Artykułowanie wprost pisemne

Nie da się! Koalicja naprawdę bardzo by chciała zrealizować swoje 100 konkretów i ambitne zobowiązania koalicjantów, ale nie może, bo po prostu nie da się. Przede wszystkim nie da się szybko i sprawnie przywrócić praworządności. Wręcz przeciwnie proces będzie trudny i będzie trwał miesiącami jeśli nie latami. Na szczęście da się zrealizować konkret zerowy, fundamentalny, stanowiący opokę, na której oparto pozostałe. Chodzi o PiS-owskich przestępców. W ich przypadku minister sprawiedliwości będzie stawał na głowie, żeby im przypadkiem włos z głowy nie spadł. Zwykle inicjowana przez prezydenta procedura ułaskawienia trwa miesiącami jeśli nie latami, ale nie wtedy, gdy chodzi o prominentnych członków PiS-u. Dlatego minister Bodnar skrócił ją do niecałych dwóch tygodni. Czy w przypadku zwykłych obywateli będą działali równie sprawnie i szybko skoro obiecali rozliczenia, a zaczęli od zwolnienia?

Mimo, że Bodnar dwoił się i troił chcąc jak najszybciej zadowolić p.rezydenta i pisowskich notabli, to nie zaskarbił sobie ani ich szacunku, ani wdzięczności. Andrzej Duda, który jest p.rezydentem, wydał oświadczenie, w którym szeroko omówił sytuację naginając, koloryzując i przekręcając fakty. Strażnik konstytucji, zwany żartobliwie głową państwa, przyznał bez ogródek, że mimo wykształcenia prawniczego nie mógł pogodzić się z tym, że prawo należy nie tylko szanować, ale i przestrzegać. Choć prawomocny wyrok jeszcze nie zapadł, to nie mógł się z nim pogodzić. Ja wówczas akurat zostałem wybrany w wyborach prezydenckich. Nie mogłem się z tym wyrokiem pogodzić. Uważałem, że jest to coś nieprawdopodobnie niszczącego polskie państwo – że ludzie, którzy stanęli do walki z korupcją, stanęli do pokonania tego strasznego zjawiska, zostali właśnie ukarani za to, że z korupcją walczyli, podczas gdy przez lata obserwowaliśmy, jak różnych oskarżanych o korupcję wypuszczano z aresztu, wypuszczano z więzienia, uniewinniano w różnych bardzo dziwnych okolicznościach.

Prawnik z prawdziwego zdarzenia najpierw zapoznaje się z aktami sprawy, a dopiero potem wydaje opinię. Ale nie doktor nauk prawnych Andrzej Duda, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Nie zgadzał się na to, żeby różnych oskarżanych o korupcję wypuszczano z więzienia i uniewinniano, więc postanowił, że bez ogladania się na konstytucję ułaskawi ludzi, którzy z korupcją nie walczyli, lecz ją kreowali fałszując dokumenty i dowody i organizując prowokacje. Dlatego nie zgodziłem się na to i natychmiast, kiedy to tylko było możliwe, wydałem akt ułaskawienia – prezydencki akt na podstawie art. 139 konstytucji. Konstytucja mówi krótko: Prezydent stosuje prawo łaski, stosowanie prawa łaski jest wykluczone wyłącznie w odniesieniu do wyroków Trybunału Stanu. Nie jest w konstytucji wyłączone w stosunku do żadnych – powtarzam: żadnych! – wyroków ani orzeczeń sądowych, zwłaszcza sądów powszechnych. Zastosowałem w związku z tym prawo łaski.

Nie ma sensu przypominać Andrzejowi Dudzie co o akcie łaski mówił Andrzej Duda kilka lat wcześniej. Jest wielkim specjalistą o czym świadczy fakt, że cały czas stoi na stanowisku. Cały czas stoję na stanowisku, że panowie są ułaskawieni i że ułaskawienie z 2015 roku było ułaskawieniem skutecznym. Podkreślam jeszcze raz: zgodnym z konstytucją, co potwierdził kilkakrotnie Trybunał Konstytucyjny. Co ciekawe sąd też uznał, że skazanie z 2015 roku było skazaniem skutecznym, ale na wszelki wypadek warto skazać skuteczniej, co też uczyniono. Trzeba w związku z powyższym uczciwie przyznać, że Andrzej Duda nie miał łatwego zadania. Nie jest łatwo po ośmiu latach ośmieszania i kompromitowania urzędu prezydenta ośmieszyć i skompromitować go jeszcze bardziej. A jemu się udało! Akta wróciły dzisiaj z Ministerstwa Sprawiedliwości wraz z opinią Prokuratora Generalnego, pana ministra Bodnara – opinią negatywną w przedmiocie ułaskawienia. Niemniej jednak ta opinia jest. Procedura została dopełniona. Chcę w związku z tym powiedzieć, że postanowienie w przedmiocie prawa łaski zostało wydane. Panowie są ułaskawieni. Potwierdzam to z całą mocą.

