Różne metody

Dziennik Gazeta Prawna przekazał sensacyjną wiadomość. Wiadomość jest tak sensacyjna, że aż strach. Sam tytuł wiele, a w tym przypadku wszystko mówi, ponieważ brzmi: »Tusk ujawnia, co powiedział Kaczyński. „Siedzę bardzo blisko”«. Cóż takiego powiedział Kaczyński, co nie uszło uwadze Tuska? Siedzę bardzo blisko? Nie! To Tusk powiedział, że siedzi blisko Kaczyńskiego, a nie Kaczyński, że siedzi blisko Tuska. Co więc ujawnił Tusk?

Artykuł

O 10 rozpoczęło się posiedzenie Sejmu. Posłowie zajmą się m.in. dwoma obywatelskimi projektami ustaw, złożonymi w ubiegłej kadencji Sejmu. — Nie będziemy w żaden sposób szykanować panów Kamińskiego i Wąsika. Straż marszałkowska wie, że nie powinni znajdować się na sali obrad i zakładam, że się na tej sali nie znajdą — powiedział marszałek Sejmu Szymon Hołownia.

Tyle, to jest cały artykuł. W tej sytuacji nie pozostaje nic innego jak tylko zacytować premiera Donalda Tuska, który jak zwykle nie mówi, lecz chce powiedzieć. Chcę powiedzieć, że ten dzień w ogóle jest dla mnie jakoś szczególnie symboliczny. Nie chciałem na to zwracać uwagi, ale tak nieszczęśliwie się składa, że ja siedzę bardzo blisko pana prezesa Kaczyńskiego, tak na ten, w linii prostej pewnie z półtora metra i czasami słyszę co mówi. Kiedy przemawiał pan minister Kołodziejczak i zwrócił się do pana prezesa Kaczyńskiego per „panie Kaczyński”, pan prezes Kaczyński odpowiedział mu „ty gówniarzu”. Już samo nazywanie słowotoku Kołodziejczaka odgrażającego się i rzucającego oskarżeniami „przemówieniem” jest grubym nadużyciem, a cytowanie podsłuchanej wypowiedzi jest po prostu, mówiąc bardzo delikatnie, nietaktem. Od premiera można oczekiwać czegoś więcej niż trąbienia z mównicy sejmowej co ten czy tamten polityk mruczał pod nosem. Zdecydowanie bardziej naganne od nazwania Kołodziejczaka gówniarzem jest bowiem uczynienie go sekretarzem stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Absolwent liceum ogólnokształcącego zasługuje na stanowisko w resorcie rolnictwa, bo umie obsługiwać roztrząsacz obornika?

Pajac w pałacu

Podczas gdy Donald Tusk dzielił się informacjami pochodzącymi z nasłuchu, Andrzej Duda, który jest p.rezydentem, w pałacu prezydenckim spotkał się z przestępcami, których kilka godzin wcześniej osobiście ułaskawił. Spotkanie odbyło się atmosferze wzajemnego zrozumienia, wsparcia i akceptacji, a uwolnionych powitały owacje na stojąco. Przy okazji wyszło na jaw, o czym poinformował sam prezes Jarosław Kaczyński, że jednego z panów torturowano. W związku z tym my się oczywiście, bo jest taka instytucja w Unii Europejskiej, my się do niej zwrócimy z oskarżeniem polskich władz o stosowanie tortur, bo decyzja na pewno zapadła na samej górze, jestem przekonany, że to decyzja osobista Tuska i on osobiście powinien za tortury w Polsce odpowiadać. Na czym polegały tortury? Na to*, że bez żadnego powodu człowiekowi, który ma pewne wady jeżeli chodzi o przegrody nosowe, wprowadzono rurę co powodowało wielki ból i wiedząc o tym, że on za chwilę wyjdzie z więzienia została dokonana czynność przymusowego karmienia. To jest tortura i, powtarzam, ludzie, którzy stosują takie metody powinni odpowiedzieć za to i to nie jakimiś tam drobnymi karami, tylko wieloletnimi karami więzienia.

