Rok 2023, 39 lat później

Dawniej ludzie przedstawiali się po to, by wiadomo było jak się do nich zwracać. Jeśli ktoś zażyczył sobie, żeby mówić do niego Kaśka, ale nie Kasia, to mówiło się Kaśka i nie mówiło Kasia. Chyba, że było się z tych, którzy uwielbiają robić wbrew i sprawiać przykrość. Na dodatek za ludzi kulturalnych uważano takich, którzy potrafią poprawnie wysławiać się, nie kaleczą języka, rozumieją znaczenie słów. Dziś czasy są zupełnie inne. Dziś im ktoś gorzej posługuje się językiem, im bardziej nad nim nie panuje, im bardziej nie stosuje się do zasad, tym jest kulturalniejszy w swoich oczach.

Zmieniono czołówkę i wystrój programu „Kawa na ławę” w TVN24. Trudno nie zauważyć głębokiej myśli przyświecającej zmianom. Teraz tylko prowadzący pokazywany jest na stonowanym tle. Reszta gości występuje na tle olbrzymich łbów czołowych polityków ugrupowań rządzących. To w oczywisty sposób poprawia czytelność obrazu i sprawia, że mówiący polityk prezentowany a to w miejscu nosa, a to grdyki, a to czoła, staje się bardziej wiarygodny.

Współczesna technika daje takie możliwości, o jakich Orwellowi nawet się nie śniło. Dziś można jednych gości zastąpić innymi, a także zmienić to, co mówili. Bohater Orwella musiał ręcznie robić to, co dzisiaj da się zrobić automatycznie.

Przykładowo, z wydania „Timesa” z 17 marca można było wywnioskować, że Wielki Brat w mowie wygłoszonej poprzedniego dnia przewidywał spokój na froncie południowoindyjskim i rychłą eurazjatycką ofensywę w Afryce Północnej. A jednak Wysokie Dowództwo Eurazjatyckie rozpoczęło ofensywę w południowych Indiach, zostawiając Afrykę Północną w spokoju. Należało wobec tego przepisać akapit przemówienia Wielkiego Brata w taki sposób, żeby zapowiadał to, co w istocie zaszło. Z kolei w „Timesie” z 19 grudnia publikowano oficjalne prognozy produkcji różnych dóbr konsumpcyjnych w czwartym kwartale 1983 roku, będącym jednocześnie szóstym kwartałem Dziewiątego Planu Trzyletniego. Dzisiejsze wydanie podawało informację o faktycznym poziomie produkcji, z którego wynikało, że wszystkie przewidywania były całkowicie chybione. Zadanie Winstona polegało na sprostowaniu oryginalnych liczb tak, żeby zgadzały się z tymi podanymi ostatnio. Trzecia wiadomość odnosiła się do bardzo prostego błędu, do naprawienia w parę minut. Nie dawniej niż w lutym Ministerstwo Dobrobytu złożyło obietnicę („zdecydowane zapewnienie”, jak to oficjalnie ujęto), że do końca roku 1984 nie nastąpi zmniejszenie racji czekolady. Ale Winston już wiedział, że przydział zostanie zredukowany z trzydziestu do dwudziestu gramów pod koniec bieżącego tygodnia. Należało jedynie zastąpić oryginalną obietnicę ostrzeżeniem, że w kwietniu prawdopodobnie zajdzie konieczność ograniczenia racji.

Oczywiście analogia jest pozorna i całkowicie pozbawiona sensu, ponieważ Orwell opisywał krwawy, pozbawiony skrupułów reżim, a media przeważnie są prywatne. Z drugiej jednak strony prezentacja wyborów w TVN24 dowiodła, że można prowadzić relacje z dowolnego miejsca na świecie i w kosmosie nie ruszając się z miejsca. Poprawianie przeszłości stanie się coraz łatwiejsze w miarę jak papierowe wydania gazet i filmy wydawane na fizycznych nośnikach odchodzą do lamusa. Nikt nie zapłacze po filmie, którego nie znajdzie w ofercie Netflixa czy innego Amazona, nikt się nie zorientuje, gdy podcast sprzed lat zostanie poprawiony. Dlatego już teraz należy nauczyć się, że z dużą dozą krytycyzmu i ostrożności trzeba podchodzić do tego, co się widzi na własne oczy i słyszy na własne uszy, ponieważ zarówno wizja jak i fonia mogą być zmodyfikowane.

Choć wiele się w „Kawie na ławie” zmieniło jedno pozostało niezmienne — prowadzący Konrad Piasecki. We wczorajszym programie zapoczątkował nową tradycję, zgodnie z którą zależne od woli gościa jest nie tylko jak się do niego zwracać, ale także czy życzy sobie być na przykład nauczycielą, czy jednak pozostanie nauczycielką, cukiernikiem, czy cukiernicą itp. Joanna Mucha Polska 2050 i od tego tygodnia wiceminister, wiceministra czy wiceministerka w Ministerstwie Edukacji Narodowej? Warto by było od razu ustalić, czy Konrad Piasecki to redaktor, co go od razu ustawia po jednej ze stron, czy redaktorzyna, co jest określeniem uniwersalnym, neutralnym, albowiem nie determinuje płci. Oczywiście Mucha jest ministrą, ponieważ zajmuje się edukacją. Zawsze uważam, że to osoba zainteresowana ma najwięcej w tej sprawie do powiedzenia — zauważył Piasecki.

