Rezydenci na diecie

Jasiek co prawda nie skończył żadnych studiów, ale skończył technikum i znalazł zatrudnienie w warsztacie samochodowym. Przyjął drogi samochód, zajrzał pod maskę, coś dokręcił, czegoś dotknął, błysnęło, zadymiło, więc zamknął maskę udając, że go tam nie było. Ktoś, kto przekonuje, że należy płacić tym, którzy coś skończyli już za sam fakt ukończenia, bez różnicy, studiów, szkoły czy kursu, jest albo nieodpowiedzialnym demagogiem, albo głupcem.

Jeśli śledztwo wykaże, że wypadek spowodował niedoświadczony pilot, to do odpowiedzialności zostaną pociągnięci ci, którzy mu powierzyli los pasażerów. Jeśli lekarze bez doświadczenia, po studiach samodzielnie leczą pacjentów, to należy bić na alarm, a nie przekonywać, że im się więcej należy. Bo jak ocenić ile jest warta praca lekarza stażysty? Przyrównując do najniższej płacy? Średniej krajowej? Wynagrodzenia prezesa banku? A inni? Dlaczego ktoś, kto kończy ciężkie studia prawnicze nie zarabia tyle co sędzia? Dlaczego praktycznie w każdym zawodzie nie jest się od razu traktowanym na równi z doświadczonymi pracownikami? Dlaczego stażyści mają niskie uposażenie i traktowani są po macoszemu? I nie mogą liczyć na pobłażliwość gdy im się noga powinie i doprowadzą do nieszczęścia. W służbie zdrowia rąsia rąsię kryje.

Skoro dwa kolejne wpisy poświęciliśmy problemowi manipulacji warto odnotować kolejny jej przejaw. Tym razem portal wp.pl poinformował, że GUS opublikował. Nie podał tylko gdzie.

Główny Urząd Statystyczny właśnie opublikował dane […] Od stycznia do sierpnia tego roku zmarło 272,8 tys. Polaków. W tym samym okresie rok wcześniej 257,7 tys. osób. Bilans jest niepokojący, 15,1 tysięcy zgonów więcej niż w ubiegłym roku. Najgorszym miesiącem dla statystyk był styczeń 2017, ze wzrostem o 11 tys. zgonów w porównaniu do poprzedniego roku. To z kolei najgorsze miesięczne dane od 20 lat. Taka liczba może uzasadniać dramatyczny ton protestujących lekarzy.

Gdy mowa o systemie emerytalnym dowiadujemy się, także z tego samego źródła, że społeczeństwo się starzeje. Gdy mowa o służbie zdrowia, to okazuje się, że starzenie się społeczeństwa nie może przekładać się na liczbę zgonów. Nie miał też na nią żadnego wpływu smog, bo ze skutkami jego działania nawet lekarz rezydent poradzi sobie bez problemu zapisując stosowny wyrób medyczny. Z materiału dowiadujemy się, że

Protestujący łączą wzrost śmiertelności z niskimi nakładami na służbę zdrowia. Jak pisał jeden z lekarzy trudno wyzdrowieć przy takiej diecie.

Zaiste trudno. Janusz Schwertner opisał na portalu onet.pl taki oto przypadek. Miejsce akcji — zakład karny:

Agnieszka puchnie, nie oddaje moczu i ledwo da się ją poznać. Był u niej ksiądz. Lekarz i pracownicy więzienia nadal mówią, że Agnieszka udaje.

Nie wiadomo czy protestujący lekarze łączą tę śmierć ze swoim kolegą na dyżurze w zakładzie, bo jeszcze nie połączyli. Wiadomo za to z czym połączył ten przypadek portal niezależna.pl. Z atakiem na służbę więzienną. Z kolei portal tokfm.pl opisuje przypadek kobiety, która zmarła na oddziale kardiologii podczas wykonywanego laserem zabiegu usunięcia elektrody rozrusznika serca. Nie wiadomo, czy zabieg wykonywał doświadczony chirurg czy rezydent po ciężkich studiach i siedmiu dyżurach, bo sprawę próbowano zamieść pod dywan. Tam, gdzie wydatki na służbę zdrowia przekraczają 6,8% PKB każdy taki przypadek jest wnikliwie badany nawet nie po to, by komuś postawić zarzuty, bo trudno mieć pretensje do lekarza, że czegoś nie wie lub nie umie, ale po to, żeby w przyszłości nie dochodziło do takich zdarzeń. W kraju, gdzie lekarzom należy się, ponieważ skończyli ciężkie studia, takie przypadki są skwapliwie ukrywane. Nie ma zresztą sensu ich nagłaśniać, bo i tak nic to nie zmieni. A jeśli nie daj boże lekarza wsadzą, to pacjentka i tak umrze, bo nie będzie miał kto zabiegu zrobić.

W propagandowym zadęciu zacytowano pewnego informatyka małej wiary, który… Oddajmy mu głos:

Gdy kilka lat temu dowiedziałem się, ile  zarabiają i w jakich warunkach pracują rezydenci, myślałem, że koleżanka (stażysta – anestezjolog) żartuje, przesadza… cokolwiek. Po prostu nie mogłem uwierzyć w to, że osoba po ciężkich studiach pracuje tak dużo i zarabia tyle, ile ja dostawałem za miesiąc „dyżurów”, które polegały w  90% na nicnierobieniu. Moje zarobki były duuużo większe, choć to ona odpowiadała za życie ludzkie.