Mimo, iż minister sprawiedliwości dwoił się i troił, by przestępców jak najszybciej uwolnić, to na wdzięczność i podziękowania nie mógł liczyć. Prezydent osobiście ubolewał, że procedura trwała aż 12 dni, a nie 12 minut. Ubolewam nad tym, że mimo moich apeli i wprost wyartykułowanych pisemnie wniosków Prokurator Generalny nie zastosował normy z art. 568, uprawnienia, które ma do tego, aby zawiesić wykonywanie kary. Mógł to zrobić chociażby ze względów humanitarnych, chociażby ze względu na zapewnienie spokoju społecznego, do czasu zakończenia postępowania ułaskawieniowego po prostu czasowo zwolnić z zakładu karnego obu panów ministrów. Mimo moich apeli, mimo coraz trudniejszej sytuacji zdrowotnej, w jakiej znalazł się pan minister Mariusz Kamiński, mimo trwającego strajku głodowego, mimo hospitalizacji pana ministra Mariusza Kamińskiego, Adam Bodnar tego nie zrobił. Ubolewam nad tym, panie ministrze! Z punktu widzenia ludzkiego jest to dla mnie niezrozumiałe, że nie umiał pan się zachować jako były Rzecznik Praw Obywatelskich i człowiek, który przez lata pracował w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Ubolewam nad tym, że nie było Pana stać na ten ludzki gest. Należy odnotować, że zaraz po ułaskawieniu doszło do cudownego uzdrowienia Mariusza Kamińskiego.

Włodzimierz Karpiński przesiedział w areszcie bez wyroku dziewięć miesięcy i siedziałby nadal gdyby nie to, że dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności objął mandat europarlamentarzysty. Niestety, media milczą o podobnych przypadkach ludzi siedzących bez wyroku, którymi zainteresował się minister sprawiedliwości i rozpoczął procedurę zwolnienia ich z aresztu. Oni siedzą bez wyroku, więc mogą poczekać, skazani prawomocnie przestępcy z PiS-u nie. Potwierdził to sam p.rezydent, zauważając, że nieprzyzwoite jest zamykanie ludzi skazanych za przestępstwo i wypuszczanie przetrzymywanych wyłącznie na podstawie zarzutów bez wyroku w areszcie wydobywczym. Stąd apel o tę odrobinę przyzwoitości w kompromitującej sytuacji, w jakiej znajduje się polskie państwo, kiedy ci, którzy realizują interesy tego państwa, walcząc z korupcją, znajdują się w więzieniu, podczas gdy ci, wobec których postawiono zarzuty korupcyjne, wędrują do Parlamentu Europejskiego na skutek decyzji ich kolegów z tej samej klasy politycznej. To po prostu jest kompromitacja. Mam nadzieję, że ta kompromitacja zostanie jak najszybciej usunięta, bo po prostu zwyczajnie wstyd. Apeluję do pana, panie ministrze, jeszcze raz!

Nie wiadomo, czy pan minister zareaguje na apel, ponieważ nie on, lecz p.rezydent stawia polskie państwo w kompromitującej sytuacji. Zastanawiając się czy jest z niej jakieś wyjście powstańmy wszyscy wraz i zaśpiewajmy za Georgesem Brassensem w tłumaczeniu Filipa Łobodzińskiego z drobniusieńkimi modyfilacyjkami i pokrzepiającą puentą uwzględniającą fakt, że pozostało jeszcze niecałe dwa lata.

Jego dynastia mocno tkwi
W siodle, które dźwigamy my!
Nie poradzisz nic bracie mój,
gdy w pałacu siedzi chuj!

Kary nie boi się władca ten,
Co by z mu powiek spędzała sen.
Nie poradzisz nic bracie mój,
Gdy na tronie siedzi chuj!

Lecz już światełko rozjaśnia mrok,
Przemęcz się jeszcze ten ponad rok.
Wtedy poradzisz coś bracie mój —
Wybory przegra kolejny chuj!

Dodaj komentarz