Oczywiście chcemy, ale…

Telewizja była jednym z przełomowych osiągnięć technicznych, ponieważ umożliwiała przesyłanie na odległość nie tylko dźwięku, ale i obrazu. Potem ktoś wpadł na pomysł, że wraz z obrazem można przesyłać także tekst. W ten sposób powstał teletekst, w Polsce zwany telegazetą. Nadają ją dziś praktycznie wszystkie liczące się stacje, w tym telewizja serwująca prawdę od rana do nocy. Od jakiegoś czasu telegazeta wychodzi z ukrycia w postaci pasków coraz bardziej przesłaniających ekran. Być może z badań wynika, że słowo pisane jest bardziej wiarygodne. Inna teoria głosi, że na paskach można podawać informacje, które prezenterom przez gardło nie przejdą. Zgodnie z jeszcze inną obraz jest passé, przyszłość przed paskami, na których znajdzie się opis co widać na obrazie, którego nie widać.

Teraz wspomniana telewizja, której hasło brzmi „masz prawo wiedzieć” (acz lepiej dla ciebie będzie jeśli nie będziesz wiedział za wiele) postanowiła do trzech istniejących pasków dołożyć czwarty, na którym podawana jest informacja kto akurat przemawia. Bardzo często reporter łapie na korytarzu sejmowym polityków, ale nie zawsze wiadomo kogo udało mu się dopaść, dlatego czwarty pasek jest wielce przydatny i pozwala lepiej zorientować się kto zacz. Sprawdza się to doskonale także podczas posiedzeń Sejmu, gdy nie wiadomo kto przemawia. Tylko dzięki paskowi widzowie nie pomylili ministra Bartłomieja Sienkiewicza z niebywale do niego podobnym premierem Donaldem Tuskiem.

Bartłomiej Tusk

Wczoraj zarówno minister Bartłomiej Sienkiewicz jak i Donald Tusk wygłosili porywające przemówienia. Niestety pozytywne wrażenie popsuło głosowanie, podczas którego Koalicja Obywatelska zachowała się tak, jak zwykle — tchórzliwie i asekurancko.

13 grudnia koalicja partii opozycyjnych, które przegrały wybory, objęła władzę. 17 stycznia okazało się, że jeśli chodzi o największą z nich nic się nie zmieniło. Tak jak dawniej, tak i teraz jest bezkształtną masą bez właściwości, składającą się z ludzi, którzy nie mają żadnych własnych poglądów i głosują zgodnie z wytycznymi kierownictwa. Chyba, że sprawa dotyczy tak zwanego światopoglądu, to wtedy kierownictwo niczego im nie narzuca, ale oni i tak dobrze wiedzą jakie powinni mieć poglądy, by wynik głosowania był zgodny z oczekiwaniami. Gdy Platforma Obywatelska była u władzy bardzo często ustępowała PiS-owi blokując niewygodne dla niego rozwiązania. Gdy PiS przejęło władzę jeszcze częściej wspierała go lub asekurancko wstrzymywała się od głosu. Nigdy nie zdobyła się na otwarte przeciwstawienie się łamaniu konstytucji i psuciu prawa.

Minister Adam Bodnar walczy z prokuratorem krajowym i jego zastępcami. Tymczasem gdy w zeszłym roku rząd przedłożył projekt ustawy o zmianie ustawy – Kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw, Koalicja Obywatelska jak to ma w zwyczaju asekurancko wstrzymała się od głosu. Podobnie postąpiła przedwczoraj podczas głosowania nad pozbawieniem Krzysztofa Bosaka funkcji wicemarszałka Sejmu. Bosak odwdzięczył się głosując przeciw pozbawieniu Grzegorza Brauna immunitetu.

Być może to są drobiazgi, być może nie będzie tak samo, jak było, bo rzadko bywa. Niestety, jeszcze nowa koalicja nie okrzepła, nie zaczęła na dobre rządzić, jeszcze nie poradziła sobie z zastawionymi przez PiS pułapkami, a już pokazuje, że niewiele się zmieniło, że deklaracje o nowym otwarciu, przejrzystości, jawności to bujda na resorach. Z jednej strony gęby pełne frazesów o rozliczeniach, przyzwoitości, prawie, z drugiej ochrona kolesi i utajnianie informacji, które tym rozliczeniom mogłyby posłużyć.