Dalej jest równie ciekawie. Z tekstem koniecznie powinni zapoznać się młodzi, ponieważ jest to doskonały przykład powszechnego w minionych czasach głosu rozsądku. Gdy w kraju trwały strajki ów głos nie mógł uwierzyć, że można być tak nieodpowiedzialnym i w tak trudnej sytuacji mnożyć żądania zamiast jak inni ciężko pracować budując dobrobyt. Pan informatyk najwidoczniej nie zauważył, że jego zarobki kształtuje rynek i rachunek ekonomiczny, a nie właściwy minister, który — nie tylko w przypadku chociażby pana Misiewicza — bierze kwotę z sufitu. W rozporządzeniu ministra zdrowia z 20 grudnia 2012 roku czytamy:

§ 2. Wysokość zasadniczego wynagrodzenia miesięcznego lekarza i lekarza dentysty odbywającego daną specjalizację w ramach rezydentury w innych niż określone w § 1 dziedzinach medycyny wynosi w pierwszych dwóch latach rezydentury – 3170 zł, po dwóch latach rezydentury – 3458 zł.

Podpisano: w zastępstwie ministra zdrowia — Sławomir Neumann. Dla zapominalskich — ministrem zdrowia był wtedy tow. Arłukowicz Bartosz. Ten sam, który dzisiaj w mediach śmieszy, tumani, przestrasza. Dlaczego nie przewidział żadnej waloryzacji wynagrodzenia miesięcznego lekarza i lekarza dentysty odbywającego specjalizację w ramach? Nie mógł, nie chciał czy nie wpadł na to? Naprzeciw oczekiwaniom protestującym wyszedł obecny minister zdrowia, który poprawił zacytowaną ustawę, dodając do niej aż dwa załączniki:

§ 1. Wysokość zasadniczego wynagrodzenia miesięcznego lekarza i lekarza dentysty odbywającego daną specjalizację w ramach rezydentury, zakwalifikowanego do odbywania specjalizacji w tym trybie przed dniem wejścia w życie niniejszego rozporządzenia określa załącznik nr 1.

Z załącznika wieje optymizmem. W 2017 roku lekarz o którym mowa, zarobi 3720 zł, a jeśli ma dwa lata rezydentury za sobą, to aż 4013 zł. W przyszłym roku — jest przynajmniej jakiś postęp w stosunku do Arłukowicza —  odpowiednio 3909 i 4218 zł. Czy to dużo czy mało? Jeśli płaca nie ma żadnego przełożenia na wyniki pracy, umiejętności, doświadczenie, to zawsze będzie mało. Dziś rezydenci „chcą zarabiać 1,05 średniej krajowej od teraz”*. Skromne wymagania, bo mogliby chcieć więcej. W końcu skończyli ciężkie studia i uczą się na własnych błędach, których skutki odczuwają pacjenci. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że są skromni. Mogli zażądać 1,05 średniej płacy w Narodowym Funduszu Zdrowia. Byłoby to nawet bardziej zasadne, ze względu na to, że oni leczą jak potrafią, NFZ utrudnia jak może.

Z której by strony na sprawę nie spozierać zaczynanie protestu od razu od głodówki nie świadczy najlepiej o rozsądku. Powoli także docierają informacje będące poniekąd potwierdzeniem, że ani forma protestu, ani jego termin nie były przypadkowe. Mimo bowiem propagandowego grzania tematu przez wszystkie możliwe media związane z opozycją zaczyna docierać do opinii publicznej, że „reformie” Radziwiłła towarzyszy niebywały bałagan w funkcjonującej od niedawna sieci szpitali. Niektóre szpitale nie podpisały dotąd kontraktów, choć z NFZ wynegocjowały warunki umów. W onkologii na jedną specjalistyczną placówkę przypada niemal pięć tysięcy pacjentów! W jaki sposób dosypanie pieniędzy do tego systemu zlikwiduje bałagan, niekompetencję i braki kadrowe?

Wiadomo, że z pustego i Salomon nie naleje. Jaki interes ma opozycja i związane z nią media w przekonywaniu, że wystarczy otworzyć lodówkę by powstrzymać globalne ocieplenie?


* GUS podaje różne liczby. Na przykład średnie wynagrodzenie ogółem wynosiło 4285,84 zł, ale w firmach prywatnych 4539,96 zł zaś w sferze budżetowej 4636,34 zł. Analogicznie w prywatnej opiece zdrowotnej średnia płaca to 4030,47 zł, a w publicznej 3773,79 zł. Z kolei w administracji publicznej i obronie narodowej średnie zarobki sięgają 5400 zł i 8 gr. W ogóle państwo jest hojne — sektor publiczny oferuje płace na średnim poziomie 4944,91 zł, a prywatny zaledwie 4372,59. No więc o którą średnią wam chodzi, panowie? Tylko szczerze!

Dodaj komentarz