Joanna Mucha zawsze podziela poglądy lidera partii, której jest aktualnie członkinią. Poza tym jest prawdziwym człowiekiem, czy może raczej człowieką Renesansu, ponieważ jest kobietą, a jak wiadomo kobieta z definicji zna się na wszystkim. Jako absolwentka (absolwenta? jak szaleć, to szaleć) wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego uzyskała na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim stopień doktora nauk ekonomicznych, więc zna się równie dobrze na sporcie, jak i na edukacji. Dlatego w rządzie Donalda Tuska była najpierw ministerką sportu, a teraz została wiceministerką edukacji. Jest kobietą pracującą i żadnej pracy się nie boi.

Na koniec warto odnotować, że Konrad Piasecki podziela poglądy posłów PiS-u i Marcina Horały, że każdy pretekst jest dobry by skrytykować Donalda Tuska. Nie miał pan chwili wątpliwości — zwrócił się do Piotra Zgorzelskiego — kiedy usłyszał pan ten manifest Szarego Człowieka z ust premiera? Bo jednak odwoływanie się do manifestu samobójcy jest, także z punktu widzenia psychologii, psychologii społecznej, z tego co mówią psychiatrzy o zachowaniach ludzi, którzy zmagają się z, z depresją i, i myślami samobójczymi, wielu z nich twierdzi nie tędy droga. Psycholodzy i psychiatrzy mówią także, że wpływ na zachowania ludzi, którzy zmagają się z depresją i myślami samobójczymi, mają także informacje o pożarach, powodziach, strzelaninach, wypadkach, wojnach. Ostrzegają także przed trzymaniem dzieci pod kloszem, usuwaniem im kłód spod nóg, ponieważ konfrontacja z realnym, brutalnym światem może być dla nich doświadczeniem, na które nie są przygotowane psychicznie.

W szkole dzieci uczą się języka ojczystego, poznają rządzące nim zasady. I oto na czele resortu staje osoba, która je łamie. To tylko potwierdza jej wysokie kwalifikacje i dowodzi, że na sporcie zna się równie dobrze jak na edukacji i sprawdzi się na każdym odcinku, na który rzuci ją kierownictwo partyjno-rządowe. Wykazał to swego czasu… Konrad Piasecki. Jednak wtedy był dziennikarzem RMF i zapewne dlatego był bardziej dociekliwy i błyskotliwy.

Nasz dziennikarz dopytywał więc, czy pani minister – z wykształcenia ekonomistka – jest w stanie dotrzeć na przykład do problemów trzecioligowego hokeja na lodzie? Proszę mi wierzyć, że te problemy są już opracowywane w resorcie, chociaż one są gdzieś tam na 35. miejscu albo 98. – zapewniała Mucha. Problem w tym, że trzecia liga hokeja na lodzie w Polsce nie istnieje. Ogólnopolskie rozgrywki odbywają się w ramach Polskiej Ligi Hokejowej oraz I ligi.

Skąd Mucha ma wiedzieć, że nie mówi się doktora, hakera, sapera, trapera, blogera, tapicera, rapera, ministra, magistra, profesora, felczera, boksera, fryzjera, frajera, redaktora itd., itp., ponieważ prawidłowa jest forma z końcówką ‚-ka’? Wyjątkiem jest ptaszek zwany kur, ponieważ kurka to grzyb. Taka wiedza nie jest wymagana na stanowisku, które piastuje. Dlatego Piasecki nie zapytał ją o koniugację rzeczownika ‚ministra’, czy różniczka to wyniczek odejmowanka, a 90° to kąt prosty czy temperatura wrzenia wody?

W wyborach wzięła udział wyjątkowa liczba wyborców. Stali w gigantycznych kolejkach, bo dość mieli nieudolności władzy i niekompetentnych urzędników. Jednak żaden ze 100 konkretów nie dotyczył niekompetencji członków Rady Ministrów. Nie można więc Tuskowi zarzucić, że powiela zapoczątkowaną przez PiS tradycję. PiS obsadzało wszystkie stanowiska  swoimi, Tusk obsadza swoimi koalicjantami. Nieważne, czy się zna, ważne, że jest członkiem koalicyjnego ugrupowania. Wszystkie ministerstwa będą teraz działały tak, że mucha nie siada…

 

PS.
Piasecki wraz z Horałą potępia przywołanie przez Tuska manifestu bez zagłębiania się w szczegóły dotyczące autora, a macierzysta stacja redaktorzyny, nie bacząc na to co mówią psychiatrzy o zachowaniach ludzi, którzy zmagają się z depresją i myślami samobójczymi, bez żadnych zahamowań i owijania w bawełnę przypomina Piotra Szczęsnego i ze szczegółami to, co zrobił opisuje bynajmniej nie lata temu, gdy „do zdarzenia” doszło, lecz teraz, niecały tydzień temu. Bezmyślność czy zakłamanie? Pod nazwiskiem potępiamy, incognito nie krępujemy się i robimy to, co krytykujemy?

Dodaj komentarz