Redakcja tvn24.pl zwróciła się do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów o wykaz lotów najważniejszych osób w państwie za ostatnie dwa lata. W odpowiedzi na nasz wniosek KPRM poinformowała, że dane lotów o statusie HEAD oraz listy pasażerów tych lotów zostały „wyłączone z publicznego udostępniania” ze względu „na ważny interes państwa i bezpieczeństwo najważniejszych osób w państwie”. Wśród utajnionych danych jest pierwszy lot Donalda Tuska.

Dlaczego opinia publiczna nie powinna wiedzieć gdzie i po co latał Mateusz Morawiecki? Bo to były premier i doradca Donalda Tuska?

Urzędnicy poinformowali nas, że „dane dotyczące przedmiotowych lotów (…) zostały wyłączone z publicznego udostępniania ze względu na ważny interes państwa i bezpieczeństwo najważniejszych osób w państwie”. Na takie wyłączenie pozwala artykuł 8 ustawy. Kancelaria w żaden sposób nie uzasadniła, dlaczego ujawnienie informacji o wszystkich lotach z ostatnich niemal dwóch lat naruszałoby ważny interes państwa oraz mogłoby zagrażać bezpieczeństwu prezydenta, marszałków Sejmu i Senatu, byłego premiera oraz obecnego szefa rządu.

Chodzi o ustawę z sierpnia 2019 r. o lotach najważniejszych osób w państwie, którą PiS uchwaliło po skandalu związanym z lotami marszałka Kuchcińskiego. Wynika z tego, że prawo chroniące członków PiS-u przed wścibskimi mediami doskonale nadaje się także do ochrony członków nowej władzy. Jan Grabiec najpierw sygnował pismo informujące o utajnieniu informacji, a potem oświadczył, że wszystko, co jest przedmiotem działania władz publicznych, powinno być jawne. Przyjrzę się temu głębiej i zobaczę, czy na pewno takie ogólne zastrzeżenia uzasadniają to, żeby nie udostępniać danych lotów o statusie HEAD. Sądzę, że dużo z tych danych może zostać udostępnionych.

Wiceministerka klimatu Urszula Zielińska podczas wizyty w Brukseli na spotkaniu ministrów finansów 15 stycznia powiedziała, że należy przyjąć cel redukcji emisji gazów cieplarnianych o 90% do 2040 r. Natychmiast rzucił się na nią PiS, co nie dziwi, i PSL, co… też nie dziwi. Ministerka klimatu Paulina Hennig-Kloska (Nowoczesna, PO, teraz Polska 2050) natychmiast odcięła się od Zielińskiej zapewniając, że stanowisko Zielińskiej nie jest oficjalnym stanowiskiem rządu, a jedynie „deklaracją otwartości w negocjacjach”. Wice premier i mini ster o brony Władysław Kosiniak-Kamysz usłyszawszy deklarację Zielińskiej zakrzyknął gromko, że nigdy, że nie pozwoli, że po jego trupie, że wykluczone: Nie ma takiego stanowiska rządu, nie będzie na to zgody nie tylko PSL-u, ale wszystkich ugrupowań tworzących koalicję. Dlaczego nie będzie zgody? Bo polska gospodarka jest priorytetem. Oczywiście chcemy ochrony środowiska, chcemy redukcji emisji spalin i gazów cieplarnianych, ale nie kosztem polskiej gospodarki.

Nie powiódł się chytry plan głupiego i głupszego, by móc grać na dwa fronty, ponieważ ani PSL, ani Polska 205 nie osiągnęły oszałamiającego wyniku, a i PiS nie wygrało tak wyraźnie, że można by było z nim utworzyć stabilną koalicję. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by PSL wraz z PiS-em stawał okoniem i konserwował skansen, przeciwstawiał się zmianom. Poza tym z punktu widzenia gospodarki i budżetu zamiast inwestować w zieloną energię znacznie rozsądniej jest pieniądze przeznaczać na wyrównywanie rolnikom strat spowodowanych suszą, nawałnicami czy trąbami powietrznymi.

Oby nie okazało się, że głosując na Trzecią Drogę zamienił stryjek siekierkę na kijek.

Dodaj komentarz