Rezerwa aktywna i pasywna

Jest pomysł na ulżenie przepracowanej służbie zdrowia. Pomysł jest genialny w swojej prostocie. Zamiast powoływać do życia oddziały geriatryczne lepiej powołać do wojska staruszków. Na jesieni prezydent Rosji Władimir Putin podpisał dekret o poborze do wojska. Zgodnie z nim do służby zostanie powołanych około 130 tys. osób. Na wiosnę zeszłego roku w Polsce uchwalono ustawę o obronie ojczyzny. Artykuł 133 stanowi, że

Rada Ministrów określi, w drodze rozporządzenia, liczbę osób, które mogą być powołane w danym roku kalendarzowym do czynnej służby wojskowej, oraz liczbę osób, które mogą pełnić służbę wojskową w rezerwie w ramach odbywania ćwiczeń wojskowych. W rozporządzeniu należy uwzględnić odpowiednio potrzeby uzupełnieniowe Sił Zbrojnych.

Mateusz Morawiecki, który jest premierem i od obowiązków nie ucieka, wydał rozporządzenie, w którym określił ile osób i gdzie zostanie powołanych. I tak do

1) zawodowej służby wojskowej – do 17 128;
2) ćwiczeń wojskowych – do 200 000;
3) aktywnej rezerwy – do 10 000;
4) dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej – do 28 580;
5) terytorialnej służby wojskowej – do 38 000.

Jeśli komuś przeszło przez myśl, że te liczby wzięte są z sufitu, to niestety bardzo się myli, ponieważ są głęboko przemyślane. Na przykład do zawodowej służby wojskowej nie można powołać więcej niż 17 128 osób, bo więcej po prostu się nie zmieści w koszarach. No i nie mamy tylu czołgów. Trudno by było także znaleźć więcej niż 28 580 ochotników chętnych do odbycia dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej.

Rezerwa polskiej armii dzieli się na dwie kategorie: aktywną i pasywną.

  1. Aktywną rezerwę tworzą osoby, które zgłosiły chęć pełnienia służby w aktywnej rezerwie, złożyły przysięgę wojskową i nie pełnią innego rodzaju służby wojskowej oraz nie ukończyły 60. roku życia, a w przypadku osób posiadających stopień podoficerski lub oficerski – 63 roku życia.
  2. Pasywną rezerwę tworzą osoby, które mają uregulowany stosunek do służby wojskowej i nie pełnią innego rodzaju służby wojskowej, i nie podlegają militaryzacji oraz nie ukończyły 60. roku życia, a w przypadku osób posiadających stopień podoficerski lub oficerski – 63 roku życia.

Jeśli ktoś ma zamiar dworować sobie, czyli bardziej współcześnie robić bekę z przemykających okopami dziarskich staruszków w pełnym rynsztunku winien pamiętać, że ta ustawa przeszła jednogłośnie — 450 posłów było ‚za’, nikt nie był ‚przeciw’. Jak widać nie ma głupoty, której współczesna „demokratyczna opozycja” by nie poparła jeśli nie z przyczyn czysto koniunkturalnych, to z pobudek populistycznych lub ze strachu przed krytyką ze strony rządzących i ich popleczników. Szykuje się fascynujący spektakl, gdy nowa władza będzie próbowała rozliczać łamanie konstytucji, a stara będzie domagała się kary za czynny współudział.

Z lekcji historii każdy pamięta liberum veto i spustoszenia jakie poczyniło doprowadzając do zniknięcia Polski z mapy świata na grubo ponad 100 lat. Unia Europejska, którą tworzyły kraje o ugruntowanej demokracji z wielosetletnią tradycją mogła sobie pozwolić na jednomyślność, bo nikomu dotąd nie przyszło do głowy wykorzystywanie veta w charakterze szantażu. Teraz, gdy veto paraliżuje Unię, tak jak dawniej paraliżowało Rzeczpospolitą prowadząc do katastrofy, za jego utrzymaniem są przedstawiciele partii na których czele stoją czołowi demokraci — Hołownia, Kosiniak-Kamysz i Tusk. Ten ostatni tak tłumaczy dlaczego stoi twardo na stanowisku „nie, bo nie!” ramię w ramię z Kaczyńskim: Moje stanowisko — i na szczęście to stanowisko podzielają także eurodeputowani Europejskiej Partii Ludowej — jest jasne. Nigdy nie ma pewności co do dyscypliny w europarlamencie, zdarzają się jakieś indywidualne wyskoki, ale na pewno wszyscy polscy eurodeputowani, którzy pracują ze mną, będą głosowali przeciwko przyjęciu tego raportu. Jakiego raportu? Tusk wie. I to nie dlatego, żebyśmy byli przeciwni postępującej integracji europejskiej. Przestrzegałem przed tym, jeszcze jak byłem szefem RE, że Europa wymaga naprawy w wielu miejscach, ale najgłupszą metodą będzie brnięcie w ten naiwny entuzjazm integracyjny.

Zaiste, w podziale siła. A ponieważ veto dezintegruje, to za jakiś czas nie będzie czego integrować. W Holandii zwyciężyli skrajni populiści, w kolejce jest Francja. Słuchanie tego, co mówi Tusk, przywołuje obrazy z przeszłości i zmarnowane szanse. Już, tuż tuż, w 2011 roku będziemy mieli euro. Mamy rok 2023 i nie mamy euro. Już, tuż tuż, w 2020 roku popłynie prąd z elektrowni jądrowej. Nie płynie prąd z elektrowni jądrowej. System emerytalny wali się pozbawiony jednego filaru, służba zdrowia dogorywa, refundacja leków kuleje, Polska tonie w śmieciach. To wszystko osiągnięcia rządów Tuska, który uważa, że najgłupszą metodą jest robienie czegoś wtedy, kiedy można, gdy sprzyjają okoliczności. Warto także pamiętać, że gdy prof. Ćwiąkalski zaczął przygotowywać reformę wymiaru sprawiedliwości, pod absurdalnym pretekstem został przez Tuska zastąpiony jakimś szemranym osobnikiem. Lepiej więc nie nastawiać się, że po zmianie władzy wszystko ulegnie radykalnej i szybkiej zmianie, bo Donald Tusk jest owszem, wspaniałym mówcą wiecowym, ale premierem był bardzo miernym.

I właśnie dlatego trudno, zaiste bardzo trudno nie westchnąć głęboko i w reakcji na słowa krytyki pod adresem PiS-u wzruszyć ramionami i nie rzec: przyganiał kocioł garnkowi.

Dodaj komentarz