Nie możemy pozwolić

Donald Tusk wystąpił na konferencji po posiedzeniu rządu stwierdzając, że na jedną rzecz nigdy się nie zgodzę i to nie jest tylko moja osobista opinia. Nie możemy pozwolić na to, aby przy granicy polsko-ukraińskiej korzystając z protestów rolników aktywni byli ci, którzy jawnie i bezwstydnie wspierają Putina, służą propagandzie rosyjskiej i kompromitują państwo polskie, kompromitują nas, Polaków i kompromitują także protestujących. Jak widać Tusk osiągnął już pełnię formy. Dowodzą tego deklaracje typu „nie możemy pozwolić”, za którymi nie idzie nic, żadne działania. Każdy kto, szczególnie przy granicy polsko-ukraińskiej, w tych dniach, kiedy ważą się losy Ukrainy, i chcę to bardzo mocno podkreślić, w tych dniach, w tych tygodniach ważą się losy Ukrainy i nie muszę nikogo przekonywać, że to znaczy, że także nasze losy się ważą, każde takie, każdy taki atak w przestrzeni publicznej, ka, wsparcie putinowskiej narracji jest zdradą stanu.

Słysząc takie deklaracje trudno nie zapytać czym w takim razie jest bezkarność tych, którzy dopuszczają się zdrady stanu, ślamazarna reakcja służb, nie podejmowanie stanowczych kroków? Czy chodzi o to, że gdy trzeba przejść od słów do czynów „nie możemy pozwolić” zmienia się w nadzieję? Mam nadzieję, że zarówno protestujący jak i wszystkie służby będą wyciągali z tego właściwe wnioski. My nie będziemy tolerowali tego w żaden sposób. Szef rządu ma nadzieję, że podległe mu służby będą robić to, co do nich należy.

Donald Tusk zadeklarował, że rolnicy, którym i Unia i państwo dopłacają praktycznie do wszystkiego, mogą liczyć na jeszcze więcej. Ja i tak będę robił wszystko, co w naszej mocy, yyy yyy yyy żeby chronić polskich rolników i pomóc im w tej krytycznej sytuacji. To nie jest z mojej strony propaganda. Przed czym chronić? W czym pomóc? Żeby nie dopuścić do katastrofy jutro, trzeba się przed nią zacząć zabezpieczać już dziś. Co Tusk zrobi za parę lat, gdy ludzie zaczną umierać z pragnienia, gdy zmiany klimatu spowodują susze? Bedzie latał z konewką i podlewał pola? Trzeba jednak oddać sprawiedliwość. To faktycznie nie jest propaganda, ponieważ jest to bezmyślny, prymitywny populizm, którego skutki będą opłakane. Tusk zresztą już raz „zrobił wszystko” i zamiast zlikwidować kosztujący krocie KRUS rozmontował, w założeniu powszechny, system emerytalny.

Portal Wyborczej zauważa, że zdrada stanu w Polsce nie wiąże się praktycznie z żadnym ryzykiem, więc jest tania jak barszcz. Dlatego

organizacja antyukraińskiego protestu to koszt zaledwie kilkuset dolarów. Podany był cennik za transport, wyżywienie i jakieś drobne wynagrodzenie za akcję zniszczenia ukraińskiego cmentarza w Polsce.

Dalej portal informuje, że

Głównym celem rosyjskiego aparatu dezinformacyjnego jest skłócenie całego Zachodu z Ukrainą, a opcjonalnym celem jest jeszcze zakłócenie lub spowolnienie transportu z Polski. Okazuje się, że ten cel jest realizowany wzorowo, a Polacy, którzy dwa lata temu zachowali się świetnie i zdali egzamin jako społeczeństwo, wypełniają rosyjskie założenia. Po dwóch latach budowania relacji jesteśmy na etapie rozbijania całego bagażu zaufania. I robimy to w zaledwie kilkanaście dni. Ważne jest, żeby zrozumieć, kto to robi. Grupa rolników weszła na wagony i rozsypała kukurydzę. OK, protestowali, ale ważne jest też pytanie, kto wpadł na pomysł takiej akcji: jeden z nich czy może ktoś ich do tego namówił?

Wiadomo kto za tym stoi i komu to służy.

Wiemy za to, że wśród tych protestujących rolników kręcą się ludzie związani z Mateuszem Piskorskim [były polityk LPR i Samoobrony oskarżony o szpiegostwo na rzecz Rosji], klubem „Myśli Polskiej” [prorosyjskie środowisko], którzy uważają, że to, co robi Ukraina i Unia Europejska, jest terroryzmem, że tu trzeba walczyć i tworzyć w Polsce nowe powstanie narodowe. Kto podejmuje decyzję, żeby otwierać ukraińskie naczepy czy chłodnie w poszukiwaniu broni? Tam lokalnie panuje anarchia.

Wiadomo, pogrobowcy z PiS-u nie ułatwiają zadania. Ale jeśli z obozu rządzącego dobiegają głosy, że ze zmianami, z sanacją państwa trzeba poczekać, aż się niektóre problemy same rozwiążą. Na przykład wkrótce dobiegnie kresu kadencja trzech nielegalnych sędziów Trybunału Konstytucyjnego, a w przyszłym roku kończy się kadencja Andrzeja Dudy, który jest p.rezydentem. Po co się wysilać, przygotowywać ustawy, skoro Duda i tak zawetuje?

Rosyjskie portale zauważyły i doceniły wkład rolników w ocieplanie stosunków z Rosją. Portal Дзен w artykule pod znamiennym tytułem »Путин разберётся и с Украиной, и с Брюсселем, и с нашим правительством« (Putin rozprawi się i Ukrainą, i Brukselą, i z naszym rządem), zauważa, że

В колонне тракторов польских фермеров замечен плакат, на котором большие надежды возложены на нашего президента. [W kolumnie traktorów polskich rolników zauważono plakat z wielkimi nadziejami pokładanymi w naszym prezydencie.]

Charakterystyczne jest tłumaczenie plakatu. Po polsku jest tryb rozkazujący: „Putin zrób porządek”, w tłumaczeniu oznajmujący: „Putin rozprawi się”. Tusk ma absolutną rację! Ludzie, na których zaproszenie mogą pojawić się na polskim niebie rosyjskie rakiety, zasługują na ochronę i pomoc.

Dodaj komentarz