, którzy mogliby żyć, umierają. Mówienie tutaj o sukcesach jest rzeczą niemoralną – mówił w czwartek Tomasz Grodzki w telewizji TVN24.
      Marszałek Senatu dodał, że COVID-19 to choroba, która „nas zabija” i której nie możemy lekceważyć. Podkreślił też, że „suchą stopą” przez epidemię nie przeszli m.in. 42-letnia nauczycielka, 48-letni były siatkarz i 59-letni aktor.