To nie wszystko, ponieważ wuj Kaczyńskiego był straszliwie torturowany na Gestapo, ale nie dało się tego po nim poznać. Nie było po nim widać tego, że był przedmiotem no niezwykle brutalnych tortur dzięki no zabiegom Armii Krajowej. Oczywiście jak najbardziej można porównywać osoby torturowane przez Gestapo z osobą torturowaną za pomocą rury w nosie. Tak, uważam, że można, tym bardziej, że tutaj związki niemieckie pana Tuska pokazujom, że uzasadnienie jest pełne. Jeśli chodzi o wyrok na obu panów, to siedzieć powinni ci, którzy go wydali. Wyrok prawomocny, który jest po prostu za rzeczy, które, jeśli wogle by mogły być uznane za przestępstwo, to mogły być ukarane jakąś naganom i sędziowie, którzy wydali ten wyrok doskonale o tym wiedzom i sami powinni stanąć przed sądem. Co trzeba zrobić, żeby przywrócić prawo i sprawiedliwość? Jakie jest wyjście z obecnej sytuacji. Prawdziwym wyjściem jest okres przejściowy, oczywiście z nowym rządem i następnie wybory, no. Inaczej tego się nie da rozwiązać. Z tym, że powinien być jakiś okres przejściowy. Nie czarujmy się, mamy sytuację nadzwyczajną, konstytucja przestała praktycznie obowiązywać i w związku z tym można zastosować różne metody.

Do słów Kaczyńskiego odniósł się premier Donald Tusk stwierdzając, że błyskawiczne wdrożony przez ministra Bodnara tryb ułaskawieniowy symbolizuje koniec epoki. Dzień, w którym obaj przestępcy znaleźli się na wolności to jest w jakimś sensie symboliczny dzień, że państwo polskie jest po to, żeby pomagać ludziom, którzy potrzebują pomocy i że na szczęście skończyło się państwo, które wspierało takich ludzi jak prawomocnie skazani przestępcy. To jest w jakimś sensie jak w soczewce równica między tym, jak będzie, jak wygląda Polska po 15 października. Nic dodać, nic ująć. Co prawda prawomocnie skazani przestępcy zostali czym prędzej prawomocnie zwolnieni z więzienia, ale nie bądźmy drobiazgowi, pozostali siedzą, a tacy fachowcy jak Kołodziejczak stanowią rękojmię, że wszystko szybko wróci do normy. Tym bardziej, że posłowie Trzeciej Drogi,  na czele z Hołownią, ale nie tylko, zadeklarowali, że podczas uchwalania prawa nie będą kierować się interesem publicznym, wiedzą, ustaleniami nauki, lecz własnym sumieniem. Ja już tysiąc razy państwu odpowiadałem, na to pytanie — zagłosuję za ustawą przywracającą status quo ante, sprzed haniebnego wyroku Trybunału Konstytucyjnego, jeżeli chodzi o ustawę, która pozwala na aborcję do 12 tygodnia bez w zasadzie żadnych kryteriów, jeżeli taka będzie, ale mówię, muszę ją przeczytać, to zagłosuję przeciw z powodów, o których wiele razy mówiłem. Bo tak się dokładnie umówiliśmy, że szanujemy nawzajem swoje sumienia w tej sprawie. Jedni to nazywają sobiepaństwo, inni widzimisię, a w rzeczywistości to jest po  prostu sumienie, które powinno obowiązywać wszystkich.

Jeśli chodzi o tabletki „dzień po”, to Hołownia także skonsultuje sprawę ze swoim sumieniem, ponieważ nie ma pewności, czy powinny być dostępne dla dziewcząt od 15 roku życia czy starszych, bo przecież i tak trzeba „wylegitymować się farmaceucie”. Co oznacza, że dostępność pozostanie fikcją. Co prawda nikogo nie trzeba pytać kiedy i z kim może rozpocząć współżycie, ale chronienie dzieci przed zajściem w ciążę może spowodować kolizję z sumieniem konserwatywnego samca. Bo tylko w teorii każdy jest kowalem własnego losu, ma wolną wolę i może o sobie decydować. Nie może, bo mu sumienie ustawodawcy nie pozwala. Może mu się to nie podobać, ale ponieważ sam tak jako suweren zdecydował, więc musi się z tym pogodzić.

W czasach minionych partia, PZPR, przekonywała, że „program partii jest programem narodu”. Teraz posłowie uważają, że to ich sumienie powinno być obowiązującym wszystkich prawem. Pod tym względem Polska po 15 października niczym nie różni się od Polski sprzed. Co prawda zgodnie z ustawą

Posłowie i senatorowie wykonują swój mandat kierując się dobrem Narodu

a nie swoim sumieniem, ale kto by się po 15 października przejmował jakimiś ustawami skoro przed też się nie przejmowano?


* Tak powiedział.

Dodaj komentarz